Program Sieci Miast Kreatywnych UNESCO (UNESCO Creative Cities Network) został utworzony w 2004 roku, by wspierać współpracę miast, które uznają kreatywność i rozwój przemysłów kulturalnych jako strategiczny czynnik zrównoważonego rozwoju. Celem programu jest zwiększenie świadomości społecznej na temat znaczenia kultury i jej prorozwojowego potencjału w różnych dziedzinach życia społecznego, w tym również w gospodarce.
Przyłączając się do Sieci miasta potwierdzają swoje zobowiązanie do rozwijania partnerstwa, promowania kreatywności, dzielenia się najlepszymi praktykami i wzmacniania uczestnictwa mieszkańców w życiu kulturalnym.
Sieć Miast Kreatywnych UNESCO obejmuje siedem dziedzin kreatywności: literatura, muzyka, film, rzemiosło artystyczne i sztuka ludowa, wzornictwo, gastronomia oraz sztuka mediów. Obecnie Sieć zrzesza 350 miast reprezentujących różne pola aktywności kulturalnej.
Do Sieci należy sześć polskich miast. W roku 2013 tytuł Miasta Kreatywnego w dziedzinie literatury uzyskał Kraków, w 2015 Katowice (muzyka), a w 2017 Łódź (film), w 2019 Wrocław (literatura), a w 2021 Gdynia (film). W 2023 roku do Sieci dołączyła Bydgoszcz w dziedzinie muzyki. W tej kategorii znajduje się m. in.: Brno, Londyn, Glasgow, Pesaro, Belfast, Batumi, Sewilia, Hawana, Bolonia i Hanower.
– Zawsze uważałem, że muzyka jest tym, co nas wyróżnia. To wielki sukces naszego miasta. Dziękuję wszystkim, którzy włączyli się w ten proces. Zostaliśmy docenieni i weszliśmy do prestiżowej Sieci Miast Kreatywnych UNESCO w dziedzinie Muzyki. Jesteśmy szóstym miastem w Polsce, które może się szczycić obecnością w tak elitarnym gronie. To dla nas wyróżnienie i wielkie zobowiązanie na przyszłość – mówił podczas konferencji prasowej w Ratuszu Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski.
W bydgoskiej aplikacji znalazło się sześć projektów, w tym trzy projekty oddolne (lokalne) i trzy międzynarodowe. Wśród nich są projekty zarówno artystyczne, jak i edukacyjne oraz badawcze. Ich szczegółowe opisy znajdują się na stronie tutaj.
Dzielnica Muzyczna w Bydgoszczy to jedno z najciekawszych założeń urbanistycznych miasta, a jednocześnie jeden z najbardziej urokliwych i spokojnych zakątków Bydgoszczy. W latach 70. XX wieku z inicjatywy dyrektora Filharmonii Pomorskiej Andrzeja Szwalbego, rozpoczęto tworzenie, tak zwanej dzielnicy muzycznej. Park i okolice Filharmonii Pomorskiej sukcesywnie upiększano rzeźbami kompozytorów i wirtuozów.
Obecność Bydgoszczy w Sieci UNESCO to szansa nie tylko na rozwijanie i realizację projektów, ale przede wszystkim szansa na zawiązanie współpracy z innymi Miastami Muzyki UNESCO i tym samym wzmocnienie współpracy międzynarodowej, wymiana dobrych praktyk, a także perspektywa rozwoju innych dziedzin kultury.
Biurem koordynującym wdrażanie projektów aplikacyjnych w Bydgoszczy będzie zarządzała Anna Tarnowska, która organizowała proces przygotowania aplikacji Bydgoszczy. Siedzibą Biura będzie Miejskie Centrum Kultury.
W programie do bieżącego sezonu cykl transmisji z Metropolitan Opera, „The MET Live” w warszawskim Teatrze Studio dyrektor Roman Osadnik zapowiedział nowe wydanie niezwykłego tomu wspomnień długoletniego dyrektora Metropolitan Opera Rudolfa Binga pt. „5 000 wieczorów w operze”. Rozszerzone zostanie ono o teksty towarzyszące – m. in. opowieść Jacka Marczyńskiego o polskich artystach związanych z Metropolitan Opera. Znajdzie się w nim mój reportaż pt. „Zmierzch Boga, czyli co się zdarzyło Rudolfowi Bingowi?” o kolejach jego życia po roku 1972 roku, czyli po zakończeniu przez niego dyrekcji MET.
W dziennikarskim śledztwie prowadzonym przez archiwa amerykańskiej prasy, próbach dotarcia do osób, które osobiście znały legendarnego dyrektora objawiła się niezwykła i niewiarygodna historia o dalszym życiu Binga, jego działaniach, tajemniczym małżeństwie zawartym z Caroll Douglass i chorobie Alzheimera.
Podczas poszukiwań dotarłem do Johna S. Douglassa, profesora Wydziału Komunikacji na Uniwersytecie Amerykańskim w Waszyngtonie DC. Jest on bratem drugiej żony Rudolfa Binga. Ku mojemu zdumieniu profesor odpisał mi i odpowiedział na nurtujące mnie pytania.
W pewnym momencie, rozpoczynając dodatkowy wątek w naszej korespondencji zapytał mnie o to, komu może podarować „Piano Rolls”. – Moja babcia miała pianolę – pisał profesor. – Ale nadal mam dwie rolki. Na obu gra Jan Ignacy Paderewski. Czy ma Pan pomysł na polską organizację, która mogłaby być tym zainteresowana? Chciałbym je bezinteresownie przekazać.
Wskazałem Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej i już po paru dniach Douglass napisał. – Bardzo chętnie nawiążę kontakt z dyrektorem, panem Łukaszem Gajem. Moi dziadkowie mieli pianolę firmy Duo-Art. Jako dziecko zawsze lubiłem patrzeć, jak rolki przechodzą przez pianolę, i uruchamiają maszynerię. Fascynujące było to, że klawisze same się poruszały. To było jak oglądanie ducha grającego na pianinie.
Na rolkach przekazanych przez profesora Johna S. Douglassa znajdują się „Menuet G-dur” op. 14 nr 1 Jana Ignacego Paderewskiego, „Polonez A-dur op. 40 nr 1” Fryderyka Chopina i „Spinning Song” op. 67 nr 4 („Song without words” nr 34) Felixa Mendelssohna-Bartholdy’ego. Gra w nich Ignacy Jan Paderewski. Czwarta rolka to „Polonez As-dur” op. 53 Chopina grany przez Józefa Hofmanna.
W sierpniu 2023 roku rolki dotarły do Centrum Paderewskiego i od września są tam eksponowane. Mam nadzieję, że poszukiwania pianoli, które obecnie trwają, zakończą się sukcesem. Jestem szczęśliwy, że dzięki moim staraniom te ważne eksponaty znalazły się w Polsce.
„5 000 wieczorów w operze” ukaże się nakładem Teatru Studio w marcu 2024 roku. Wtedy w cyklu transmisji „The MET Live” transmitowana będzie „Moc przeznaczenia” w reżyserii Mariusza Trelińskiego, koprodukcja Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie z Metropolitan Opera w Nowym Jorku.
ORFEO Fundacja im. Bogusława Kaczyńskiego objęła patronat medialny nad nowym wydaniem wspomnień Rudolfa Binga.
Mieczysław Karłowicz to nie tylko jeden z najwybitniejszych polskich symfoników, ale i postać wielowymiarowa, tajemnicza, nietuzinkowa. Jednocześnie późny romantyk i pozytywista, introwertyk i aktywny działacz społeczny, wrażliwy skrzypek i odważny taternik wytyczający nowe szlaki górskie. To człowiek o wielu pasjach. Był jednym z pierwszych narciarzy wędrujących po Tatrach, współtwórcą TOPR-u, fotografikiem, literatem i publicystą. Jeździł na wrotkach, najmodniejszym wówczas rowerze (model o kołach równej wielkości), a nawet… samochodem!
Choć dorobek kompozytorski Karłowicza nie jest liczny, to bez wątpienia jest on unikatowy na tle światowej literatury muzycznej. Pełne rozmachu frazy, dźwięki przepełnione tęsknotą, charakterystyczny język muzyczny – twórczość Karłowicza to niekwestionowany amalgamat olbrzymiej wyobraźni i nieokiełznanych emocji, które rezonują z najgłębszymi zakamarkami duszy odbiorcy. Zginął 8 lutego 1909 roku w Tatrach pod lawiną śnieżną, podczas samotnej wycieczki górskiej na nartach, u stóp Małego Kościelca.
Anna Woźniakowska pisze o autorze poematów symfonicznych i pieśni z dużą dozą empatii. Kreśli obraz człowieka z krwi i kości – zmagającego się z przeciwnościami losu, nękanego chorobami – człowieka, z którym z łatwością można się utożsamiać. Niewielka objętość, lekkie pióro oraz barwne anegdoty sprawiają, że książka absorbuje i pochłania czytelnika bez reszty. Autorka dba przy tym o klarowność i przystępność terminów muzycznych, czyniąc „Karłowicza” lekturą dla każdego.
„Małe Monografie” to barwna seria o znanych i lubianych kompozytorach polskich i zagranicznych różnych epok pisanych przez wybitnych muzykologów. Do tej pory ukazało się kilkadziesiąt pozycji, m. in. „Lutosławski”, „Szymanowska” i „Mozart” Danuty Gwizdalanki, „Chopin” Jakuba Puchalskiego, „Kilar” Magdy Miśki-Jackowskiej, „Wieniawski” Mateusza Borkowskiego, „Berlioz” Bruna Messiny, „Moniuszko” Ignacego Zalewskiego, czy „Twardowski” Mateusza Ciupki.
O autorce książki
Anna Woźniakowska – absolwentka Akademii Muzycznej w Krakowie (teoretyczka muzyki), wieloletnia kierowniczka Redakcji Muzycznej i Redakcji Programów Artystycznych Rozgłośni Polskiego Radia w Krakowie. Była stałą recenzentką muzyczną „Echa Krakowa”, „Dziennika Polskiego” i „Ruchu Muzycznego”, współzałożycielką i redaktorką „Miesiąca w Krakowie”. Obecnie pisze do czasopism „Kraków i Świat” oraz „Nowe Książki”, a także na portalu www.annaomuzyce.pl. Jest autorką haseł w „Encyklopedii Muzycznej PWM” i „Encyklopedii Krakowa PWN” oraz dziewięciu książek, m.in. wydanych przez PWM rozmów z kompozytorami: Markiem Stachowskim – Trzeba umieć marzyć (2005) i Adamem Walacińskim „Rzeki płyną różnymi korytami” (2008) oraz „Kraków zasługuje na operę” (2014), „Od Heleny Łazarskiej do Małgorzaty Walewskiej” (2017) i „75 lat Filharmonii Krakowskiej” (2020).
O wydawcy
Polskie Wydawnictwo Muzyczne jest instytucją kultury od 1945 roku specjalizującą się w wydawaniu materiałów nutowych oraz książek z zakresu muzyki klasycznej, jazzu i muzyki filmowej. Oferta wydawnicza Oficyny obejmuje dzieła muzyki dawnej i współczesnej, repertuar polski i światowy, nuty przeznaczone dla amatorów i specjalistów, publikacje o charakterze pedagogicznym, naukowym i popularnym oraz obszerny katalog wydawnictw książkowych i leksykograficznych.
PWM to jedna z najważniejszych instytucji muzycznych w Polsce, promująca wśród zagranicznych partnerów twórczość rodzimych kompozytorów. Jest także przedstawicielem czołowych zagranicznych wydawców na terenie kraju.
W 2019 roku PWM poszerzyło swoją działalność o nową markę fonograficzną – ANAKLASIS. Jest wydawcą „Ruchu Muzycznego”. Gromadzone od początku działalności w archiwach Instytucji zasoby udostępniane są w Polskiej Bibliotece Muzycznej.
Są reżyserzy, którzy lubią efekty i mocno wykorzystują formę widowiska. Do takich artystów należy Janusz Józefowicz, który nie chce, aby widz nudził się w teatrze. Stosuje różne techniki, aby wciągnąć masową publiczność w akcję. Odniósł sukces musicalem „Metro”, który stał się kultowy, od premiery w 1991 roku był zagrany 2 500 razy i został nominowany do Tony Award w Nowym Jorku. „Mistrz i Małgorzata” na scenie Teatru Muzycznego w Gdyni ma formę megawidowiska, wielokrotnie zaskakując widzów.
Józefowicz zrealizował kilkadziesiąt spektakli, pracował w różnych krajach Europy, a także w Nowym Jorku i Dubaju. Przypomina działania twórców kasowych musicali i filmów akcji. Musi się dziać! Oglądając gdyńskie przedstawienie miałem wrażenie, że reżyser nie zaufał publiczności tego teatru, która tłumnie ogląda takie spektakle jak „Chłopi” czy „Lalka”, będące wielkimi widowiskami, ale równocześnie mądrymi spektaklami szanującymi literacki pierwowzór. Arcydzieło Michaiła Bułhakowa stało się pretekstem do przyciągnięcia widowni na dobrze znany tytuł, ale trochę za mało było moim zdaniem przejmujących kameralnych scen jak ta na ławce z Wolandem, Iwanem Bezdomnym i pisarzem Berliozem, którego głowa chwilę później turlała się po scenie po przejechaniu go przez tramwaj. Reżyser umiejętnie dołączył do spektaklu wstawki filmowe. Na przykład moment wypadku został pokazany w formie wideo. Śmierci nie da się przedstawić na scenie, łatwiej na ekranie, choć i tak jest to tylko mistyfikacja.
Trzeba przyznać, że spektakl Józefowicza wciąga. Hasło „musical” broni go, ponieważ ta forma została stworzona, by dawać widzom rozrywkę, a czasem skłaniać też do refleksji (co w tym przypadku jest na drugim miejscu). Mógł też czuć presję, że został zaproszony po to, aby zrealizować spektakl, który musi być grany przy pełnej widowni, aby Teatr Muzyczny w Gdyni mógł się utrzymać. Na eksperymenty nie ma miejsca na dużej scenie. Muzykę skomponował sławny Janusz Stokłosa, libretto napisali Jurij Riaszeńcew i Galina Polidi, a Andrzej Poniedzielski jest autorem dobrych tekstów piosenek. Kierownictwo muzyczne objął sprawdzony fachowiec Dariusz Różankiewicz. Autorem ciekawej scenografii jest Andrzej Woron, a kostiumy zaprojektowała Klaudia Filipiak. Graficy z Platige Image stworzyli zachwycające sekwencje 3D.
Ponad 100 lat temu twórcy „Wielkiej Reformy Teatru” tacy jak André Antoine, Adolphe Appia, Edward Gordon Craig czy na gruncie polskim Leon Schiller, zwracali uwagę na znaczenie inscenizacji. Stanisław Wyspiański pisał wiersze i dramaty, ale także malował i projektował scenografię. Napisał: Teatr mój widzę ogromny. Marzył mu się teatr monumentalny, w którym nie tylko tekst i aktor są ważni, ale inscenizacja. Wcześniej działania reżyserów były często marginalizowane, a ważniejszą od nich pozycję mieli popularni aktorzy. Craig uważał, że teatr to „artystycznie skomponowany w przestrzeni ruch ciał i przedmiotów”, a nie odwzorowanie rzeczywistości. Ostro wypowiadał się też na temat aktorów, twierdząc wręcz, że „uniemożliwiają sztukę”. W związku z tym wymyślił nad-marionetę, która miała zastąpić żywego aktora i wykonywać dokładnie to, co chce inscenizator. Aż strach pomyśleć, co może wydarzyć się za 20 lat, kiedy masowo będą produkowane humanoidalne roboty…
Piszę o tym dlatego, że po obejrzeniu musicalu „Mistrz i Małgorzata” na scenie Teatru Muzycznego w Gdyni, miałem wrażenie przeładowania efektów i aktorzy byli chwilami spychani na drugi plan w pogoni reżysera-choreografa-inscenizatora za spektakularnym widowiskiem. Wokół premiery, która odbyła się ponad 2 lata temu, narosło wiele kontrowersyjnych opinii. Część aktorów buntowała się przeciwko stylowi pracy Janusza Józefowicza, który podobno bywał niemiły (aby nie użyć ostrzejszych słów). Chodziło też o sceny, w których aktorki miały pokazać ukrywaną zwykle część ciała. Sceny z nagością pojawiają się w Polsce od wielu lat zwłaszcza w przedstawieniach dramatycznych, czasem też operowych. W musicalach takich jak „Hair” są czymś naturalnym. W „Mistrzu i Małgorzacie” nagość tytułowej bohaterki również jest wpisana w oryginał powieści Michaiła Bułhakowa.
W finale I aktu spektaklu, po pokazie czarnej magii w teatrze Varieters na scenę zostały zaproszone różne panie (aktorki), które wchodziły od strony widowni. Otrzymały propozycję wybrania sobie za darmo sukienek, które miały przymierzyć. Aby to uczynić, najpierw zdejmowały to, co miały, pozostając w bieliźnie. Potem nagle spłoszone zaczęły uciekać ze sceny przez widownię, gdy okazało się, że nowe ubrania są mistyfikacją. Jedna z nich pokazała piersi, po czym zasłoniła je kapeluszem. Sytuacja z przymierzaniem ubrań jest w powieści „Mistrz i Małgorzata”, więc nie można czepiać się reżysera, że ją przedstawił na scenie. Przenoszenie części akcji na widownię jest dla niego atrakcyjnym sposobem na wykorzystanie wielkiej przestrzeni do działań teatralnych. Na przykład spadanie pieniędzy z sufitu sprawiło, że widzowie łapali je i bawili się przy tym jak dzieci, mimo iż wiadomo było, że to tylko sztuczne banknoty. Był to jeden z trików, podobnie jak oderwanie głowy konferansjerowi przez kota Behemota.
Natomiast magia teatru wydarzyła się już na początku spektaklu, kiedy po kilku zdaniach wypowiedzianych na proscenium przez Mistrza, zobaczyliśmy po odsłonięciu kurtyny potężne dekoracje z Jeszuą i Piłatem. Jeszua Ha-Nocri to Jezus Nazarejczyk. Kolejne sceny z jego udziałem są zapierające dech i monumentalne. Scena ukrzyżowania zakrwawionego Jeszui i wbicia mu włóczni w brzuch jest poruszająca, a utwór Janusza Stokłosy (solo Mateusza Lewity z chórem) to wielkie dzieło. Gdy później widzimy Piłata na szczycie potężnych schodów, z dużym psem przy nogach, nie możemy mieć wątpliwości, jak wielka jest jego władza.
Józefowicz jako świetny choreograf potrafi na europejskim poziomie ustawiać sceny zbiorowe, które wprawiają w podziw. Taka jest na przykład akcja w restauracji z tańcem kilkudziesięciu osób, wykorzystaniem stolików barowych, krzeseł i latających w powietrzu białych obrusów. Zespół Teatru Muzycznego w Gdyni pokazał tu swoje mistrzostwo. Mocna teatralnie była także pierwszomajowa defilada. W tle zawisł potężny portret Józefa Stalina. Jego kult zastąpił komunistom wiarę w Boga. W pochodzie widzieliśmy robotników, kobiety z kołchozu, dzieci, więźniów itp. Wzmocnieniem efektu stały się archiwalne nagrania z uroczystości tego typu z czasów komuny, pokazywane na ekranach po lewej i prawej stronie proscenium.
Pierwszy akt rozpada się na różne ważne sytuacje i mniej istotne epizody. Kiepskimi przerywnikami są wpadające co pewien czas na proscenium osoby śpiewające czastuszki – rosyjskie przyśpiewki ludowe o charakterze żartobliwym, przaśnym, a nawet wulgarnym. Reżyser uznał widocznie, że należy po „ciężkich” scenach dać coś lekkiego, aby widz nie zmęczył się mądrym tekstem padającym ze sceny. A jednak według mnie jest duża różnica między widzem „masowym”, zasiadającym w amfiteatrze albo na stadionie a widzem teatralnym, który może wytrzymać więcej. Wyciemniona sala teatralna, brak odgłosów ulicy i „magia sceny” dają szansę na głębsze przeżycie.
Świetne są sceny z ironicznym Wolandem i jego nieodłączną „czeredą”: Korowiowem, Azazello, Behemotem oraz Hellą. Ta dziwaczna gromadka jak z „Rodziny Addamsów” intryguje swoim zachowaniem oraz sposobem mówienia i poruszania się. Przeciwwagą dla „piekielnego” towarzystwa są sceny z Jeszuą, Piłatem, arcykapłanem Kajfaszem nawołującym do skazania Jezusa na śmierć oraz Mateuszem Lewitą, który bezskutecznie próbował ocalić Jeszuę przed śmiercią na krzyżu. Mamy wspaniałe postacie Mistrza i Małgorzaty. Jest jeszcze Iwan Bezdomny.
Mistrz zaprzyjaźnił się z poetą Bezdomnym w szpitalu psychiatrycznym. Opowiedział mu o tym, że pisał powieść o Poncjuszu Piłacie, ale spalił ją po publikacji rozdziału skrytykowanego w prasie. Zakochał się w Małgorzacie, jednak po swojej pisarskiej klęsce postanowił „zamieszkać” w domu wariatów. Cały czas myśli o ukochanej Małgorzacie, ale nie chce jej poinformować, gdzie się znajduje.
Drugi akt musicalu mógłby nosić tytuł „Małgorzata”. Widz poznaje bliżej kobietę, która jest zdolna do wszelkich poświęceń, aby odnaleźć swojego ukochanego Mistrza. Mimo przeczuwanego niebezpieczeństwa, godzi się na udział w podejrzanej nocnej uroczystości. Stosuje się do zalecenia Azazella i smaruje się specjalnym balsamem, który odmładza jej ciało. Naga wsiada na miotłę i leci… Widzimy na ekranie film, na którym Małgorzata przemierza przestworza nad miastem. Jest to zachwycająca scena. Mimo iż reżyser ociera się o kicz, umiejętnie wyczarowuje baśniowe sceny jak z „Harry’ego Pottera” czy „Wiedźmina”. Widzimy też pokojówkę Małgorzaty – Nataszę, która także natarła się balsamem razem z sąsiadem Nikołajem, zamienionym w wieprza. Małgorzata otrzymuje kabriolet, którym leci dalej. O północy staje się królową balu z udziałem nieboszczyków. Podwójna projekcja w tle i na tiulowej kurtynie z przodu sprawia, że trudno odróżnić, kto porusza się na scenie, a kto jest fantomem. Ten świetny trik filmowo-teatralny wywołuje wielkie wrażenie. Niepotrzebne są tylko spadające nagie postacie w tle jak z obrazów Hieronima Boscha.
Po balu na życzenie Małgorzaty pojawia się Mistrz. Padają sobie w objęcia. Dalej do końca spektaklu śledzimy rozwój ich miłości, także po śmierci. Mimo różnych przykrych i przerażających sytuacji, Woland doprowadził do pozytywnej przemiany wielu osób, a karał złych. Autorska interpretacja Biblii pokazuje Jeszuę jako człowieka – boga, posiadającego dar leczenia ludzi dobrocią. W Moskwie czasów totalitarnych, opisanej przez Bułhakowa, rządziło zło nie będące działaniem szatana, lecz ludzi. Fantastyczna opowieść przedstawia metamorfozę różnych osób. Nie ma tu tradycyjnego chrześcijańskiego podziału na piekło, ziemię i niebo. Jest pokazanie wadliwego systemu, który zamienia jednych ludzi w bestie, a innych poniża i spycha na dno, na przykład do szpitali psychiatrycznych. To w Rosji dawniej i dziś popularna metoda pozbywania się osób niewygodnych dla władzy.
Wysoki poziom spektakli zagwarantowali tacy aktorzy jak: Jakub Brucheister (Mistrz), Beata Kępa (Małgorzata), Marek Richter (Woland), Maciej Glaza (Jeszua), Krzysztof Kowalski (Piłat), Mateusz Deskiewicz (Iwan Bezdomny), Tomasz Więcek (Korowiow), Aleksy Perski (Azazello), Katarzyna Wojasińska (Hella), Paweł Czajka (Kajfasz), Maciej Podgórzak (Mateusz Lewita), Jacek Wester (Berlioz, Popławski), Marta Burdynowicz (Annuszka), Oliwia Drożdżyk (Natasza). Również pozostali artyści, grający mniejsze role wraz z dużym zespołem śpiewająco-tańczącym sprawili, że spektakl zagrany 29 października 2023 roku obejrzałem z przyjemnością.
„Mistrz i Małgorzata” w Teatrze Muzycznym w Gdyni to przedstawienie, które spełnia kryteria o widowiskowości, przyciąga tytułem i teatralno-filmowym rozmachem z dużą obsadą, efektami specjalnymi i elementami fantazji. Pokazuje też sceny nagości, które eksponują piękno kobiecego ciała. Dynamiczna akcja, świetna gra aktorska, znakomity poziom zespołu, wspaniały taniec i śpiew oraz dobra gra orkiestry sprawiają, że spektakl ogląda się z dużym zainteresowaniem. Muzyka Janusza Stokłosy jest chwilami znakomita, w innych fragmentach słabsza, ale utrzymuje się na niezłym poziomie. Można dyskutować na temat przeładowania niektórych inscenizacyjnych pomysłów Janusza Józefowicza, ale osiągnął efekt przyciągania do teatru tysięcy widzów, nagradzających spektakl owacją na stojąco.
Program Konkursu promuje polską literaturę muzyczną ze szczególnym uwzględnieniem twórczości polskich kompozytorów. W jury zasiądą wielkie gwiazdy i autorytety polskiej wokalistyki, artyści, którzy potwierdzili swój kunszt na największych scenach operowych świata. Zaproszenie przyjęli: Ewa Podleś, Agnieszka Rehlis, Izabela Matuła, Mariusz Kwiecień, Andrzej Dobber i Wiesław Ochman. Sekretarzem jury będzie Magdalena Idzik.
I i II etap (14, 15 i 16 listopada 2023 roku) to prezentacje młodych śpiewaków z pianistami. Przesłuchania planowane są w godzinach 10:30 – 14:00 i 18:00 – 22:00, z wyjątkiem 15 listopada (16.00-20.00). III etap, czyli Finał Konkursu (18 listopada 2023 roku, godz. 18.00-22.00) odbędzie się na scenie głównej z towarzyszeniem Orkiestry Opery Nova, pod batutą Macieja Figasa i Piotra Wajraka. Gala rozdania nagród i Koncert Laureatów będzie miała miejsce 19 listopada 2023 roku na scenie Opery Nova.
Pianistami Konkursu, którzy towarzyszyć będą uczestnikom są: Alicja Tarczykowska, Robert Marat, Aleksander Teliga i Radosław Zaworski. 10 śpiewaków przyjedzie do Bydgoszczy z własnymi pianistami.
Laureaci otrzymają nagrody pieniężne: 6 nagród głównych (po trzy w dwóch kategoriach – żeńskiej i męskiej) oraz wyróżnienia. Pula nagród w Konkursie wynosi 100 000 PLN, a ich podział w każdej z kategorii przedstawia się następująco: I Nagroda – 16 000 PLN, II Nagroda – 13 000 PLN, III Nagroda 10 000 PLN oraz wyróżnienia w kwocie ogólnej 10 000 PLN. W obradach w III etapie wezmą także udział dyrektorzy wszystkich teatrów operowych w Polsce, którzy ufundują nagrody w postaci udziału w spektaklach.
Przesłuchania III Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego rozpocznie uczestnik z numerem 17. Taki numer został wylosowany przez Dziekana Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Bydgoszczy prof. Jacka Gresztę podczas konferencji prasowej, która odbyła się w środę, 25 października 2023 roku. Uczestnikami konferencji byli także: JM Rektor Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy – prof. Elżbieta Wtorkowska; Prezes Stowarzyszenia im. Bogdana Paprockiego i dyrektor konkursu – prof. Adam Zdunikowski, dyrektor biura konkursu – Iwona Hossa oraz dyrektor Opery Nova – Maciej Figas.
Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Bogdana Paprockiego odbywa się już po raz trzeci. Podobnie jak w poprzednich edycjach uczestnicy prezentują się w dwóch etapach z fortepianem, w finale występują z towarzyszeniem orkiestry Opery Nova w Bydgoszczy, drugiej co do wielkości scenie operowej w Polsce.
Konkurs organizowany jest co dwa lata. Pierwsza edycja odbyła się w 2019 roku. Laureatkami w kategorii głosów żeńskich były Bożena Bujnicka (II Nagroda) i Joanna Kędzior (III Nagroda), I Nagrody nie przyznano. W kategorii głosów męskich dwie I Nagrody ex equo zdobyli Łukasz Załęski i Szymon Mechliński, II Nagrodę – Sławomir Kowalewski. Nie przyznano III Nagrody. W drugiej edycji w 2021 roku w kategorii głosów żeńskich zwyciężyły Justyna Khil (I Nagroda), Magdalena Stefaniak (II Nagroda) i Justyna Bujak (III Nagroda) oraz w kategorii głosów męskich David Roy (I Nagroda), Nazarii Kachala (II Nagroda) i Szymon Raczkowski (III Nagroda).
Do trzeciej edycji konkursu zgłosiło się 91 śpiewaków, nie wszyscy spełnili jednak kryteria regulaminowe, konkurs przeznaczony jest dla wokalistów posiadających obywatelstwo polskie. Finalnie zakwalifikowanych zostało 64 artystów, 41 kobiet i 23 mężczyzn. Wystąpią wszystkie rodzaje głosów poza kontratenorem. Wydarzenie cieszy się dużym zainteresowaniem na świecie i marzeniem Organizatorów jest, aby następna edycja, planowana w 2025 roku była międzynarodowa.
„Klasyka na Koszykach” to regularna seria bezpłatnych koncertów muzyki klasycznej w przestrzeni komercyjnej, w warszawskiej Hali Koszyki odbywająca się od 2017 roku. Cykl organizowany przez Julian Cochran Foundation i Halę Koszyki. „Klasyka na Koszykach” potrwa do końca czerwca 2024 roku. Koncerty odbywają się co dwa tygodnie we wtorkowe wieczory na 1. piętrze Hali Koszyki.
„The musical evening” w cyklu „Midnight Concerts – Klasyka na Koszykach” to trzeci koncert w bieżącym sezonie. Wstęp na wszystkie wydarzenia jest bezpłatny.
Informacje o artystach:
Aleksandra Dyrna (sopran) ukończyła Akademię Muzyczną we Wrocławiu w klasie śpiewu klasycznego. Jest laureatką nagród na ogólnopolskich i międzynarodowych konkursach m.in.: I nagroda na Concorso Internazionale Musicale Nocera, I nagroda na Międzynarodowym Konkursie Pieśni Stanisława Hadyny, III nagroda i nagroda specjalna na Festiwalu Włoskiej Muzyki Operowej „Bel canto”. Wystąpiła w Warszawskiej Operze Kameralnej w premierowym przedstawieniu opery „Nowy Don Kichot, czyli sto szaleństw”. Współpracuje również z Teatrem Muzycznym w Toruniu oraz z Fundacją Juliana Cochrana. Koncertowała na wielu festiwalach w Polsce i za granicą m.in.: we Włoszech, w Holandii i w Wielkiej Brytanii.
Michał Romanowski (bas) jest studentem ostatniego roku studiów magisterskich na wydziale wokalno -aktorskim Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie prof. dra hab. Artura Stefanowicza. Koncertuje z orkiestrą MS Impressione pod batutą Krzesimira Dębskiego, wykonując repertuar operowy, musicalowy i popularny. Jest laureatem wielu ogólnopolskich i międzynarodowych konkursów m.in. I miejsce i nagroda specjalna za arię Stanisława Moniuszki na Międzynarodowym Konkursie im. Haliny Słonickiej, III miejsce w Międzynarodowym Konkursie Wokalnym Bella Voce. W 2021 roku rozpoczął współpracę z Warszawską Operą Kameralną oraz Łódzkim Teatrem Muzycznym. W styczniu 2023 roku zadebiutował w Teatrze Wielkim Operze Narodowej (Alcade w „Mocy przeznaczenia” Giuseppe Verdiego w reżyserii Mariusza Trelińskiego, a w październiku w Operze Bałtyckiej (Publio w „Łaskawości Tytusa” Wolfganga Amadeusza Mozarta w reżyserii Mai Kleczewskiej).
Patrycja Gajek (pianistka) związana jest z Akademią Operową Teatru Wielkiego – Opery Narodowej. Jest absolwentką Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie fortepianu. Do swych najważniejszych osiągnięć zalicza: II miejsce na Konkursie Pianistycznym „Claude Debussy, a symbolizm”, wyróżnienie na Międzynarodowym Konkursie Muzycznym Pro Bohemia – Ostrava, III miejsce na XXVIII Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym – Rzym. Jest stypendystką Prezesa Rady Ministrów. Występowała zarówno solowo, jak i kameralnie m. in. w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie, w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie, Filharmonii Częstochowskiej, Filharmonii Opolskiej, a także we Włoszech i w Czechach.
Informacje o projekcie „Midnight Concert. Klasyka na Koszykach”
W programie przewidziano cztery koncerty, odbywające się w nowosądeckich świątyniach, jak i we wnętrzach MCK SOKÓŁ: „Requiem d-moll KV 626” Wolfganga Amadeusza Mozarta, „Klasycy Wiedeńscy”, których utwory zagrane zostaną w programie, z okazji 731 rocznicy lokalizacji Nowego Sącza, „Znaczenie Wolności”, którym uczcimy Święto Niepodległości oraz „Wielkiej Maestrze In Memoriam” – wspomnienie profesor Heleny Łazarskiej.
„Requiem” Mozarta zabrzmi 4 listopada 2023 roku w Bazylice św. Małgorzaty. Zaśpiewają Klaudia Czyszczoń (sopran), Joanna Święszek-Przeliorz (alt), Tomasz Świerczek (tenor) i Patryk Wyborski (bas). Orkiestrę i Chór Filharmonii im. Karola Szymanowskiego w Krakowie poprowadzi Piotr Sułkowski.
8 listopada w Sali im. Lucjana Lipińskiego w koncercie „Klasycy Wiedeńscy” znajdą się utwory Josepha Haydna, Wolfganga Amadeusza Mozarta i Ludwiga van Beethovena. Solistą będzie pianista Szymon Nehring, Orkiestrą Sinfonia Carpathia zadyryguje Sebastian Perłowski, a koncert poprowadzi Marcin Majchrowski. Będzie to uczczenie 731. Rocznicy Lokacji Nowego Sącza, nadania praw miejskich przez króla Wacława II.
11 listopada w kościele św. Kazimierza w koncercie „Znaczenie Wolności” Chór Mieszany Katedry Wawelskiej pod dyrekcją Andrzeja Korzeniowskiego zaśpiewa utwory polskich kompozytorów na chór mieszany a cappella.
12 listopada, w sali im. Romana Sichrawy podczas „Wielkiej Maestrze In Memoriam” wspominana będzie postać Heleny Łazarskiej, która zmarła 28 października 2022 roku w wieku 88 lat. Maestra miała cudowną karierę wokalną, wykształciła też wielu artystów scen operowych. To z jej inicjatywy powstał Międzynarodowy Festiwal i Konkurs Sztuki Wokalnej im. Ady Sari w Nowym Sączu. Wystąpią Justyna Khil (sopran) i Rozalia (fortepian). W programie znajdą się arie i pieśni kompozytorów polskich, m. in.: Stanisława Moniuszki, Mieczysława Karłowicza i Karola Szymanowskiego.
Justyna Khil jest laureatką ostatniej edycji Międzynarodowego Konkursu Sztuki Wokalnej im. Ady Sari w Nowym Sączu, otrzymała m. in. Nagrodę im. Heleny Łazarskiej w wysokości 5.000 zł za najlepsze wykonanie utworu Wolfganga Amadeusza Mozarta oraz Nagrodę ORFEO Fundacji im. Bogusława Kaczyńskiego dla najlepszego polskiego głosu za najlepsze wykonanie arii operowej w finałowym etapie konkursu. Rozalię Kierc (wraz Manfredem Schiebelem) uhonorowano nagrodą dla wyróżniającego się pianisty – akompaniatora.
Wieczór, z udziałem gości specjalnych poprowadzi Anna Woźniakowska. Szczegółowy program dostępny na stronie MCK SOKÓŁ. Na koncerty w dniach 4, 11 i 12 listopada obowiązują bezpłatne wejściówki.
W wieku 77 lat 10 stycznia 2023 roku odeszła Antonina Kowtunow,gwiazda śpiewu koloraturowego, primadonna Opery Poznańskiej i wspaniały pedagog. Do historii polskiej wokalistyki przeszła jako pierwsza po II wojnie światowej odtwórczyni partii Aminy w operze „Lunatyczka” Vincenza Belliniego w Operze Bytomskiej. Artystka stworzyła kilkadziesiąt ról w Operze Poznańskiej, w Operze Wrocławskiej, Operze Śląskiej w Bytomiu i Teatrze Wielkim w Warszawie.
Virginia Zeani, legendarna rumuńska sopranistka zmarła 20 marca 2023 roku w West Palm Beach na Florydzie w Stanach Zjednoczonych. Kreowała blisko 70 ról, wykonując zarówno partie belcantowe, jak i spintowe, występowała też w repertuarze bardziej współczesnym. Artystka, słynąca z dramatycznej intensywności i pięknego, elastycznego głosu uznawana była za jedną z Królowych Piratów i pamięć o niej przetrwała głównie dzięki żywym rejestracjom jej występów. Miała 98 lat.
11 kwietnia 2023 roku zmarł Jarosław Bręk, bas-baryton śpiewający repertuar operowy i oratoryjny. Prowadził klasę śpiewu w Akademii Muzycznej w Poznaniu, był dyrektorem artystycznym festiwali muzycznych. W repertuarze miał kilkadziesiąt partii operowych, a także blisko sto pięćdziesiąt oratoryjnych, wykonywał dzieła Monteverdiego, Brittena, Mozarta, Rossiniego, Händla, Verdiego, Pendereckiego, Donizettiego, Żeleńskiego, Szymanowskiego i Moniuszki. To niezwykły interpretator liryki wokalnej, o której mówił, że jest w niej wszystko i że to pieśń wymaga największej wrażliwości. Wybitny artysta miał 46 lat.
Tego samego dnia zmarł w wieku 92 lat Zdzisław Klimek. Baryton przez kilkadziesiąt lat związany był z Teatrem Wielkim w Warszawie, na tej scenie kreował wielki repertuar barytonowy i wystąpił na niej ponad 1000 razy. Śpiewał także na scenach zagranicznych, m. in. Berlinie, Moskwie, Dreźnie, Pradze, Genewie i Lipsku.
Wielka legenda operowego świata, Grace Bumbrymiała 86 lat. Była jedną z najbardziej niezwykłych artystek naszych czasów. Obdarzona głosem, który trudno jest sklasyfikować, w czasie swojej długoletniej kariery śpiewała zarówno partie sopranowe, jak i mezzosopranowe. Istnieje studyjne nagranie, gdzie artystka sama ze sobą śpiewa duet Aidy i Amneris. Bumbry była też pierwszą czarnoskórą śpiewaczką, która pojawiła się na Festiwalu Wagnerowskim w Bayreuth. Jej pożegnalny występ miał miejsce w 1997 roku, a była to Klitamnestra w „Elektrze” Ryszarda Straussa w 1997 roku w operze w Lyonie, ale nadal występowała z recitalami. W 2005 roku przyjechała na kursy mistrzowskie do Warszawy. Zmarła 7 maja 2023 roku.
Tenor Lesław Pawluk po pierwszych doświadczeniach scenicznych w partiach operetkowych Lesław Pawluk związał się z Teatrem Wielkim – Operą Narodową w Warszawie, gdzie kreował wiele ról tenorowych, przede wszystkim komicznych i charakterystycznych. Wystąpił na tej scenie ponad 1000 razy, ostatni raz w 1987 roku, wykonując u boku Barbary Zagórzanki, Jerzego Artysza i Józefa Przestrzelskiego pod dyrekcją Andrzeja Straszyńskiego partię Spoletty w „Tosce”. Po zakończeniu kariery zajął się działalnością pedagogiczną, a do jego najwybitniejszych uczniów należy Rafał Bartmiński. Artysta miał 95 lat, zmarł 19 lipca 2023 roku zmarł w Warszawie.
Renata Scotto była jedną z najważniejszych śpiewaczek w historii opery. Wykonywała różnorodny i ogromny repertuar, miała wspaniałą i długą karierę. Chwalono nie tylko jej muzykalność i piękno głosu, ale także ogromne wyczucie teatralne i zdolności aktorskie. Partnerowała największym, stając się jedną z najważniejszych artystek operowych swojej epoki. Miała 89 lat, zmarła w Savonie we Włoszech 16 sierpnia 2023 roku.
Słynna polska śpiewaczka Urszula Koszut miała 83 lata. Była solistką Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, Opery w Stuttgarcie, Hamburgu i Wiedniu. Wykonywała repertuar liryczno-koloraturowy, często występowała w operach współczesnych. Dokonała wielu nagrań dla renomowanych fonograficznych wytwórni. Współpracowała z tak znanymi dyrygentami jak Rudolf Kempe, Sir Colin Davis, czy Herbert von Karajan. Odeszła 27 września 2023 roku po ciężkiej chorobie.
Kilka dni później, w Radzyminie pod Warszawą, 6 października 2023 roku w wieku 87 zmarła Bożena Kinasz-Mikołajczak. Artystka wykonywała repertuar spintowy i dramatyczny, bardzo wysoko oceniano jej kreacje Aidy, Halki czy Madame Butterfly. Przez wiele lat występowała na scenach zagranicznych. Wystąpiła jako Maryna Mniszech w nagraniu „Borysa Godunowa” Modesta Musorgskiego pod dyrekcją Jerzego Semkowa w 1977 roku. Obok Kinasz – Mikołajczak zaśpiewali Matti Talvela, Nicolai Gedda, Leonard Mróz, Bogdan Paprocki, Kazimierz Pustelak i Andrzej Hiolski. Polskie Nagrania opublikowały też na longplayu jej recital wokalny.
Maciej Krzysztyniak, wieloletni solista Opery Wrocławskiej odszedł w wieku 64 lat 9 października 2023 roku. W przyszłym roku obchodziłby 40-lecie pracy artystycznej na scenie Opery Wrocławskiej. W repertuarze miał kilkadziesiąt ról. Na przestrzeni wielu lat swojej kariery kreował m. in. Zbigniewa i Miecznika w „Strasznym dworze” Stanisława Moniuszki, Jagona w „Otellu” Giuseppe Verdiego, Escamilla w „Carmen” Georgesa Bizeta, Sharplesa w „Madame Butterfly”, Mustafę we „Włoszce w Algierze” Gioachina Rossiniego, Rigoletta, Germonta w „Traviacie” i Hrabiego Lune w „Trubadurze” i Amonasra w „Aidzie” Giuseppe Verdiego, Uroka w „Manru” Jana Ignacego Paderewskiego, Barnabę w Giocondzie” Amilcare Ponchiellego, Alberyka w „Złocie” Renu” i „Zygfrydzie”, a także tytułowego Holendra w dziełach Ryszarda Wagnera. W pamięci publiczności pamiętany będzie także jako Tewje w „Skrzypku na dachu”.
Reżyser Maciej Prus zrealizował wiele znakomitych produkcji dramatycznych i operowych. Za swoje osiągnięcia otrzymywał nagrody i odznaczenia, m. in. Srebrny i Złoty Krzyż Zasługi, a także Srebrny Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. To jeden z najważniejszych twórców polskiego teatru. Wybitny reżyser teatralny i operowy Maciej Prus miał 85 lat, odszedł 9 kwietnia 2023 roku.
19 sierpnia 2023 roku w Warszawie zmarł Józef Kański, wybitny muzykolog i krytyk muzyczny, autor wielokrotnie wznawianego „Przewodnika operowego”. Od 1960 roku był członkiem kolegium redakcyjnego „Ruchu Muzycznego”, w którym publikował artykuły i recenzje. Jego ostatni tekst na tych łamach, jak pisze Piotr Mika, ukazał się w kwietniu 2023 roku. Od początku lat 60. artykuły Józefa Kańskiego ukazywały się również za granicą, m. in. w angielskim miesięczniku „Opera”, dotyczyły działalności teatrów operowych w Polsce.
Opéra National de Lorraine to francuski zespół operowy i opera z siedzibą w mieście Nancy we Francji, w prowincji Lotaryngia. Zespół nazywany dawniej Opéra de Nancy et de Lorraine, otrzymał status opery narodowej w 2006 roku. Opéra National de Lorraine jest członkiem stowarzyszenia Réunion des Opéras de France (ROF), Europejskiej Sieci Opery (RESEO) i Opery Europa. Wszystkim przedstawieniom towarzyszy Orchestre symphonique et lyrique de Nancy.
30 i 31 października 2023 roku sala opery stała się siedliskiem wszelkich piekielnych stworzeń, jakie można sobie wyobrazić. Muzyka też była piekielna, w programie znalazły się fragmenty „Fausta” Charlesa Gounoda (i fragmenty baletowe „Nocy Walpurgi”), „Wolnego strzelca” Carla Marii von Webera, „Peer Gynta” Edvarda Griega, „Nocy na Łysej Górze” Modesta Mussorgskiego, Chór Cieni z utworu „Lélio, czyli Powrót do życia” Hectora Berlioza. Nie zabrakło też muzyki filmowej, m. in. kompozycji Bernarda Herrmanna z „Zawrotu głowy” Alfreda Hitchcocka czy Johna Williamsa z „Gwiezdnych wojen”. Orkiestrę Opery Narodowej w Lotaryngii i Chór Duchów poprowadził William Le Sage, który na koncert przyniósł dynię.
Noc Walpurgi najczęściej kojarzona jest z sabatem czarownic, w dawnych wierzeniach germańskich była to noc złych duchów (z 30 kwietnia na 1 maja). Wierzono, że w tę jedyną noc oprócz upiorów można było spotkać skrzaty, chochliki i rusałki i otrzymać od nich dar nadzwyczajnej mądrości. Zwyczaj przebierania się w ów dzień w dziwaczne stroje wynika z potrzeby odstraszania złych duchów.
Nazwa pochodzi od świętej Walpurgi, która była zakonnicą w Devon i później pomagała świętemu Bonifacemu, który nawracał plemiona germańskie na chrześcijaństwo. Walpurga dokonała wielu cudów. Zmarła w 777 roku. Przedstawiana jest z psem, który symbolizuje przewodnika po świecie umarłych oraz z trójkątnym lustrem mogącym pokazywać przyszłość.
Wraz z przeniesieniem Święta Wszystkich Zmarłych z maja na listopad i ustanowieniem Dnia Zadusznego Halloween tradycyjnie obchodzony jest w nocy z 31 października na 1 listopada. Zwyczaj związany z maskaradą i przebieraniem się za duchy i potwory najhuczniej świętowany jest w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Irlandii, Australii i Wielkiej Brytanii. Głównym symbolem święta jest wydrążona i podświetlona od środka dynia, z wyszczerbionymi zębami. Święto Halloween w Polsce pojawiło się w latach 90. XX wieku.
A o tym, jak bardzo przerażające mogą być opery barwnie opowiada Aleksandra Koczurko – Porzycka, twórczyni kanału Blecanto na Youtubie w podcaście „Operacja: Opera”.
Sala Filharmonii Narodowej była wypełniona 25 i 26 października 2023 roku osobami zafascynowanymi nie tylko głosem, ale też osobowością Orlińskiego. Czy publiczność przybyłaby tak licznie posłuchać repertuaru operowego z okresu wczesnego baroku, gdyby nie było na afiszu sławnego nazwiska? Raczej nie. Utwory Nettiego, Sartoriego, Moratelliego, czy Barbary Strozzi wiele osób usłyszało pewnie na żywo po raz pierwszy w życiu. Na płycie „Beyond” wydanej przez Warner Music Group na początku października tego roku jest ponad 30 utworów, z których 10 to światowe premiery fonograficzne. To efekt współpracy ze śpiewakiem i muzykiem Yannisem François, który te utwory odnalazł i opracował.
Po entuzjastycznie przyjętym koncercie Orliński powiedział: – To jest muzyka wczesnobarokowa i mimo że mamy nuty, jest w niej bardzo dużo miejsca na wolność i swobodę. Dlatego za każdym razem gramy troszeczkę inaczej. Ja też śpiewam inaczej, jest więc unikatowo. Bardzo zależało mi na tym, żeby zacząć trasę z nowym programem BEYOND właśnie w Polsce, dlatego ogromnie się cieszę, że tak licznie Państwo przybyli (owacje).
Jest to już szósty projekt Orlińskiego z utworami okresu wczesnego baroku. W tym zakresie jest jeszcze wiele do odkrycia. Ten śpiewak oprócz wielkiego talentu, ma w sobie prawdziwą pasję, młodzieńczą energię i radość dzielenia się swoją miłością do muzyki dawnej. W ten sposób przyciąga także młodszą publiczność do sal filharmonicznych. Niektórzy konserwatywnie nastawieni melomani mogą być oburzeni tym, że tańczy na scenie Filharmonii Narodowej breakdance i hip-hop, ściąga buty i skarpetki, kładzie się albo przebiera za kobietę. To wszystko jest jednak rodzajem teatru, dzięki któremu intryguje odbiorców i wciąga w performance. Pewne jego elementy mogą być stałe podczas każdego odtworzenia, inne jednak są spontaniczne i jednorazowe. Dlatego tym bardziej publiczność czuje, że uczestniczy w czymś, co dokładnie w tej formie już się nie powtórzy. Sprawia to wrażenie udziału w wydarzeniu wyjątkowym i pozostawia na dłużej ślad w pamięci.
Do arii Ottona z opery „Koronacja Poppei” Claudia Monteverdiego Orliński wszedł na estradę w długiej czarnej sukni. Śpiewał o wielkiej miłości do Poppei. Suknia zamieniała się w kobietę. Okazało się, że jest ona też rodzajem peleryny, zakrywającej jego jasnobeżowy garnitur. Tak działo się, gdy śpiewał madrygał Monteverdiego „Voglio di vita uscir” – Chcę z życia odejść… Żegnaj, okrutna, niechaj pycha twoja innych już nie rani. Grób się otwiera, śmierć mą ci ogłaszam” (to i inne tłumaczenia autorstwa Zuzanny Gąsowskiej z programu do koncertu, wydanego przez Filharmonię Narodową).
W nieco innym tonie jest utrzymany madrygał Giulia Cacciniego „Amarilli, mia bella” („Amarilli, moja piękna… Otwórz mi pierś, a w sercu ujrzysz, co napisane: Amarilli jest mym kochaniem”). Bunt i złość niesie z sobą aria „Cosi mi disprezzate” Girolama Frescobaldiego („Zatem tak mną gardzicie? Zatem tak ze mnie szydzicie?”), skierowana do pięknych młodych kobiet, które są nieczułe na jego westchnienia.
Orliński ciągle był w ruchu. Raz chodził spokojnie i wolno, w innym utworze wręcz podskakiwał. Klękał, składał dłonie jak do modlitwy. W pewnym momencie wziął z estrady wąską lampę ledową i zszedł z nią na widownię, oświetlając nią widzów. Wędrował tak przez kilka minut po sali, po czym wrócił na estradę. Spacerował po niej, oświetlał organy, a potem sprawiał wrażenie, jakby czegoś szukał w ciemności.
W innym momencie zdjął buty i skarpetki, po czym położył się na estradzie, przez chwilę jakby dyrygując palcami u nóg. Sprawiał wrażenie rozbawionego i odprężonego. Suknię – pelerynę wykorzystywał często podczas koncertu. Zamieniała się na przykład w tren żałoby, ciągnięty po ziemi. Kiedy indziej tańczył z nią jak z kobietą.
W dwóch ariach Crinalby z opery „Adamiro” Giovanniego Cesarego Nettiego zamienił się w starszą kobietę. Suknię przekształcił w długą spódnicę, którą obwiązał pasem, a na głowę nałożył sobie czarny welon. Śpiewał wtedy: Im bardziej starsza jest kobieta, tym bardziej męża pragnie… Gdy urody już brakuje, ciała drobne połechtanie żądze budzi w każdym członku. Głos mu się łamał, jakby naśladował staruszkę. Pokazał w ten sposób także swój talent komediowy i parodystyczny oraz duży dystans do siebie jako artysty.
Zespół „Il Pomo d’Oro” działa od 2012 roku. Albumy „Anima Sacra” z Jakubem Józefem Orlińskim, „Eden” z mezzosopranistką Joyce DiDonato oraz „Voglio Cantar” z sopranistką Emöke Barath otrzymały nagrody Opus Klassik. Natomiast płyta „Virtuosissimo” ze skrzypkiem i kontratenorem Dmitrijem Sinkowskim została uhonorowana Diapason d’Or. Muzycy zagrali w Filharmonii Narodowej na: skrzypcach, altówce, violi da gamba, lirone (lirze basowej), wiolonczeli, kontrabasie, teorbie (basowej lutni), arcylutni, gitarze, klawesynie, organach, harfie, flecie i cynku (zakrzywionym dawnym instrumencie dętym, wypartym przez trąbkę). Była to więc także fascynująca podróż do krainy dźwięków, których na co dzień nie można usłyszeć w takim brzmieniu w filharmonii. Zespół ma łatwość improwizowania i można odnieść wrażenie, że muzycy rzeczywiście doskonale poznali tajniki muzyki barokowej.
Jakub Józef Orliński podczas całego koncertu nie wypadł z roli. Wtedy, gdy utwory były nagradzane brawami, nie kłaniał się, lecz czekał na ciszę. Gdy w pewnym momencie muzycy zaczęli się stroić w połowie koncertu, również w skupieniu i milczeniu czekał na rozpoczęcie kolejnego utworu.
Dzięki temu koncert stał się rodzajem spektaklu. Warto podkreślić, że istotna była w nim także gra świateł, a raczej światłocienia jak w obrazach Rembrandta. Do krótkiej finałowej arii Amora Giorgia Marii Rappariniego (choć chyba nie jest pewne, czy to utwór tego kompozytora) Orliński zdjął marynarkę i pozostał w eleganckiej czarnej koszuli z dużym dekoltem. Gdy skończył śpiewać, wymownie zgasło światło padające na niego. Takie drobne efekty budują odpowiednią atmosferę.
Podczas koncertu kilka razy Orliński popisywał się swoją zwinnością ruchową i elementami breakdance’u oraz hip-hopu. Zrobił gwiazdę, stanął na rękach i wykonał różne układy taneczne, które również w jego przypadku sprawiały wrażenie naturalnych i spontanicznych, bez jakichś wielkich układów choreograficznych.
Należy też pochwalić kostiumy dla wszystkich artystów występujących na scenie, zaprojektowane przez nigeryjską artystkę Chi-Chi Ude. Były one eleganckie i intrygujące.
Orliński stał się częścią wielkiej machiny marketingowej. Sprzedawane są nie tylko jego płyty, ale także gadżety (na przykład torby na ramię z jego wizerunkiem). Jego twarz promuje również luksusową biżuterię. Nie uważam, żeby to było złe. Jest moda na Orlińskiego i dzięki temu muzyka dawna zyskuje większe grono entuzjastów. Od strony muzycznej artysta prezentuje najwyższy światowy poziom.
Reasumując, był to specjalny, wspaniały wieczór z charyzmatycznym śpiewakiem, znakomitym zespołem i ciekawym repertuarem. Mogliśmy podziwiać sztukę wykonania na najwyższym muzycznym poziomie i uczestniczyć w performansie sławnego kontratenora.
Po koncercie kilkaset osób ustawiło się w kolejce po autografy i zdjęcia. Artysta każdemu poświęcił chwilę uwagi, nie wykazując zmęczenia. Dzięki takiemu zachowaniu jest uwielbiany.
Artysta zaczął europejską trasę koncertową „Beyond” od Wrocławia i Warszawy. Kolejne koncerty zostały zaplanowane w Hiszpanii, Francji, Belgii, Szwajcarii, Holandii, Portugalii, Luksemburgu, Austrii i we Włoszech.
Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie, aby zapewnić Tobie najlepsze wrażenia, zapamiętując Twoje preferencje i powtarzające się wizyty. Klikając „Akceptuj wszystko”, wyrażasz zgodę na użycie WSZYSTKICH plików cookie. Możesz jednak odwiedzić „Ustawienia plików cookie”, aby wyrazić kontrolowaną zgodę.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Funkcjonalne pliki cookie pomagają w wykonywaniu pewnych funkcji, takich jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.
Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.
Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób odwiedzający wchodzą w interakcję ze stroną internetową. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o wskaźnikach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.
Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania odwiedzającym odpowiednich reklam i kampanii marketingowych. Te pliki cookie śledzą odwiedzających w witrynach i zbierają informacje w celu dostarczania dostosowanych reklam.
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania witryny. Te pliki cookie zapewniają anonimowe działanie podstawowych funkcji i zabezpieczeń witryny.