REKLAMA

Polscy artyści na świecie: Artur Ruciński śpiewa swojego pierwszego Amonasra w madryckim Teatro Real

W rozmowie przeprowadzonej przy okazji Gali Operowej w Teatrze Wielkim w Warszawie (podczas której towarzyszyła mu Pretty Yende) Artur Ruciński opowiadał o nowych dla siebie rolach, takich jak Nabucco czy Jagon w „Otellu”. W madryckim Teatro Real 25 października po raz pierwszy kreował ojca tytułowej bohaterki, Aidy, etiopskiego króla Amonasra, u boku Anny Netrebko i Yusifa Eyvazova.

Artur Ruciński (Amonasro) i Anna Netrebko (Aida) w Teatro Real w Madrycie © Javier del Real | Teatro Real
Artur Ruciński (Amonasro) i Anna Netrebko (Aida) w Teatro Real w Madrycie © Javier del Real | Teatro Real

„Aida” pojawi się w Madrycie kilkanaście razy, przewidziano trzy równoległe obsady. Z udziałem polskiego artysty planowanych jest siedem spektakli, także 29 października, oraz 2, 5, 8, 11 i 14 listopada. Ruciński zaśpiewa także z Krassimirą Stoyanową i Robertą Mantegną (Aida) oraz Ketevan Kemoklidze i Sonią Ganassi (Amneris). W innej obsadzie partię Radamesa kreuje Piotr Beczała, ale polscy śpiewacy nie spotkają się w tej produkcji na scenie. Amonasra kreować będą również Carlos Álvarez i Gevorg Hakobyan.

Spektaklem, który wyreżyserował Hugo de Ana dyrygują Nicola Luisotti, Diego García Rodríguez i Daniel Oren.

Duet Aidy (Anna Netrebko) i Amonasra z III aktu „Aidy” Giuseppe Verdiego udostępniony na kanale Youtube Artura Rucińskiego

Opera w zaświatach. „Duchy Wersalu” Johna Corigliano

„The Ghosts Of Versailles” to także „utwór nawiedzony”. Akcja rozgrywa się w „na tamtym świecie”, w Wersalu, na dworze Ludwika XVI. Oglądamy dalsze pozagrobowe losy królowej Marii Antoniny, dramatopisarza Pierre’a Beaumarchais oraz postaci znanych z jego trylogii: Figara, Zuzanny, Hrabiego Almavivy i Hrabiny Rozyny. Beaumarchais, aby rozweselić Królową przygotowuje nową sztukę opartą na przygodach przebiegłego Cyrulika. „Duchy Wersalu” to grand opera buffa (wielka opera komiczna), zawierająca zarówno elementy grand opera (chóry, sceny baletowe), jak i opera buffa.

Beaumarchais napisał o Figarze trzy sztuki, z których „Cyrulik sewilski” oraz „Wesele Figara” uzyskały operową nieśmiertelność dzięki kompozycjom Gioachina Rossiniego i Wolfganga Amadeusza Mozarta. Mniej znane jest trzecie dzieło, „La mère coupable” („Występna matka”), ale i ono doczekało się muzycznych adaptacji, napisanych przez Dariusa Milhaud oraz Elenę Langer. Ta ostatnia opera, pod tytułem „Rozwód Figara” została zamówiona przez Davida Pountneya i pokazana w jego reżyserii w Teatrze Wielkim w Poznaniu w 2017 roku.

„Duchy Wersalu” to opera w dwóch aktach, napisana do libretta Williama M. Hoffmana. Nowojorska Metropolitan zamówiła dzieło w 1980 roku, aby uświetnić 100. rocznicę powstania instytucji. Prapremiera, w reżyserii Colina Grahama, odbyła się dopiero 19 grudnia 1991 roku i wystąpiły w niej tak wielkie gwiazdy, jak Teresa Stratas, Renée Fleming czy Marilyn Horne. Dyrygował James Levine. Wszystkie siedem spektakli w sezonie 1991/1992 zostało wyprzedanych, inscenizację powtórzono w 1994/1995 roku. W planach Petera Gelba, nowego dyrektora opery było wznowienie tej produkcji w 2010 roku (z Angelą Gheorghiu i Thomasem Hampsonem), ale ze względu na problemy finansowe do tego projektu nie doszło.

„Duchy Wersalu” rzadko pojawiają się na scenach. W 2015 roku wystawiono je w Los Angeles. Na Festiwalu Glimmerglass pokazano je w 2019 roku, koprodukcję z Operą Królewską w Wersalu zarejestrowano i wydano na DVD.

Jeden ze spektakli w Metropolitan Opera w sezonie 1991 / 1992 roku, w prapremierowej obsadzie był transmitowany, a jego zapis video znajduje się tutaj.

„Duchy Wersalu” – prapremierowa inscenizacja Metropolitan Opera

Juliana Grigoryan wyśpiewała arią Rusałki I Nagrodę na słynnych Operaliach

Pierwsza edycja Operaliów odbyła się w 1993 roku, pomysłodawcą był słynny tenor Plácido Domingo. Laureatami byli wtedy m. in. Inva Mula, Ainhoa Arteta i Nina Stemme. To jeden z najważniejszych konkursów wokalnych na świecie, a jego zwycięzcy mają wspaniałe kariery wokalne. Nagrodzeni to m. in.: José Cura, Joyce DiDonato, Dimitra Theodossiou, Rolando Villazon, Joseph Calleja, Erwin Schrott, Dmitri Korchak, Sonya Yoncheva, Pretty Yende, Ludovic Tézier, Eric Owens, Lisette Oropesa, Olga Peretyatko, John Osborn, Aida Garifullina czy Rosa Freola.

Co roku Operalia organizowane są w innym mieście. W tym roku młodzi artyści walczyli w Rydze, w dniach 24-20 października. W 2009 roku nagrodę „Culturarte Prize” zdobył Arnold Rutkowski, jest to jedyny Polak nagrodzony w Operaliach, była to edycja w Budapeszcie.

Juliana Grigoryan w czerwcu 2022 roku zdobyła Grand Prix w 11. Międzynarodowym Konkursie Wokalnym im. Stanisława Moniuszki w Warszawie. Udzielając wypowiedzi dla „Orfeo” mówiła, że: to jej pierwszy konkurs o randze międzynarodowej i jest bardzo zaskoczona, jak dużo pomocy i życzliwości otrzymała zarówno od organizatorów konkursu, jak i wszystkich zaangażowanych w to wydarzenie.

Pełna lista laureatów znajduje się tutaj.

Juliana Grigoryan, Plácido Domingo i Anthony León © Evija Trifanova, Latvian National Opera
Juliana Grigoryan, Plácido Domingo i Anthony León © Evija Trifanova, Latvian National Opera

Odeszła Helena Łazarska, wspaniała śpiewaczka i wspaniały pedagog

Była absolwentką Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Krakowie (dyplom z wyróżnieniem w 1960 roku). Doskonaliła swe umiejętności w Paryżu, Weimarze i Mediolanie.

W latach 1964–1972 była solistką Opery Śląskiej w Bytomiu, gdzie występowała w takich partiach jak w Pamina w „Czarodziejskim flecie”, Zuzanna w „Weselu Figara” Ilia w „Idomeneo” czy Donna Elwira w „Don Giovannim” Wolfganga Amadeusza Mozarta. Śpiewała Micaëlę w „Carmen” Georgesa Bizeta, Liù w „Turandot” Giacoma Pucciniego, Tatianę w „Eugeniuszu Onieginie” Piotra Czajkowskiego, Małgorzatę w „Fauście” Charlesa Gounoda, Neddę w „Pajacach” Ruggera Leoncavalla i Desdemonę w „Otellu” Giuseppe Verdiego.

Była wykładowczynią w Państwowych Wyższych Szkół Muzycznych w Katowicach, Gdańsku i Krakowie. W 1987 została zaproszona do słynnej uczelni wokalnej, Mozarteum w Salzburgu, od 1991 roku zaczęła pracować na Universität für Musik und darstellende Kunst w Wiedniu, gdzie do 2006 prowadziła klasę śpiewu solowego.

Z recitalami pieśniowymi występowała w całej Europie, byłym ZSRR, Ameryce Południowej. Jej repertuar obejmował utwory od baroku po współczesność. Dokonała wielu nagrań i prawykonań.

Wychowała wiele pokoleń artystów, odnoszących sukcesy na scenach polskich i zagranicznych. Jej uczniami byli m. in.: Andrzej Dobber, Elżbieta Szmytka, Klemens Sander, Andrzej Lampert, Aleksandra Olczyk, Szymon Komasa, Małgorzata Olejniczak – Worobiej, Szymon Komasa, Anna Simińska, Agnieszka Tomaszewska, Joanna Dobrakowska i wielu, wielu innych.

„Jak tu straszno…!” Duchy, upiory i czarownice. Subiektywny ranking dzieł operowych z dreszczykiem

0

Październikową nocą, biała nić jesiennej mgły osiada na ogarniętych powolnym procesem rozkładu, opadłych liściach. W szponach gałęzi drzew rozlega się złowieszczy szmer wiatru. Aura tajemnicy i niepokoju rozpościera swą pajęczynę nad uśpionymi uliczkami. W oknach dogasają płomyki ostatnich świec.

Czy właśnie tak mógł wyglądać Mediolan, gdy w 1883 roku Giacomo Puccini pracował nad partyturą do swojej pierwszej opery „Wiły”, w której świat żywych miesza się ze światem nadprzyrodzonym? Czy też w podobnej scenerii, w 1890 roku w Petersburgu, trwały gorączkowe próby do prapremiery „Damy Pikowej”, przepełnionej atmosferą grozy opery Piotra Czajkowskiego?

Jedno jest pewne. Jesienna pora niewątpliwie sprzyja ludzkiej wyobraźni (ze szczególnym uwzględnieniem jednostek twórczych) w namiętnych wędrówkach ku widom i marom, snom i koszmarom. Sprzyja także lekturze gotyckich powieści, współcześnie – oglądaniu horrorów, a co najważniejsze, słuchaniu muzyki. Najlepiej tej zainspirowanej opowieściami o duchach. Bo w końcu, jak zauważył Francisco Goya, gdy rozum śpi, budzą się upiory.

Oto 10 oper z dreszczykiem, nie tylko na Halloween.

10. Henry Purcell, „Dydona i Eneasz” (prapremiera: Londyn, 1689)

Ta opera barokowa o anglojęzycznym libretcie opiewa romans łączący trojańskiego bohatera Eneasza z Dydoną, królową Kartaginy. Jednak to właśnie postać bezimiennej Czarownicy odznacza się tu szczególną rolą. W finale pierwszego aktu rzuca ona złowieszczy, zwykle inscenizowany z wykorzystaniem widowiskowych, surrealistycznych efektów urok, by zniszczyć Kartaginę. Z pomocą dwóch usłużnych jej Wiedźm, Czarownica nie tylko doprowadza do bolesnego rozstania dwójki tytułowych bohaterów, lecz także do agonii królowej. To opera, w której bez wątpienia zło triumfuje. Ostatnia polska premiera miała miejsce w Warszawskiej Operze Kameralnej, 7 października 2022 roku.

John William Waterhouse, „Magiczny krąg” @ Wikimedia Commons

9. Władysław Żeleński, „Goplana” (prapremiera: Kraków, 1896)

Polska trzyaktowa opera napisana u schyłku XIX wieku na kanwie „Balladyny” Juliusza Słowackiego wprost naszpikowana jest nadprzyrodzonymi postaciami, z tytułową wodną boginką na czele. Jej świat nieustannie przeplata się ze światem żywych, gdzie rozgrywa się dramat dwóch rywalizujących ze sobą sióstr, Aliny i Balladyny. Goplanie, która manipuluje śmiertelnikami za pomocą czarów, towarzyszą wierne elfy, Skierka i Chochlik. Ponadto, w akcie trzecim, matce obu sióstr ukazuje się ranny, skąpany we krwi duch zamordowanej Aliny. Jest to jedna z klasycznych tragedii, gdzie większość bohaterów ponosi krwawą i bolesną śmierć.

Spektakl „Goplany” z 2016 roku w reżyserii Janusza Wiśniewskiego (Teatr Wielki Opera Narodowa) został bardzo przychylnie odebrany zarówno przez polską, jak i zagraniczną publiczność. Rok później uhonorowano go nagrodą International Opera Award w kategorii „Dzieło odkryte na nowo”.

John William Waterhouse, „Najada” @ Wikimedia Commons

8. Giacomo Meyerbeer, „Robert Diabeł” (prapremiera: Paryż, 1831)

Jedno z najsłynniejszych dzieł w dorobku kompozytorskim Giacomo Meyerbeera, dziś niestety zapomnianych, podobnie jak jego pozostałe grand opery. Tytułowy Robert jest degeneratem, o którego duszę toczą walkę siły dobra i zła. Na jego skomplikowaną historię składa się pięć aktów, podczas których niemal na każdym kroku pojawiają się elementy magiczne. Protagonista poddawany jest nieustannym próbom i kuszeniom. Jego kompan, a w rzeczywistości ojciec, Bertram, zawiera sojusz z Władcą piekieł. Książę Grenady (rola niema), rywal Roberta w konkurach o serce księżniczki Izabeli, jest w rzeczywistości upiorem na usługach sił nieczystych. Akt trzeci kończy przesycona grozą i fantastyką scena baletowa z elementami nekromancji. Powstałe z martwych mniszki wykonują mrożący krew w żyłach taniec na ruinach klasztoru, gdzie odprawiony został świętokradczy rytuał. I choć Robert wychodzi zwycięsko z każdej próby, do końca unosi się nad nim aura swoistej makabreski.

Edgar Degas, „Balet z <<Roberta Diabła>>”@ Wikimedia Commons

7. Benjamin Britten, „Dokręcanie śruby” (prapremiera: Wenecja, 1954)

Zaliczane do kręgu oper współczesnych dzieło Brittena w dwóch aktach, zainspirowane zostało gotycką nowelą Henry’ego Jamesa pod tym samym tytułem. To historia nawiedzonego domu, którego demony nękają zarówno nowo zatrudnioną guwernantkę, jak i mieszkańców – dwójkę z pozoru niewinnych dzieci. Duchy byłych pracowników, mroczna przeszłość i wypływające na światło dzienne tajemnice, stopniowo wciągają bohaterów w spiralę obłędu. Im większe starania czyni Guwernantka by chronić dzieci przed destrukcyjnym wpływem zjaw, tym opętanie jej podopiecznych przybiera na sile. Ta niezwykle ponura wiktoriańska opowieść należy do klasyki horroru. Ostatnia polska premiera odbyła się w Polskiej Operze Królewskiej, 22 października 2022 roku.

Eric Pape, ilustracja do powieści Henry’ego Jamesa „The Turn of the Screw”, Collier’s Weekly @ Wikimedia Commons

6. Giacomo Puccini, „Wiły” (prapremiera: Mediolan, 1884)

Przed „Manon Lescaut”, „Toską”, czy „Madamą Butterfly”, operowymi portretami kobiecymi, z których zasłynął Puccini, kompozytor sięgnął po zupełnie inną, mroczną tematykę. Jego operowym debiutem były skomponowane w 1883 roku „Wiły”. Pracował nad partyturą przez niemal pół roku, by ostatecznie powołać do życia dwuaktową operę z rozbudowanymi partiami baletowymi. Głównym bohaterem jest Roberto, niewierny narzeczony Anny, której duch nawiedza go po jej śmierci. By dokonać zemsty na ukochanym, dusza kobiety nawiązuje sojusz z wiłami, duszami zdradzonych kobiet i wciela się w jedną z nich. Wciąga Roberta w diaboliczny taniec, który może przerwać już tylko śmierć. Choć opera początkowo nie odniosła sukcesu, jej koncertowo zagrane fragmenty zrobiły wrażenie na Arrigo Boito, w efekcie czego doświadczony kompozytor pomógł Pucciniemu w dalszej karierze.

Luis Ricardo Falero, „Czarownice jadące na Sabat” (fragment) @ Wikimedia Commons

5. Giuseppe Verdi, „Makbet” (prapremiera: Florencja, 1847)

Podwójmy trudy, a śmiało dalej! / Niech kipi kocioł, ogień się pali! Czarownice z najsłynniejszej tragedii Williama Shakespeare’a trwale zagościły zarówno w kulturze wysokiej, jak i popkulturze. I to właśnie od ich przyprawiającego o dreszcz, dynamicznego chóru rozpoczyna się dziesiąta opera w dorobku kompozytorskim Verdiego, z librettem ściśle nawiązującym do treści dramatu. Jednak w przeciwieństwie do literackiego pierwowzoru, tytułowego bohatera osacza nie tercet, a istny tłum demonicznych kobiet, co czyni ich przepowiednię jeszcze bardziej złowrogą. I to właśnie moc sprawcza czarownic owocuje krwawo torowaną sobie przez Makbeta drogą do władzy, a finalnie jego upadkiem. Choć zarówno bohater, jak i jego żona, bezskutecznie wmawiają sobie, iż ich los spoczywa w ich własnych – splamionych krwią – rękach.

Alexandre-Gabriel Decamps, „Czarownice w <<Makbecie>>” @ Wikimedia Commons

4. Stanisław Moniuszko, „Straszny dwór” (prapremiera: Warszawa, 1865)

Ten zegar stary gdyby świat, / Kuranty ciął jak z nut. Na samo brzmienie pierwszych taktów basowej arii Skołuby, wieje grozą. I choć będący arcydziełem polskiej opery narodowej Moniuszkowski „Straszny dwór” zaliczany jest do oper komicznych, oprócz miłosnych perypetii dwóch młodych par, czy radosnego mazura, wieńczącego czteroaktowe dzieło, przez libretto nieodzownie przewija się wątek rzekomo nawiedzonego domostwa Miecznika i jego córek. Ich sługa, Skołuba, chce celowo nastraszyć Macieja, z którym rywalizował w polowaniu na dzika, wmawiając mu historię ożywających wraz z wybiciem starego zegara, portretów prababek. Legendę tę podsycają dodatkowo zarówno Miecznikówny, jak i starający się o ich względy birbant Damazy. I choć w operze nie występują postacie fantastyczne, wątek straszenia jest kluczowy dla akcji całego utworu.

Marcin Kober, „Portret królowej Anny Jagiellonki w stroju wdowim” @ Wikimedia Commons

3. Gaetano Donizetti, „Łucja z Lammermoor” (prapremiera: Neapol 1835)

Arcydzieło opery belcantowej, powstałe na kanwie powieści Sir Waltera Scotta „Narzeczona z Lammermoor”, to krwawy melodramat z silnie zarysowanym wątkiem nadprzyrodzonym. Już w pierwszym akcie, tytułowa bohaterka opowiada służącej w arii „Regnava nel silenzio” o swojej wizji z udziałem ducha tajemniczej kobiety, zamordowanej przez przodka oblubieńca Łucji, Edgara. Co jest w istocie ponurą przepowiednią o krwawym finale ich romansu. W wielu inscenizacjach, w tym najsłynniejszej z Metropolitan Opera w Nowym Yorku z 2009 roku, z udziałem Anny Netrebko, Piotra Beczały i Mariusza Kwietnia, pod koniec trzeciego aktu Łucja sama staje się duchem, by pocieszyć umierającego po samobójczym uczynku Edgara.

Emile Signol, „Szaleństwo narzeczonej z Lammermoor” @ Wikimedia Commons

2. Piotr Czajkowski, „Dama Pikowa” (prapremiera: Petersburg, 1890)

To zdecydowanie najmroczniejsza z oper skomponowanych przez Piotra Czajkowskiego i wciąż wzbudzająca niemało kontrowersji. Stara Hrabina pilnie strzeże tajemnicy trzech kart, które zawsze wygrywają i które stały się jednocześnie jej przekleństwem. Tajemnicę tę stara się wydobyć z niej ogarnięty obsesją młody żołnierz Herman, co wywołuje całą lawinę nieszczęść i zgonów. I choć po śmierci Hrabiny, jej duch wyjawia Hermanowi sekret, doprowadza go tym samym do obłędu oraz silnie postępującej autodestrukcji. Aria Hrabiny „Je crains de lui parler la nuit” jest jednym z najbardziej przerażających monologów w literaturze operowej. Ostatnia polska premiera „Damy Pikowej” odbyła się w Operze Krakowskiej, w kwietniu 2008 roku.

Paul Hardy, „Dama Pikowa”, The Strand Magazine @ Wikimedia Commons

1. Wolfgang Amadeusz Mozart, „Don Giovanni” (prapremiera: Praga, 1787)

Któż bardziej zasługuje na pierwsze miejsce wśród operowych duchów, niż Komandor z „Don Giovanniego”, dwuaktowego dramma giocoso Mozarta? Zginąwszy z ręki protagonisty na samym początku pierwszego aktu, powraca w finale, nierozważnie przez niego wezwany, by dokonać aktu zemsty. I to zemsty wręcz diabolicznej! Gdyż widmo Komandora, przybywając na ucztę do swej ofiary w iście spektakularny sposób, żywcem uprowadza Don Giovanniego do piekielnej otchłani. Jak w tytule – „rozpustnik ukarany”. I to najdotkliwiej, jak tylko można sobie wyobrazić. Tym samym śpiewający potężnym basem Komandor bez wątpienia zasługuje by zostać upiorem nad upiorami, najsłynniejszą i najstraszniejszą operową zjawą wszech czasów.

Alexandre-Évariste Fragonard, Don Juan i posąg Komandora” @ Wikimedia Commons

Premiera „Carmen” Georgesa Bizeta w Operze Wrocławskiej

Reżyserka przedstawienia Maria Sartova zadebiutowała na deskach Opery Wrocławskiej rolą Micaëli w „Carmen”. Inscenizatorka nie chce sprowadzać swojej bohaterki jedynie do roli obiektu pożądania. Pokazuje jej charyzmę oraz niezależność w podejściu do zasad obyczajowych, religijnych czy kulturowych.

Scenografia jest połączeniem klasycznych elementów czerpiących z motywów sztuki hiszpańskiej (w tym malarstwa m.in. Francisa Goyi czy Joana Miró), z nowoczesnymi efektami multimedialnymi budującymi nastrój i emocje, wykreowanymi przez specjalistów od grafiki, filmu i wideoklipu – Damiana i Eliasza Styrnów. Niecodzienna gra świateł oraz oryginalne podejście do kolorytu spektaklu została stworzona przez eksperta widowisk – Bogumiła Palewicza. O ruch i kostiumy zadbali hiszpański baletmistrz i choreograf Alfonso Palencia oraz Małgorzata Żak, od wielu lat tworząca w Hiszpanii.

Nad muzyczną stroną całości czuwa Michał Klauza, uznany dyrygent operowy, obecnie szef Orkiestry Polskiego Radia w Warszawie. Historię o losach Carmen wykreują zaś śpiewacy, doceniani na scenach zagranicznych i krajowych. W rolę tytułowej bohaterki wcieli się Monika Ledzion-Porczyńska oraz Jadwiga Postrożna, Don Joségo zaśpiewają Giorgi Sturua i Paweł Skałuba.

„Carmen” jest spektaklem Opery Młodych, autorskiego programu Mariusza Kwietnia, który młodym adeptom sztuki skraca drogę na scenę. Sporą część istotnych partii wykonują śpiewacy biorący udział w naszym programie Opera Młodych – w premierze „Carmen” na naszej scenie debiutują kolejni jego uczestnicy – Marta Matuszewska-Mazanek i Szymon Raczkowski. Pozostali uczestnicy programu biorący udział w tej realizacji to: Gabriela Legun, Kamila Dutkowska, Jerzy Butryn oraz Paweł Horodyski.

W powstawanie spektaklu zaangażowani są także studenci Wydziału Architektury Wnętrz, Wzornictwa i Scenografii Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu, studenci Wydziału Kompozycji, Dyrygentury, Teorii Muzyki i Muzykoterapii – kierunek Dyrygentura, Wydziału Wokalnego Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu oraz Chór Dziecięcy Opery Wrocławskiej.

Premiera odbędzie się 29 i 30 października, spektakl w tym roku pojawi się jeszcze w repertuarze kilkukrotnie, pełen repertuar znajduje się tutaj.

Dwie prapremiery nowych polskich dzieł w Sopocie podczas „Koncertu Współbrzmienia”

Program Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Zamówienia kompozytorskie, którego operatorem jest Narodowy Instytut Muzyki i Tańca, to pierwszy w Polsce projekt systemowo wspierający najnowszą twórczość muzyczną. Program powstał w 2012 roku z inicjatywy środowiska muzycznego. W jego ramach co roku powstaje około stu nowych utworów polskich i zagranicznych kompozytorów, co zapewnia szerokiemu gronu odbiorców dostęp do wartościowych dzieł muzyki współczesnej.

Polska Filharmonia Kameralna Sopot w 2022 roku została podwójną beneficjentką programu. Oba dzieła powstały z okazji 40. lecia Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot w ramach programu Zamówienia kompozytorskie.

Podczas wieczoru wystąpi Krakowskie Trio Stroikowe. Zespół składa się z wybitnych instrumentalistów, którzy przejawiają swą aktywność artystyczną nie tylko w grze orkiestrowej, ale również kameralnej oraz solowej. Na swym koncie mają wiele koncertów kameralnych na liczących się estradach. Członkowie zespołu to utytułowani pedagodzy Akademii Muzycznych w Krakowie i Katowicach. Do zespołu należą: Marek Mleczko – obój, Roman Widaszek – klarnet, Paweł Solecki – fagot.

programie oprócz premierowych kompozycji, usłyszymy także wcześniejsze utwory Mikołaja Góreckiego „Divertimento na orkiestrę smyczkową op. 32” oraz „Larghetto” Anny Rocławskiej-Musiałczyk. Partie solowe wykonają wspaniali młodzi artyści altowiolista Karol Sienkiewicz oraz wiolonczelista Jakub Grzelachowski.

Polską Filharmonię Kameralną Sopot poprowadzi Rodrigo Tomillo – hiszpański dyrygent, doskonale znany sopockiej publiczności. Koncert rozpocznie się o godz. 18.00.

Rodrigo Tomillo © archiwum Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z funduszu promocji kultury – państwowego funduszu celowego, w ramach programu „Zamówienia kompozytorskie”, realizowanego przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca.

Wydawcą utworów Mikołaja Piotra Góreckiego jest Polskie Wydawnictwo Muzyczne.

Groza obłędu, cierpienia i traumy. „The turn of the screw” Benjamina Brittena w Polskiej Operze Królewskiej

Henry James, słynny brytyjsko-amerykański pisarz, opublikował nowelę „The turn of the screw” w 1898 roku. Britten, jak czytamy w nieocenionym operowym kompendium Piotra Kamińskiego „Tysiąc i jedna opera” znał radiową adaptację tego opowiadania. Przyjmując zamówienie na napisanie nowej opery na Biennale w Wenecji wrócił do gotyckiej powieści grozy, jaką może wydawać się to dzieło. Fabuła pewna jest niedopowiedzeń i stwarza pole do rozmaitych interpretacji. Duchy mogą rzeczywiście straszyć, ale mogą też być wytworem schizofrenicznych urojeń Guwernantki, czy nawet bolesnym przepracowywaniem jakiejś traumy z przeszłości. Historię można też odczytać jako pewnego rodzaju baśń. Opuszczeni w starym dworze Miles i Flora są niczym Jaś i Małgosia, wygnani przez macochę do lasu. W fascynującej książce „Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni” o ukrytych metaforach bajek pisze amerykański psychoanalityk Bruno Bettelheim. Baśń, jego zdaniem, jest sposobem oswajania przejścia z dzieciństwa do dorosłości i ważnym narzędziem do poznania samego siebie. Finałowa śmierć Milesa może być więc traktowana jako narodziny jego dojrzałości.

W Polsce przez wiele lat funkcjonował idiomatycznie przetłumaczony tytuł „W kleszczach lęku”, który w przekładzie Witolda Pospieszały ukazał się w Polsce w 1959 roku. W roku 2015 ukazało się nowe tłumaczenie, dokonane przez Jacka Dehnela, znakomity pisarz przyjął dosłowne „Dokręcanie śruby”, a cztery lata później, w tomie opowiadań Henry’ego Jamesa „Historie drobnoziarniste” wydanym przez PIW „Obrót śruby” przełożyła Barbara Kopeć-Umiastowska.

Anna Farysej (Guwernantka) i Olga Rusin (Pani Grose) w „The turn of the screw” w POK © Natalia Kabanow, archiwum Polskiej Opery Królewskiej
Anna Farysej (Guwernantka) i Olga Rusin (Pani Grose) w „The turn of the screw” w POK © Natalia Kabanow, archiwum Polskiej Opery Królewskiej

„The turn of the screw” było kilkanaście razy ekranizowane. Słynny jest film w reżyserii Jacka Claytona z 1961 roku ze wspaniałą rolę Deborah Kerr (tłumaczony jako „W kleszczach leku”, mimo, że oryginalny tytuł brzmi „The innocents” czyli „Niewinni”), pokazywany przed laty w polskiej telewizji w cudownym cyklu „Perły z lamusa” Zygmunta Kałużyńskiego i Tomasza Raczka. James miał w ogóle szczęście do ekranizacji, wiele jego powieści zostało przeniesionych na szklany ekran, by wymienić tak wspaniałe tytuły jak „Portret damy” Jane Campion z Nicole Kidman i Johnem Malkovichem czy „Plac Waszyngtona” (według „Domu na Placu Waszyngtona”) Agnieszki Holland z Jennifer Jason Leigh, Albertem Finneyem i Maggie Smith.

Jeszcze jednym filmowym skojarzeniem może być prapremierowy Miles, był nim (partię Milesa i Flory w wielu inscenizacjach śpiewają dzieci) sopran chłopięcy Davida Hemmingsa, który później zrobił wielką aktorską karierę, pojawiając się m. in. w „Powiększeniu” Michelangela Antonioniego.

„Obrót śruby” (bo taki tytuł też funkcjonuje) wystawiony w weneckim La Fenice w 1954 roku był dużym wydarzeniem, dzieło szybko zaczęło się pojawiać na innych ważnych scenach operowych, szybko je też nagrano. Produkcja Polskiej Opery Królewskiej jest drugą sceniczną realizacją w Polsce, po entuzjastycznie przyjętym „Dokręcaniu śruby” Opery na Zamku w Szczecinie w 2016 roku w reżyserii Natalii Babińskiej. Rok wcześniej Łukasz Borowicz w cyklu „Nieznane opery” zaprezentował ten utwór na 19. Wielkanocnym Festiwalu Ludwiga van Beethovena, ukazała się też płyta wydana przez wytwórnię DUX.

Aleksandra Klimczak (Panna Jessel), Karolina Róża Kowalczyk (Flora) i Anna Farysej (Guwernantka) © Natalia Kabanow, archiwum Polskiej Opery Królewskiej
Aleksandra Klimczak (Panna Jessel), Karolina Róża Kowalczyk (Flora) i Anna Farysej (Guwernantka) © Natalia Kabanow, archiwum Polskiej Opery Królewskiej

Przemyślany i wstrząsający spektakl Kamili Siwińskiej nie wszystko w oczywisty sposób tłumaczy, ten teatr pełen jest symboli i sugestii, które w połączeniu z brawurową choreografią Gieorgija Puchalskiego otwiera możliwe wersje zdarzeń. Już w pierwszej scenie, podczas opowieści Narratora obserwujemy „baletowe” uwiedzenie i porzucenie Guwernantki przez Lorda. W powieści bohaterka przyjmując posadę na dworze w Bly nie może się z nim pod żadnym pozorem kontaktować, prolog opery w tej inscenizacji tłumaczy dlaczego – Lord chce mieć ją jak najdalej od siebie. Walka z upiorami, tragicznie zmarłymi nauczycielką Panną Jessel i lokajem Peterem Quintem (których nie widzi Dozorczyni Pani Grose, ale które widzą Dzieci) są zmaganiem ze swoją psychiką i nieuleczoną traumą molestowania, prawdopodobnie także w dzieciństwie. To tematy, które są przemilczane. Duchy są wewnętrznymi demonami, ale podobny problem mają też wykorzystywani, Flora i Miles, oni też są straszeni. To także spektakl o seksualnym dojrzewaniu, Guwernantka i Quint walczą nie tylko o duszę Milesa, ale również jego ciało.

Dobrze poprowadzona jest postać Guwernantki, która wie, co się dzieje, ale ignoruje swoje spostrzeżenia i przeczucia; pełnej wątpliwości, gdy Dzieci są „podejrzanie grzeczne”. Quint i Jessel ubrani w krwisto-czerwone stroje są jak upiory (reżyserka wspaniale nawiązuje do demonologii słowiańskiej i romantyzmu chociażby „Dziadów” Adama Mickiewicza) zawieszone między światem rzeczywistym i nadprzyrodzonym. To istoty, które nie znajdując ostatecznego spokoju nigdzie nie przynależą. Między światami zawieszona jest Guwernantka, której postępujący obłęd robi się coraz bardziej niebezpieczny, między rzeczywistościami zawieszone są Dzieci.

Znakomita aktorsko, krucho zagubiona Anna Farysej w roli Guwernantki posługiwała się słodkim i pięknym sopranem. Wokalnie była pewna i swobodna, potrafiąc skutecznie przedstawić niezrównoważenie bohaterki i umiejętnie używając w wielu momentach techniki śpiewu na granicy rozdarcia i płaczu, ale także pięknego piano i dobrze kontrolowanego forte. Soczyście zabrzmiał spintowy głos Olgi Rusin, belcantowo bardzo włoski w barwie i stylu.

Marcin Gadaliński jako Miles w „The turn of the screw” w POK © Natalia Kabanow, archiwum Polskiej Opery Królewskiej
Marcin Gadaliński jako Miles w „The turn of the screw” w POK © Natalia Kabanow, archiwum Polskiej Opery Królewskiej

W partii Dzieci obsadzono dorosłych śpiewaków. Marcin Gadaliński jako Miles zaprezentował piękny kontratenorowy kolor, o gęstej średnicy i nieskazitelnych górach. Karolina Róża Kowalczyk była przekonująco dziecinnie brzmiącą Florą, o nośnym kryształowym dźwięku. Przerażający był Quint Jacka Szponarskiego, tenor potrafił pokazać postać z innego świata także w sposób wokalny, z dużą wyobraźnią i wielką muzykalnością, może trochę „para-operową”. Panna Jessel Aleksandry Klimczak była jeszcze inna, interesujący i duży głos sopranistki objawił się posągowo i dramatycznie.

Kameralna orkiestra (13 muzyków) Polskiej Opery Królewskiej mogła zagrzmieć jak duża orkiestra symfoniczna także dzięki starannemu prowadzeniu przez Liliannę Krych. Dyrygentka swobodnie porusza się w różnych stylach muzycznych Brittena, opera pełna jest bowiem intensywnego muzycznego synkretyzmu. Zróżnicowana fraza brzmiała pod jej batutą, gdy trzeba, złowrogo (np. fragment dzwonów kościelnych) oraz dziecinnie lekko (pląsy i piosenki dzieci). Krych doskonale czuje charakterystyczny styl kompozytora, czuwając także nad trudnymi partiami śpiewaków i partyturą pełną pułapek scen zespołowych.

Kamila Siwińska zrealizowała już poprzednio w POK dzieło Brittena, „Gwałt na Lukrecji”. Posługując się zbliżonymi sposobami wyrazu, które stanowią już jej ugruntowany język reżyserski, stworzyła zupełnie inny spektakl, z wieloma projekcjami video (swojego autorstwa) i onirycznie zarysowaną dekoracją (wymowna i plastyczna scenografia Agaty Skwarczyńskiej, odpowiedzialnej również za reżyserię świateł). Ciekawą rolę pełnią lalki (autorstwa Katarzyny Pietrzykowskiej), jedyne zabawki Dzieci, traktowane poniekąd tak, jak w równoległy sposób traktuje ich Guwernantka, choć ta symbolika jest tu znacznie bardziej złożona.

Wszyscy wykonawcy mają też trudne zadanie ze względu na rozbudowany ruch sceniczny Gieorgija Puchalskiego, który także intensywnie występuje w tym przedstawieniu. Muszą się czołgać i tańczyć, choreografia jest rodzajem ekspresyjnej dekoracji, która nie tylko charakteryzuje bohaterów, ale też dużo tłumaczy.

Odczytując ukryte przemilczenia libretta inscenizatorzy nie stworzyli kolejnej „opowieści z dreszczykiem”, jak często wystawia się to dzieło. To głęboka, psychoanalityczna opowieść o cierpieniu, być może bardziej przerażająca niż klasyczny horror.

Gieorgij Puchalski (Lord), Jacek Szponarski (Quint) i Anna Farysej (Guwernantka © Natalia Kabanow, archiwum Polskiej Opery Królewskiej
Gieorgij Puchalski (Lord), Jacek Szponarski (Quint) i Anna Farysej (Guwernantka © Natalia Kabanow, archiwum Polskiej Opery Królewskiej

Haruki Murakami i Seiji Ozawa rozmawiają o muzyce

Każdy, kto czyta Murakamiego, wie, że motyw muzyki często pojawia się w jego powieściach, a pisarz jest znany jako miłośnik jazzu, który lubi słuchać także muzyki poważnej. Dzięki lekturze „Rozmów o muzyce” czytelnik odkrywa, że ma on również ogromną wiedzę na jej temat. Jak mówi, słuchanie na zmianę jazzu i muzyki poważnej działa na niego inspirująco, a jednocześnie go uspokaja. Choć jest amatorem – jako dziecko tylko przez krótki czas brał lekcje gry na pianinie – ma niezwykle wyrobiony gust i bogatą kolekcję płyt z różnymi wykonaniami tych samych utworów.

Murakami prowadzi rozmowy z Seijim Ozawą w różnych miejscach, od Tokio, przez Honolulu, aż po Szwajcarię. Ich zapis nie jest jednak reportażem ani nawet próbą przybliżenia charakteru genialnego dyrygenta. To głęboka, intymna i wielowątkowa refleksja nad istotą zarówno muzyki, jak i pisarstwa. Odkrywając Seijiego Ozawę, Murakami odkrywa po trochu samego siebie. Dzięki tej książce czytelnik poznaje muzyczne pasje autora i uświadamia sobie ich głębię.

Ozawa, który już jako dwudziestoparolatek został asystentem Leonarda Bernsteina i wkrótce potem zrobił błyskawiczną karierę, zna praktycznie wszystkich ze świata muzyki poważnej. Jego wypowiedzi przeplatane są anegdotami o słynnych osobach. Dowiadujemy się, że Rubinstein był bon vivantem, Bernstein gadułą, a Krystian Zimerman bezskutecznie szukał domu do kupienia w Bostonie.

Murakami i Ozawa są zafascynowani swoimi – zupełnie różnymi – sposobami patrzenia na muzykę. Słuchają różnych nagrań z płyt, oglądają DVD koncertów i komentując je, pozwalają czytelnikowi zupełnie inaczej spojrzeć na znane utwory. Fascynująca lektura nie tylko dla fanów Murakamiego i muzyki poważnej, która pokazuje niezwykłe oddanie muzyce obu mistrzów.

Książka, w przekładzie Anny Zielińskiej-Elliott ukaże się 26 października nakładem Wydawnictwa MUZA.

Haruki Murakami – urodzony w Kioto w 1949 roku. Najwybitniejszy i najbardziej znany na świecie współczesny pisarz japoński. Prace Murakamiego przetłumaczono na 50 języków i sprzedano w milionach egzemplarzy na całym świecie. W wydawnictwie MUZA SA ukazały się dotychczas następujące jego książki: „Przygoda z owcą”, „Koniec świata” i „Hard-boiled Wonderland”, „Norwegian Wood”, „Tańcz, tańcz, tańcz”, „Na południe od granicy, na zachód od słońca”, „Sputnik Sweetheart”, „Kronika ptaka nakręcacza”, „Kafka nad morzem”, „Po zmierzchu”, „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu”, „1Q84”, „Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa”, „Słuchaj pieśni wiatru/Flipper roku 1973”, „Śmierć Komandora”, pięć zbiorów opowiadań: „Wszystkie boże dzieci tańczą”, „Ślepa wierzba i śpiąca kobieta”, „Zniknięcie słonia”, „Mężczyźni bez kobiet”, „Pierwsza osoba liczby pojedynczej”, zbiór esejów: „Zawód: powieściopisarz” oraz wspomnienie o ojcu pt. „Porzucenie kota”.

Seiji Ozawa – japoński dyrygent, pracował z San Francisco Symphony, Toronto Symphony Orchestra, Vienna State Opera i Boston Symphony Orchestra, gdzie przez 29 lat pełnił funkcję dyrektora muzycznego. Jest laureatem wielu międzynarodowych nagród takich jak Emmy czy Grammy. Doktor honoris causa m.in. Uniwersytetu Harvarda.

Fragmenty recenzji:

  • Bezpretensjonalne i wciągające dialogiThe New York Times
  • Godny pozazdroszczenia słowny obraz życia artystycznegoThe Washington Times
  • Skarb. Mówienie o muzyce jest jak taniec o architekturze, jak często się mówi, ale co za radość patrzeć, jak ta dwójka przyjaciół tańczy The Guardian

Dziś, 25 października, obchodzimy Światowy Dzień Opery

Wiele teatrów operowych bardzo szczególnie świętuje ten dzień. W akcie solidarności z Ukrainą, 25 października 2022 r., z okazji Światowego Dnia Opery na platformie OperaVision odbędzie się premiera opery „Złota obręcz” dwudziestowiecznego ukraińskiego kompozytora Borysa Latoszynskiego. Organizowana też jest zbiórka funduszy na rzecz młodego pokolenia ukraińskich śpiewaków oraz menadżerów z Ukrainy.

Logo Światowego Dnia Opery

Dzieło zostanie wykonane po raz pierwszy poza granicami Ukrainy. Projekt jest owocem współpracy siedmiu miast: Helsinek, Lwowa, Londynu, Rzymu, San Francisco, Warszawy i Waszyngtonu. Młodzi artyści Fińskiej Opery Narodowej, Lwowskiej Opery Narodowej, Royal College of Music, Teatro dell’Opera di Roma, San Francisco Opera, a także Akademii Operowej Teatru Wielkiego – Opery Narodowej wykonają po jednej scenie z opery. W rolę narratora wcielą się ukraińscy artyści studiujący na amerykańskim Shenandoah University, gdzie funkcję dyrektora ds. opery pełni Ella Marchment, pomysłodawczyni i reżyserka spektaklu.
Rozgrywająca się w XIII wieku w ukraińskich Karpatach opera to monumentalna opowieść o miłości, stracie, zdradzie, podziałach klasowych, grabieży ziemi i dumie narodowej, które sprzysięgają się przeciwko nieszczęsnemu włościaninowi Maksymowi Berkutowi i jego ukochanej Mirosławie, córce szlachcica.

Premiera online odbędzie się na platformie OperaVision oraz vod.teatrwielki.pl

W Krakowie rozpoczyna się specjalna edycja festiwalu Opera Rara. Otworzy ją „17 języków”, w spektaklu zostanie zaprezentowana „Dydona i Eneasz” Henry’ego Purcella, w którym do profesjonalnych muzyków i wykonujących partie solowe studentów śpiewu dołączą amatorzy z Chóru w Kontakcie założonego w Krakowie w 2015 roku przez Wassima Ibrahima. Nazwa przedsięwzięcia wzięła się stąd, że Chór w Kontakcie ma w repertuarze utwory właśnie w 17 językach. W rolach głównych wystapią Matylda Sielska i Adam Radnicki, a całość zostanie wykonana pod batutą Denisa Comteta.

Jeszcze tego samego dnia i w tym samym miejscu wystąpi doskonale już znany w Krakowie wenezuelski sopranista Samuel Mariño. Zaśpiewa dwie wielkie sceny operowe: „Scena di Berenice” Haydna i „Ah! perfido” Beethovena — Capella Cracoviensis dyrygowana przez Jana Tomasza Adamusa zagra też jego IV symfonię.

W Światowy Dzień Opery będzie też miała swoją premierę na platformie Play Kraków rejestracja plenerowego spektaklu „Naturzyści” Cezarego Tomaszewskiego, który latem pokazywany był w Lesie Wolskim. Reżyser postanowił, zgodnie z intencją Mendelssohna, wyprowadzić jego „Lieder im Freien zu singen” — razem z wykonawcami i widzami — w naturę.

Pełny program Festiwalu znajduje się tutaj.

Jacek Jekiel © Karolina Bąk Opera na Zamku

Z okazji Światowego Dnia Opery publikujemy przesłanie dyrektora Opery na Zamku w Szczecinie i wiceprezesa Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów – Jacka Jekiela.

W tym roku spędzamy nasze święto zupełnie inaczej, głęboko poruszeni losem dzielnego narodu ukraińskiego. W tym okrutnym wojennym czasie zadaję sobie pytanie, co opera jako instytucja i opera jako gatunek, element wielkiej kultury i wielowiekowej tradycji może nam dać? Myślę, że – tylko i aż – dzielić się pięknem i wrażliwością. Naszym obowiązkiem jako ludzi kultury, choć wszyscy jesteśmy pokiereszowani, jest teraz podniesiona kurtyna, dawanie świadectwa wielkiej ludzkiej solidarności i godnym wartościom, przekraczania czwartej ściany, by być razem z publicznością. Naszym obowiązkiem jest tworzenie artystycznego misterium – jako ostoja, oaza, dając poczucie elementarnego bezpieczeństwa i skrawek nadziei, że świat się zmieni, że będzie lepiej…

„Jeśli muzyka jest pokarmem miłości, graj dalej” – pisał William Shakespeare. Dlatego musimy grać, grać i jeszcze raz grać – jak najwięcej, jak najczęściej. Operowy kosmos musi stać się szekspirowskim „pokarmem miłości”, przekazywać dobre emocje, dzielić się czystym oddechem w świecie, w którym coraz mniej tlenu, zagłuszać dźwięki strachu. Tej ogromnej mocy opera nie da sobie zabrać. Żadnej wojnie.

Bo Opera, pisana celowo w dniu jej święta wielką literą, to: Obcowanie, Odwaga, Oświecenie, Odczucia, Otwartość. A teraz przede wszystkim to Obietnica lepszego jutra.

Tego życzę ludziom teatrów operowych i ich miłośnikom najbardziej.

Jacek Jekiel
wiceprezes Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów, dyrektor Opery na Zamku w Szczecinie