REKLAMA

U progu zmian. Konferencja prasowa na rozpoczęcie sezonu 2022/23 w Operze Krakowskiej

To nie było zwykłe spotkanie dyrekcji teatru z przedstawicielami mediów. Po 15 latach z Bogusławem Nowakiem u steru, Opera Krakowska zorganizowała swoiste powitanie nowego dyrektora. Prof. dr hab. Piotr Sułkowski pojawił się w towarzystwie przedstawicielek Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego, Iwony Gibas i Moniki Gubały oraz twórców nadchodzących premier.

Co zatem czeka krakowską scenę operową w najbliższych miesiącach? Odpowiedź może brzmieć kontrowersyjnie, gdyż wśród zaplanowanych wydarzeń zdecydowanie dominuje muzyka współczesna. Zarówno operowa, jak i baletowa, a także musicalowa. Ponadto przewidziane są liczne koprodukcje z instytucjami kultury z innych województw, z Warmińsko-Mazurskim na czele, gdzie przez ostatnią dekadę Piotr Sułkowski pełnił funkcję dyrektora olsztyńskiej filharmonii. Jak na tak poważne metamorfozy zareagują przyzwyczajeni do klasycznego repertuaru, krakowscy widzowie, czas pokaże.

Konferencja prasowa w Operze Krakowskiej © Beata Fischer

Na początek, już 19 listopada, odbędzie się premiera współczesnej opery skomponowanej przez Michała Dobrzyńskiego pt. „Tango” według dramatu Sławomira Mrożka. Będzie to spektakl Warszawskiej Opery Kameralnej w reżyserii Macieja Wojtyszki i pod batutą José Marii Florêncio. Na temat utworu wypowiedziała się Alicja Węgorzewska-Whiskerd, Dyrektor Warszawskiej Opery Kameralnej, z którą uczestnicy konferencji połączyli się w trybie online.

Na ten sam miesiąc, 26 listopada, zaplanowana jest prapremiera widowiska muzyczno-baletowego „Bajka o rybaku i złotej rybce”. Jest to propozycja dla najmłodszego widza. Muzykę skomponowała Olena Leonova, zaś za choreografię i reżyserię odpowiada Magdalena Malska.

Również z myślą o dzieciach, tych od 4 roku życia, powstał dwujęzyczny spektakl „Tajemnice rękawiczki. Opowieść o Smoku Wawelskim”. Autorem scenariusza, kompozytorem i reżyserem jest Paweł Wójtowicz. Projekt powstał z myślą o najmłodszych, którzy przybyli do Krakowa z Ukrainy i ma na celu zachęcić ich do partycypowania w życiu kulturalnym stolicy Małopolski. Stąd narodził się pomysł dialogów zarówno w języku polskim, jak i ukraińskim. Wydarzenie to ma odbyć się 13 listopada i realizowane jest w ramach projektu „Solidarna Polska” ze środków Tarczy Humanitarnej.

Interesująco zapowiadają się spektakle „Toski” Giacomo Pucciniego (9, 10, 11 grudnia 2022). Tradycyjna zainscenizowana i wierna historycznym realiom opera w reżyserii Laco Adamika od przeszło 20 lat z powodzeniem powraca do repertuaru Opery Krakowskiej. W grudniowych przedstawieniach wystąpią gościnni soliści: Ewa Vesin (Tosca), Giorgi Sturua (Cavaradossi) oraz Mikołaj Zalasiński (Scarpia).

Kolejną propozycją na grudzień jest „Pora Jeziora – warmińska opowieść wigilijna” (21., 22. 12. 2022). Ten barwny musical zainspirowany został folklorem Warmii i Mazur i, jak deklarują twórcy, cieszył się ogromnym powodzeniem wśród widów Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie. Pomysłodawcą jest sam Piotr Sułkowski, który obejmie także kierownictwo muzyczne. Do muzyki autorstwa Tomasza Szymusia, teksty piosenek napisał Daniel Wyszogrodzki.

Zupełnie nowym projektem ma być stworzenie Studia Operowego, Baletowego i Chóru dziecięcego pod nazwą „Cracow Youth Opera”. Piotr Sułkowski wyznał, iż jego marzeniem jest kształcenie w Operze Krakowskiej solistów na miarę Aleksandry Kurzak i Piotra Beczały, przed którymi stanęłyby otworem światowe sceny.

Elżbieta Gładysz, Magdalena Malska, Paweł Wójtowicz © Beata Fischer

Głos zabrała także Elżbieta Gładysz, prezes Krakowskiego Stowarzyszenia Miłośników Opery „Aria”. Stowarzyszenie to, skonfliktowane z poprzednim Dyrektorem, powraca do gmachu Opery Krakowskiej po kilku latach przerwy. Dotychczas działalność „Arii” obejmowała między innymi organizację spotkań ze znanymi i lubianymi muzykami, w tym także śpiewakami. Gładysz wyraziła chęć wsparcia Studia Operowego i pozyskania środków na ufundowanie stypendiów.

Po ubiegłorocznym prawykonaniu na dziedzińcu Zamku Królewskiego na Wawelu, na scenę Opery Krakowskiej przeniesiona zostanie „Wanda” według misterium Cypriana Kamila Norwida, skomponowana przez Joannę Wnuk-Nazarową. Fabuła tej jednoaktowej opery współczesnej opiera się na legendzie o polskiej księżniczce, córce króla Kraka, która odmówiła zamążpójścia za niemieckiego księcia. Kompozytorka wyraziła śmiałe stwierdzenie, iż spektakl będzie odpowiednim dla młodzieży szkolnej, choć muzyka, zdaniem krytyków i recenzentów, nie należy do najłatwiejszych w odbiorze. Sceniczna wersja „Wandy” zagości w repertuarze 1. i 2. kwietnia 2023 roku.

Dobrą wiadomością jest kooperacja Opery Krakowskiej z odbywającym się również w Małopolsce, Międzynarodowym Festiwalem i Konkursem Sztuki Wokalnej im. Ady Sari. Dyrektor Artystyczna, Małgorzata Walewska, przez połączenie internetowe wyraziła swoje zadowolenie z nawiązanej współpracy. Na konferencji prasowej obecni byli natomiast Liliana Olech, Kierownik Biura Organizacyjnego Konkursu oraz Andrzej Zarych, Dyrektor Małopolskiego Centrum Kultury „Sokół” w Nowym Sączu, gdzie co dwa lata odbywają się przesłuchania konkursowe. Podczas trzeciego etap przesłuchań oraz koncertu laureatów, młodym adeptom wokalistyki operowej towarzyszyć ma Orkiestry Opery Krakowskiej. Najbliższa edycja zaplanowana jest na maj 2023 roku.

„Kopernik”, również musical tandemu Szymuś-Wyszogrodzki, to zupełnie nowa propozycja dla widzów w każdym wieku. Prawykonanie celebrujące Rok Mikołaja Kopernika (550. rocznica urodzin i 480. rocznica śmierci wybitnego astronoma) odbędzie się we Fromborku 20. maja, zaś na początku kolejnego sezonu artystycznego zagości na scenie Opery Krakowskiej.

Katarzyna Rytysa-Bańbuła, Piotr Sułkowski, Iwona Gibas, Monika Gubała © Beata Fischer

Dyrektor Sułkowski zapowiedział także rokroczny Letni Festiwal Opery Krakowskiej (lipiec 2023). Widzowie ponownie będą mogli podziwiać spektakle w atrakcyjnych plenerach miasta Krakowa, takich jak Ogród Botaniczny Uniwersytetu Jagiellońskiego czy dziedziniec Zamku Królewskiego na Wawelu.

Ostatnim, zamykającym sezon wydarzeniem, jest udział Opery Krakowskiej w Baltic Opera Festival, którego pomysłodawcą jest znany na całym świecie z licznych kreacji Wagnerowskich, bas-baryton Tomasz Konieczny. Dzięki wideo-rozmowie, śpiewak podzielił się swoimi planami z uczestnikami konferencji, by w Operze Leśnej w Sopocie wskrzesić ducha wielkich operowych inscenizacji. Ma mu w tym pomóc Rafał Kokot, Dyrektor Naczelny Dal Segno Institute. Na Festiwalu wystawione zostaną takie tytuły jak „Latający Holender” Ryszarda Wagnera, „Loteria na mężów” Karola Szymanowskiego oraz „Diabły z Loudun” Krzysztofa Pendereckiego.

Choć nowy repertuar Opery Krakowskiej prezentuje się bardzo bogato i różnorodnie, odczuwalny jest ewidentny deficyt wielkich tytułów operowych. Jednakże dyrektor Sułkowski zadeklarował, iż pojawią się one już w kolejnym sezonie 2023/24.

Poznański Paria przybędzie do Warszawy i Łodzi – koncertowe wykonanie ostatniej opery Stanisława Moniuszki

Teatr Wielki w Poznaniu wystawił „Parię” scenicznie, w reżyserii Grahama Vicka i kierownictwem muzycznym Gabriela Chmury w 2019 roku na poznańskiej Arenie. Produkcja została nagrodzona operowym Oscarem (International Opera Award) w kategorii „Dzieło odkryte na nowo”). Rejestracja spektaklu była też dostępna na portalu Opera Vision. Obu tych wielkich artystów pożegnaliśmy w 2020 roku (Maestro Gabriel Chmura) i 2021 roku Graham Vick.

„Paria” to najrzadziej wystawiana opera Stanisława Moniuszki, dzieło było właściwie zapomniane. Akcja utworu rozgrywa się w Indiach, polski kompozytor tylko raz sięgnął sięgnął po „egzotyczne” libretto. Idamor kocha Nealę, córkę arcykapłana Akebara. Biorąc z nią ślub przekracza przyjęte normy społeczne, wychodzi poza swoja kastę, stając się tytułowym Parią. To opowieść o miłości, wykluczeniu i sile uprzedzeń, tematy tak bardzo aktualne w dzisiejszych czasach.

W koncertowych wykonaniach wystąpią znakomici artyści związani z Teatrem Wielkim w Poznaniu. W partii Neali wystąpi Iwona Sobotka, Idamorem będzie Dominik Sutowicz. Niedawno Sobotka i Sutowicz wystąpili razem w „Rusałce” Antonina Dvořáka, także kreując parę nieszczęśliwych kochanków. Dżaresem będzie Stanislav Kuflyuk (w Warszawie) i Mariusz Godlewski (w Łodzi), zaśpiewają także Rafał Korpik (Akebar), Piotr Friebe (Ratef) i Aleksandra Kiedrowska (Kapłanka).

Solistom towarzyszyć będzie Chór oraz Orkiestra Sceny pod Pegazem, a za pulpitem dyrygenckim stanie wybitny dyrygent Maestro Jacek Kaspszyk. Nagranie ukaże się w firmie Naxos. Paria pojawi się w Warszawie 26 października oraz w Łodzi 29 października. Koncerty odbędzie się pod patronatem Polskiego Wydawnictwa Muzycznego w ramach projektu TUTTI.pl promującego wykonawstwo muzyki polskiej.

Człowieczy los Rusałki. Premiera opery Antonína Dvořáka w Pawilonie Międzynarodowych Targów w Poznaniu

Jedna z najsłynniejszych oper czeskich oparta jest na wyobrażeniach mitologii słowiańskiej i baśniowym, fantastycznym świecie demonów, duchów i boginek zamieszkujących inny, pozaludzki wymiar. Libretto napisał Jaroslav Kvapil, poeta, dramatopisarz i reżyser, uznawany za jednego z pionierów nowoczesnego czeskiego teatru. Inspirował się on m. in. twórczością Boženy Němcovej, autorki słynnej powieści „Babunia” czy Karla Jaromíra Erbena, którego jedyny zbiór wierszy „Kytice z pověstí národních” („Bukiet legend narodowych”), wydany w 1853 roku, ma w Czechach takie znaczenie, jak nasze Mickiewiczowskie „Ballady i romanse”. Ale bezpośrednim natchnieniem była też dla librecisty słynna baśń Hansa Christiana Andersena „Mała syrenka”. To zresztą znamienne, jak bardzo głęboka i uniwersalnie metaforyczna jest proza duńskiego baśniopisarza, jak inaczej odbiera się ją będąc dzieckiem i jak bardzo jest pełna rozpaczliwego smutku już w trakcie „dorosłej” lektury. „Rusałka” to w pewnych sensie bajka z morałem. Wykroczenie poza ustalone granice, zaburzające przyjęty porządek, musi zakończyć się tragicznie.

Mitologia słowiańska stanowi problem dla badaczy religii ludowych, ponieważ nie zachowały się źródła pisane i nie wiadomo, w co tak naprawdę wierzyli Słowianie, którzy jeszcze w X wieku mówili tym samym językiem. Jak twierdzi Łukasz Kozak, autor fascynującej monografii „Upiór, historia naturalna”, mitologia Słowian nie istnieje, upiory należą nie do demonologii, a do ludowej antropologii. Fascynującą wizję powstania polskiej państwowości, pełną ludowej magii proponuje w swoim ostatnim dziele „Dagome Iudex” Zbigniew Nienacki, autor niezapomnianej serii książek o Panu Samochodziku, ale także pisarz wielu powieści dla dorosłych. Opowieści o Dagonie niewątpliwie były inspiracją dla Andrzeja Sapkowskiego przy pisaniu Wiedźmina. Nawet jeśli trudno nie zgodzić się z kontrowersyjnym stwierdzeniem Kozaka, wyobrażanie słowiańskich mitów jest nadal romantyczną wizją literacko-marzeniową.

Iwona Sobotka jako Rusałka © Bartek Barczyk
Iwona Sobotka jako Rusałka © Bartek Barczyk

Dvořák skomponował operę w ciągu siedmiu miesięcy. Premiera 31 marca 1901 okazała się ogromnym sukcesem, stając się, obok „Sprzedanej narzeczonej” Bedřicha Smetany czy ostatnio „Jenufy” Leoša Janáčka, najczęściej wystawianym czeskim dziełem na świecie. Prawdopodobnie ze względów politycznych nie doszło do planowanej premiery w Operze Wiedeńskiej, przygotowywanej na sierpień 1902 roku, w dniu urodzin cesarza, którą prowadzić miał Gustav Mahler. Właściwie dopiero od słynnej inscenizacji Davida Pountneya w English National Opera w Londynie w 1983 roku „Rusałka” zaczęła się regularnie pojawiać w światowym repertuarze.

Kilkakrotnie zarejestrowano ją na płytach. W 1983 roku w nagraniu Supraphonu pod dyrekcją Vaclava Neumanna, u boku Gabrieli Beňačkovej wystąpił w partii Księcia Wiesław Ochman. Książę to też jedna z koronnych ról Piotra Beczały, kilka lat temu ukazało się na DVD nagranie z Metropolitan Opera (styczeń 2014), w którym, pod dyrekcją Yannicka Nézeta-Séguina, polskiemu artyście partneruje Renée Fleming.

Przed wojną „Rusałka” pojawiła się w Polsce dwa razy, w Katowicach w roku 1928 i w Łodzi w 1929 roku. Poznańska realizacja jest czwartą powojenną produkcją tego tytułu, po Wrocławiu (1955), Łodzi (2010) oraz Bydgoszczy (2012).

Bezimienna Rusałka jest bohaterką, przywodzącą na myśl inne poświęcające się operowe heroiny, jak Madame Butterfly, Elza z „Lohengrina” Ryszarda Wagnera czy Verdiowska Aida. To też jedna z najdłuższych partii operowych, jej śpiew zawiera w sobie momenty liryczne, ale także spintowe, zwłaszcza w scenach finałowej rozpaczy. Bezimienni są także inni bohaterowie: Książę, Wodnik, Obca Księżniczka. Jedynie Ježibaba ma imię własne. To z kolei przywołuje skojarzenia z „Kobietą bez cienia” Ryszarda Straussa, tam jedynym nazwanym bohaterem jest Barak, mąż Farbiarki. Muzycznie widoczne są wpływy Wagnera. Dvořák stosuje motywy przewodnie, wielkie duety Księcia z Rusałką mogą przywodzić na myśl Tristana i Izoldę, choć partytura jest bardzo nasycona elementami czeskiego folkloru.

Oszałamiającą wykonawczynią partii tytułowej była Iwona Sobotka, artystka potrafiąca wyrazić głosem wszystkie duchowe wahania bohaterki, doskonale odnajdując się zarówno w momentach wielkiej wokalnej tęsknoty, jak i świadomości, że miłość Księcia jest dla niej nieosiągalna. Rusałka nie zdaje sobie sprawy, jakie konsekwencje będzie miał dla niej wybór przejścia do ludzkiego świata. Wspaniała jest scena, gdy w finale zajmuje miejsce Ježibaby, wiedźmy, czyli „kobiety, która wie”. Tragedia Rusałki dała jej świadomość i wiedzę, być może czarownica też miała podobne życiowe losy, dojrzewanie bywa niestety bardzo bolesne.

Małgorzata Walewska (Ježibaba) © Bartek Barczyk

Kluczową w tej opowieści postacią jest właśnie Ježibaba, która od naszej Baby Jagi różni się tylko nieznacznie nazwą. Wiejska znachorka, osoba obdarzona wiedzą tajemną jest w tej inscenizacji „kobietą po przejściach”, okrutną, ale świadomą zasad i konsekwencji przekraczania granic światów. To niczym piękna czarodziejka Kirke, która więziła Odyseusza i która też poniosła klęskę. Wokalnie ta partia napisana jest na głos kontraltowy, z silnym zaznaczeniem dolnych rejestrów, ale też mocnymi, niemalże sopranowymi górami i koloraturą. Małgorzata Walewska była posągowa i monumentalna, choć także serdeczna i współczująca, od początku wiedząc, jak ta historia się zakończy. Artystka przejmująca aktorsko starała się jednak zaśpiewać tę rolę w sposób bardziej „charakterystyczny” niż belcantowy.

Magdalena Wilczyńska – Goś (Obca Księżna) i Dominik Sutowicz (Książę) © Bartek Barczyk
Magdalena Wilczyńska – Goś (Obca Księżna) i Dominik Sutowicz (Książę) © Bartek Barczyk

Dominik Sutowicz teatralnie odnalazł się w inscenizacji jako pewny siebie wiejski Prinz, obiekt westchnień nieszczęsnej Rusałki, nosząc „modną” bluzę w kwiaty i będąc bardzo zapatrzony w siebie. To zdecydowanie bohaterski w wyrazie Książe, śpiewający ze swobodą i brawurą, a także, jeśli trzeba, niezbędną rozpaczą. Wspaniałą Obcą Księżniczką była aktorska kreacja Magdaleny Wilczyńskiej – Goś, pełna świadomej śpiewnej słodyczy, nie zawsze jednak potrafiąca zagrzmieć potęgą sopranu dramatycznego, wymaganą w tej niezwykłej partii. Przekonującym Wodnikiem o mocnym i wyrazistym basie był Rafał Korpik.

W tej operze nie ma małych ról, każda postać ma szansę zaśpiewania i zaistnienia na scenie. Tomasz Mazur rzetelnie przedstawił partię Myśliwego, Jaromir Trafankowski był świetnym Gajowym i tylko Kuchcik dobrej scenicznie Aleksandry Kiedrowskiej zabrzmiał odrobinę zbyt subretkowo.

Rafał Korpik (Wodnik) © Bartek Barczyk
Rafał Korpik (Wodnik) © Bartek Barczyk

Leśne Boginki przypominają Syreny, które u Greków jako pół-kobiety, pół-ptaki pożerały żeglarzy uwodząc ich pięknym śpiewem. Spotkania z Rusałkami, Dziwożonami, Wiłami kończyły się zwykle źle dla śmiertelników. Słynnym przykładem tego rodzaju uwodzenia jest obraz Witolda Pruszkowskiego „Rusałki” w krakowskim w Muzeum Narodowym w Sukiennicach. I tu z kolei skojarzyła mi się kraina czarownic opisana przez Olgę Tokarczuk w „Empuzjonie”.

Boginki, zaśpiewane pięknie przez Irynę Ushanovą-Rudko, Monikę Mych-Nowicką i Dominikę Stefańską przywodzą na myśl Trzy Córy Reny z Wagnerowskiej teatrologii. W inscenizacji Sofulak wstrząsająca jest scena, gdy śpiewają one o tym jak piękne mają włosy, nogi i ciała, jednocześnie jedząc części ciała zabitych przez siebie Gajowego, Myśliwego i Kuchcika, którzy nieopatrznie przekroczyli granicę władania Ježibaby. Piękna jest scena przygotowywania czarodziejskiego naparu, czy finałowego pocałunku. Liczne sceny tej produkcji robią naprawdę wielkie wrażenie.

Leśne Boginki Natalia Puczniewska-Braun, Monika Mych-Nowicka i Dominika Stefańska © Bartek Barczyk
Leśne Boginki Natalia Puczniewska-Braun, Monika Mych-Nowicka i Dominika Stefańska © Bartek Barczyk

Reżyserka Karolina Sofulak zaproponowała anty-baśniowe, dalekie od cukierkowego świata Disneya odczytanie treści dramatu. Jej produkcja skupiona była na nieuchronności i konsekwencji nieodwracalnych wyborów Rusałki. Główna bohaterka otrzymuje buty, w tym odczytaniu metafory to symbol człowieczeństwa, Sobotka mami urzeczonego Księcia butami, ani razu ich nie wkłada.

Sofulak potrafi też pracować z chórem, przekształcając jednorodną zwykle masę ludzi w grupę zindywidualizowanych bohaterów. Największe wrażenie zrobiła na mnie scena Zaślubin, kiedy już trochę pijani weselnicy bawią się, każdy inaczej tańczy, a Rusałka nie ma dostępu do tego świata. Reżyserka umiejętnie nawiązuje do różnych symboli. Początkowe przybycie gości to niczym Bal Manekinów, choć stopniowo tracimy perspektywę biednej Rusałki, odrzuconej, niczym Trędowata Heleny Mniszkówny w ekranizacji dzieła Jerzego Hoffmanna, tak doskonale przedstawionej przez Elżbietę Starostecką. Mocno i dobrze zabrzmiał chór przygotowany przez Mariusza Otto.

Scena Balu (Zaślubin) © Bartek Barczyk
Scena Balu (Zaślubin) © Bartek Barczyk

Scenografia Doroty Karolczak wykorzystała istniejące już i zalegające w magazynach dekoracje do innych produkcji, nawiązując do ekologicznych idei recyclingu. Wspaniałe są kostiumy zespołu Risk made in Warsaw, podkreślające charaktery poszczególnych postaci, światła Giuseppe di Iorio i projekcje Leszka Stryły.

Scena Teatru Wielkiego w Poznaniu jest obecnie w remoncie. Bardzo dobrze, że zespół, pozbawiony macierzystego miejsca nie zaprzestał swojej działalności, prezentując publiczności zarówno spektakle ze swojego repertuaru, jak też podejmując się ambitnych, nowych realizacji (poprzednią premierą był „Albert Herring” Benjamina Brittena, także w reżyserii Karoliny Sofulak). Orkiestra po przewodnictwem Martina Leginusa zabrzmiała w nienaturalnej dla siebie przestrzeni Pawilonu Międzynarodowych Targów Poznańskich w sposób odrobinę zbyt „blaszany”, co było prawdopodobnie wynikiem balansowania dźwięku. Ale słowacki dyrygent prowadził zespół z dużą dyscypliną, dbając o wyrównanie sekcji rytmicznych i dużą siłę wyrazu, wielką wrażliwością dworzakowskiej frazy, z verdiowskim, „anty-słowiańskim”, a przez to dramatycznym zacięciem.

„Rusałka w Poznaniu © Bartek Barczyk

Część pierwszych rzędów było wyposażone w leżaki, można było oglądać tę produkcję bardzo wakacyjnie, ciesząc się wysypanym piachem i czując się jak w letnim kinie. W tym roku poznańska „Rusałka” pokazana została tylko trzy razy, ale są plany, żeby po ukończeniu remontu przenieść tę produkcję na główną scenę Teatru Wielkiego. W klasycznej przestrzeni teatru ta produkcja może być zupełnie inna.

Krystian Zimmerman laureatem Nagrody Praemium Imperiale

Praemium Imperiale przyznano po raz pierwszy w 1989 roku. Laureacu nagradzani są w pięciu kategoriach. W roku 2022 wyróżniono także takich artystów jak: Kazuyo Sejima + Ryue Nishizawa / SANAA z Japonii (Architektura); Giulio Paolini z Włoch (Malarstwo), Wim Wenders z Niemiec (Teatr i Film) oraz pochodzący z Chin Ai Weiwei (Rzeźba). Każdy otrzymał 15 milionów jenów (czyli ponad 100,000 dolarów).  

W dziedzinie Muzyki laureatami tej nagrody byli m. in. Pierre Boulez, Leonard Bernstein, Alfred Schnittke, Mścisław Rostropowicz, Anne-Sophie Mutter, Riccardo Muti, Zubin Mehta, Plácido Domingo, Seji Ozawa, Philipp Glass, Arvo Pärt, Mitsuko Uchida i Martha Argerich. W dziedzinie Filmu i Teatru: m. in. Martin Scorsese, Federico Fellini, Ingmar Bergman, Akira Kurosawa, Peter Brook, Pina Bausch, Francis Ford Coppola, Judi Dench czy Catherine Deneuve. Pełna lista laureatów znajduje się tutaj.

Nagrodzeni spotkali się na konferencji prasowej w Okura Hotel w Tokio. Wśród zaproszonych gości znalazła się była Sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych Hillary Clinton, pełniąca funkcję Międzynarodowego Doradcy Praemium Imperiale.

Krystian Zimerman jest trzecim, po Andrzeju Wajdzie (1996) i Krzysztofie Pendereckim (2004), artystą z Polski, który otrzymał to prestiżowe wyróżnienie.

Operowy horror „The turn of the screw” na scenie Polskiej Opery Królewskiej

Libretto dzieła zostało oparte na pełnej niedopowiedzeń i symboli noweli Henry’ego Jamesa. Nowa guwernantka przybywa do rezydencji Bly, by objąć opieką osierocone rodzeństwo – Milesa i Florę. Czy jednak ma szansę uchronić je przed mocą upiorów zamieszkujących domostwo? Jakie tajemnice skrywa rodzeństwo? Jaką rolę w ich historii odgrywa nieżyjący już kamerdyner Peter Quint i poprzednia nauczycielka panna Jessel?
Atmosferę grozy podkreśla genialne wykorzystanie orkiestry złożonej z zaledwie trzynastu instrumentów oraz wyrafinowana muzyczna forma utworu. Otwierający dzieło prolog pełni funkcję tematu, a następujące po nim krótkie sceny są poprzedzone jego kolejnymi wariacjami. Tytułowe dokręcanie śruby odzwierciedla także struktura harmoniczna dzieła. Wraz z rozwojem wydarzeń odbiorca zanurza się coraz głębiej w tym, co nieuniknione, a ukryte w dziele Brittena autobiograficzne aluzje pobudzają do refleksji o dojrzewaniu, sile pożądania i ludzkiej naturze. To druga opera Brittena wystawiona na scenie Polskiej Opery Królewskiej, poprzednio był to „Gwałt na Lukrecji”.

Premiera odbędzie się 22 i 23 października 2022 roku o godz. 19.00 w Teatrze Królewskim w Starej Oranżerii w Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie. Kierownictwo muzyczne sprawuje Lilianna Krych, która poprowadzi orkiestrę Polskiej Opery Królewskiej. Za reżyserię i wizualizacje odpowiada Kamila Siwińska, za scenografie i reżyserię świateł Agata Skwarczyńska. Choreografię przygotowuje Gieorgij Puchalski. W obsadzie znaleźli się: Anna Farysej, Anna Wolfinger (Guwernantka), Karolina Róża Kowalczyk, Julita Mirosławska (Flora), Jakub Foltak, Marcin Gadaliński (Miles), Jacek Szponarski, Rafał Żurek (Quint), Aneta Łukaszewicz, Olga Rusin (Grose), Aleksandra Klimczak, Anna Wierzbicka (Panna Jessel) oraz Gieorgij Puchalski (Lord, Tancerz).

Plakat do spektaklu

Polscy artyści na świecie: Agnieszka Rehlis debiutuje w Royal Opera House w Londynie

Kradnie show (…) Polski mezzosopran łączy bardzo efektowny występ wokalny z doskonałą charyzmą sceniczną (…). Po scenie sądu z jej udziałem, publiczność eksplodowała entuzjazmem. To tylko niektóre fragmenty recenzji po premierze „Aidy” w Londynie, napisanej dla włoskiego portalu Connessi all’Opera przez Pietro Dall’Aglio. Obecność Agnieszki Rehlis na scenie jednego z najważniejszych teatrów operowych świata odbiła się echem w międzynarodowej prasie.

Polska solistka, ponownie w swojej karierze, wcieliła się w partię Amneris, córki Faraona. Dotychczas nieznana na Wyspach Brytyjskich, wzbudziła prawdziwą sensację. Każdy z jej siedmiu występów wieńczony był gromką owacją zachwyconych widzów. I nic dziwnego. Ponieważ Agnieszka Rehlis, gdziekolwiek się nie pojawi, wprost elektryzuje mezzosopranem o wyjątkowej, ciemnej barwie i doskonałej technice wokalnej, będąc jednocześnie niezwykle wyrazistą i naturalną aktorsko, osobowością sceniczną.

Agnieszka Rehlis jako Amneris w ROH © Tristram Kenton
Agnieszka Rehlis jako Amneris w ROH © Tristram Kenton

Debiutująca na londyńskiej scenie Agnieszka Rehlis z Polski, jako nemezis Aidy i jej rywalka o serce Radamesa, była tego wieczoru ulubienicą publiczności – pisze Keith McDonnell dla portalu „Music OMH”. Wyglądała niczym dystyngowana autokratka prosto z planu filmowego Dynastii, o intrygującej prezencji i cudownym, gęstym głosie. Colin Clarke z „Seen and Heard International” zauważa: Fenomenalna Agnieszka Rehlis (…) dysponuje prawdziwą głębią głosu, odzwierciedlającego duszę silną niczym stal.

Rehlis ma na swoim koncie sukcesy m. in. w Niemczech, Estonii, Szwajcarii, Francji, Danii, Hiszpanii, czy ostatnio – we Włoszech, gdzie wcieliła się w Amneris u boku Anny Netrebko i Ludmiły Monastyrskiej w „Aidzie” na scenie Teatro di San Carlo w Neapolu (luty 2022). Polska publiczność natomiast z pewnością pamięta ją chociażby z Opery Wrocławskiej, gdzie zaśpiewała kilkanaście partii mezzosopranowych, a także z Teatru Wielkiego Opery Narodowej w Warszawie czy Opery Krakowskiej.

Najnowsza produkcja Royal Opera House przenosi słynny polityczny romans Verdiego ze starożytnego Egiptu do współczesnego państwa totalitarnego. Obok Rehlis, obsadę tworzą Elena Stikhina (Aida), Francesco Meli (Radames), Ludovic Tézier (Amonasro), Soloman Howard (Ramfis), In Sung Sim (Faraon). Orkiestrę poprowadził maestro Antonio Pappano. Spektakl transmitowany był 16 października w kinach na całym świecie.

Trailer transmisji „Aidy” z lonyńskiej Covent Garden, z udziałem Agnieszki Rehlis w partii Amneris.

Koncert Operowy 4. Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego w Sali Koncertowej Akademii Muzycznej w Katowicach

W koncercie wystąpią: Ewa Biegas – mezzosopran, Aleksandra Blanik – sopran, Ewelina Szybilska – sopran, Łukasz Gaj – tenor, Paweł Sobierajski – baryton, Grzegorz Biegas – fortepian. O Bogusławie Kaczyńskim, artystach i utworach mówić będą Ewa Arasymowicz i Krzysztof Korwin-Piotrowski – dyrektor artystyczny Festiwalu.

W repertuarze znajdą się arie i duety z oper: „Carmen” Bizeta, „Werther” Masseneta, „Samson i Dalila” Saint-Saënsa, „Rigoletto” i „Traviata” Verdiego oraz „Cyganeria” Pucciniego. W drugiej części zabrzmią arie i duety z operetek: „Giuditta”, „Paganini” i „Wesoła wdówka” Lehara, „Księżniczka czardasza” i „Hrabina Marica” Kalmana oraz „Sztygar” Zellera. Na koniec artyści zaśpiewają ulubione pieśni neapolitańskie „Funiculi, funicula”, „O, sole mio” i „La Spagnola”.

Patronat honorowy nad koncertem objął prof. dr hab. Władysław Szymański – rektor katowickiej Akademii Muzycznej. To ostatnie wydarzenie specjalne 4. Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego. Odbywa się ono m. in. pod patronatem radiowej Jedynki, TVP Kultura, Telewizji Katowice, Polskiego RDC i Dziennika Teatralnego.

Darmowe wejściówki można odbierać w Informacji, w siedzibie Akademii Muzycznej w Katowicach i rezerwować telefonicznie pod numerem 32 77 92 100 oraz mailowo: informacja@am.katowice.pl.

4. Festiwal im. Bogusława Kaczyńskiego objął w tym roku kilkanaście wydarzeń, odbywających się w województwie lubelskim, a także w Sarnakach, Serpelicach, Warszawie, Gliwicach i Katowicach. Obejrzało je kilkanaście tysięcy widzów, a dzięki transmisjom telewizyjnym i internetowym ilość odbiorców przekroczyła milion osób. Najwięcej koncertów i spektakli miało miejsce w Białej Podlaskiej. Organizatorami bialskiego festiwalu są: prezydent miasta Michał Litwiniuk, Fundacja ORFEO i Bialskie Centrum Kultury. To wydarzenie muzyczne otrzymało dofinansowanie ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego  pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, w ramach programu „Muzyka”, realizowanego przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca.

W „Koncercie operowym pamięci Bogusława Kaczyńskiego” wystąpią znakomici artyści: Ewa Biegas, Ewelina Szybilska, Paweł Sobierajski, Aleksandra Blanik, Grzegorz Biegas i Łukasz Gaj © archiwa prywatne

Sondra Radvanovsky jako Medea rozpocznie kolejny w warszawskim Teatrze Studio cykl transmisji z Metropolitan Opera

Przed nami dziesięć spotkań z trzema premierowymi tytułami operowymi. „Medeę” Luigiego Cherubiniego (z Sondrą Radvanovsky po raz pierwszy kreującą partię tytułową) zobaczymy 22 października 2022. „The Hours” („Godziny”) Kevina Putsa z sopranistką Renée Fleming jako Clarissą Vaughan, mezzosopranistką Joyce DiDonato jako Virginią Woolf oraz sopranistką Kelli O’Harą jako Laurą Brown transmitowane będą 10 grudnia 2022. Kolejne dzieło Terence’a Blancharda, i „Champion” („Czempion”), powraca do Nowego Jorku zeszłorocznym sukcesie „Fire Shut Up in My Bones” („W moich kościach ogień”) 29 kwietnia 2023.

Mam nadzieję, że spotkania z operą na dużym ekranie pozwolą Państwu choć na chwilę zapomnieć o trudnym czasie z jakim przyszło się nam zmierzyć. Muzyczne wieczory w STUDIO zapowiadają się bardzo obiecująco zwłaszcza, że prócz dzieł dobrze znanych będziemy mieli okazję posłuchać i zobaczyć nowe kompozycje takie jak: „Godziny” i „Czempion”. Równie ciekawie zapowiadają się występy Polaków – Piotra Beczały i Artura Rucińskiego, którzy od kilku sezonów już na stałe wpisali się do czołówki najlepszych śpiewaków MET – podkreśla Roman Osadnik, Dyrektor Teatru.

W repertuarze nowego sezonu znajdują się także cztery nowe produkcje. W „Lohengrinie” Richarda Wagnera (reż. François Girard) wystąpi nasz rodak, uwielbiany przez melomanów, tenor Piotr Beczała (18 marca 2023). Artystę podziwiać będziemy również w „Fedorze” Umberto Giordana (reż. David McVicar), u boku polskiego barytona Artura Rucińskiego (14 stycznia 2023). W tytułowej roli wystąpi sopranistka Sonya Yoncheva. Ponadto Met zaprezentuje dwie nowe inscenizacje oper Wolfganga Amadeusza Mozarta: „Don Giovanniego” w reż. Ivo van Hove (20 maja 2023) i nową produkcję Simona McBurney’a – „Die Zauberflöte / Czarodziejski flet”, w której nacisk położono na interakcję orkiestry z obsadą (3 czerwca 2023). W przypadku dwóch ostatnich, mozartowskich tytułów, dyrygować będzie debiutująca w Met, Nathalie Stutzmann.

Widownia cyklu „Met: Live in HD” obejrzy i usłyszy słynną produkcję Michaela Mayera „La Traviata” Giuseppe Verdiego z sopranistką Nadine Sierrą w roli Violetty (5 listopada 2022). Przed nami także powrót dwóch produkcji Roberta Carsena: „Falstaffa” Verdiego z barytonem Michaelem Vollem w roli głównej (1 kwietnia 2023) oraz „Der Rosenkavalier” („Kawaler srebrnej róży)” Richarda Straussa, w której zachwycą nas m. in. sopranistka Lise Davidsen i mezzosopranistka Isabel Leonard (15 kwietnia 2023).

Przed każdą transmisją w STUDIO odbędą się spotkania z prelegentami: Tadeuszem Cegielskim, Anną S. Dębowską, Martą Kluczyńską, Izabelą Kłosińską, Andrzejem Kostyrą, Dorotą Kozińską, Lechem Kozińskim, Aleksandrem Laskowskim i Jackiem Marczyńskim. W najbliższą sobotę (22 października o godz. 18:30, przed transmisją „Medei”) zaprasza do rozmowy historyk starożytności zajmujący się historią kultury, religii i obyczajów Greków od Homera po czasy Cesarstwa Rzymskiego, profesor Włodzimierz Lengauer.

STUDIO teatrgaleria to jedna z najważniejszych eksperymentalnych scen w Polsce zarządzana przez dyrektora naczelnego Romana Osadnika od 2011 roku. W kwietniu 2016 roku kierownictwo artystyczne teatru objęła reżyserka Natalia Korczakowska, a galerii ‒ krytyczka i historyczka sztuki Dorota Jarecka. Transmisje z nowojorskiej sceny The Metropolitan Opery odbywają się w STUDIO już po raz dwunasty. Informacje o karnetach i biletach znajdują się tutaj.

Zapowiedź transmisji „The Met: Live in HD” 2022/23 

Uroczystość nadania sali wykładowej na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina imienia Prof. Haliny Słonickiej

Halina Słonicka w latach 1957-1990 była solistką Teatru Wielkiego – Opery Narodowej. Operowała sopranem liryczno-koloraturowym. W repertuarze miała ponad 30 partii operowych, takich jak m. in.: tytułowa Traviata, Gilda w „Rigoletcie”, Leonora w „Trubadurze”, Elżbieta w „Don Carlosie”, Desdemona w „Otellu”, Alicja Ford w „Falstaffie” w dziełach Giuseppe Verdiego, Micaela w „Carmen” Georgesa Bizeta, Hanna w „Strasznym dworze” Stanisława Moniuszki, Mimi w „Cyganerii” Giacomo Pucciniego, Roksanę w „Królu Rogerze” Karola Szymanowskiego, czy Małgorzatę w „Fauście” Charlesa Gounoda. Obok opery ważną dziedziną jej sztuki były pieśni, występowała często w repertuarze oratoryjnym i kantatowym. Była żoną pianisty Jerzego Marchwińskiego, ich córka Anna Marchwińska jest także pianistką.  

To jedna z najwybitniejszych polskich śpiewaczek operowych. Na scenie występowała z polskimi artystami: Andrzejem Hiolskim, Kazimierzem Pustelakiem, Bernardem Ładyszem, Bogdanem Paprockim, Wiesławem Ochmanem, Krystyną Szczepańską i Hanną Rumowską. Współpracowała z dyrygentami, m.in. Kurtem Masurem, Stanisławem Wisłockim, Witoldem Rowickim, Janem Krenzem, Bohdanem Wodiczką, Jerzym Semkowem, Jerzym Katlewiczem, Walerianem Bierdiajewem i Pawłem Kleckim.

Została sportretowana jako moniuszkowska Hrabina na znaczku wydanym przez Pocztę Polską z okazji inauguracji działalności Teatru Wielkiego po odbudowie. Od roku 2008 odbywał się realizowany Ogólnopolski Festiwal Sztuki Wokalnej im. prof. Haliny Słonickiej. Towarzyszył mu Ogólnopolski Konkurs Wokalny jej imienia.

Pracę pedagogiczną rozpoczęła już w 1980 roku. Początkowo wykładała na Wydziale Wychowania Muzycznego Filii Warszawskiej Akademii Muzycznej w Białymstoku, a od roku 1983 w warszawskiej Akademii Muzycznej. W roku 1994 otrzymała tytuł profesora. Do jej uczniów należeli m. in.: Dorota Radomska, Beata Morawska, Gabriela Silva, Jolanta Janucik, Małgorzata Walewska, Katarzyna Trylnik, Monika Ledzion – Porczyńska, Dorota Całek, Kira Boreczko, Marlena Borowska, Jacek Laszczkowski.

Uroczystość nadania imienia Haliny Słonickiej Sali Wykładowej na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina, połączona z koncertem, odbędzie się 21 października, o godz. 19.00. Wystąpią Katarzyna Trylnik, Joanna Motulewicz i Anna Simińska – Bednarska oraz studentki Valeriia Boichenko (Ukraina), HyungJu Seo (Korea Południowa) Ji Lan (Chiny). Artystkom towarzyszyć będą Anna Marchwińska i Aleksandra Janaszewska.

Link do wydarzenia oraz informacje o biletach w symbolicznej cenie 2zł znajdują się tutaj.

Film Halina Słonicka i jej uczennice”

Wielka opera w małym Cieszynie. Gala finałowa XXX Festiwalu „Viva il canto”

Każda podróż ku muzycznym doznaniom rozpościera przed melomanem czy melomanką zupełnie nowe światy. To nie tylko wykonawcy, nie tylko grane i śpiewane przez nich utwory. Także miejsce, w którym słuchamy muzyki, kształtuje indywidualny charakter każdego koncertu, festiwalu, czy operowej premiery. Jakże wiele zależy od wnętrza – nie tylko od jego akustyki, lecz także od architektury, przestrzeni, jaką generuje, tonacji kolorystycznej w jakiej jest ono utrzymane, czy też historii danego obiektu.

W Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie, wybudowanym ponad sto lat temu w stylu późnego wiedeńskiego baroku, muzyka klasyczna nie brzmi tak często jak powinna. I właściwie tylko dzięki jednemu, szczególnemu wydarzeniu muzycznemu, raz w roku scenę, widownię, loże, balkon i wszystkie zakamarki tego pięknego zabytku wypełniają operowe arie, duety, kwartety, czy uwertury. Jest nim Międzynarodowy Festiwal Muzyki Wokalnej „Viva il canto”.

Trudno wprost uwierzyć, że festiwal z tak wieloletnią tradycją – w tym roku odbyła się już 30. edycja – wciąż pozostaje w kręgu tych mniej znanych i mniej medialnych wśród cyklicznych wydarzeń operowych na mapie Polski. A przecież jego historia jest niezwykle bogata. W poszczególnych edycjach udział brali znakomici śpiewacy, m.in. Kałudi Kałudow, który przez 12 lat pełnił funkcję dyrektora artystycznego, a także Aleksander Teliga, Edyta Piasecka, Ewa Biegas, Ewa Podleś, Stefania Toczyska, czy Małgorzata Walewska. Festiwalowymi koncertami dyrygowali w przeszłości Antoni Wit, Krzysztof Penderecki, José Maria Florêncio, Sławomir Chrzanowski. A to tylko niektóre nazwiska przez trzy dekady nadające kształt temu niepowtarzalnemu muzycznemu wydarzeniu.

Stepan Drobit, Ilona Krzywicka, Mykhailo Malafii © Maksymilian Rychły

Dyrektor i pomysłodawczyni Festiwalu, Małgorzata Mendel, co roku dba o to, by w Cieszynie swój kunszt artystyczny mogli zaprezentować nie tylko doświadczeni śpiewacy o wieloletnim stażu na licznych scenach w Polsce i poza jej granicami, lecz także młode pokolenia. Tak było także podczas Jubileuszowego Koncertu Galowego wieńczącego 30. edycję festiwalu, 16 września 2022 roku. Jego niezwykłość opiera się nie tylko na aż siedmiu głosach solistów, od sopranu po bas, lecz przede wszystkim na programie składającym się w stu procentach z repertuaru operowego. Jest to w ostatnich latach nieczęsty zabieg, gdyż letnie festiwale mają tendencję do koncertów łączących różne gatunki muzyczne, od opery poprzez muzykę symfoniczną, operetkę, skończywszy na musicalu.

Można śmiało stwierdzić, iż była to gala Verdiowsko-Pucciniowska, z niewielkimi akcentami muzyki francuskiej. W programie nie zabrakło także Bizeta, Gounoda i Offenbacha. Jednak to właśnie kompozycje Verdiego, przez wielu nazywanego niekwestionowanym królem opery, rozpoczęły koncert oraz zakończyły zarówno pierwszą, jak i drugą jego część.

Przy uskrzydlających dźwiękach otwierającego galę „Va, pensiero” z opery „Nabucco” w wykonaniu Chóru i Orkiestry Opery Śląskiej w Bytomiu pod batutą Igora Dohoviča, na sali koncertowej zagościł nastrój refleksji i zadumy. Ten szczególny utwór został nie tylko okrzyknięty przez Włochów ich nieoficjalnym hymnem. Wracają do niego wszystkie nacje i wszystkie grupy społeczne w chwilach, gdy światu należy przypomnieć o tym, jak bezcenną i niezbędną do życia wartością jest wolność.

Pozostając w kręgu „Nabucco”, wybrzmiała kolejno aria Zachariasza „Oh! Chi piange” w wykonaniu Grzegorza Szostaka, solisty Teatru Wielkiego w Łodzi, wraz z chórem. Wielka szkoda, iż był to jedyny solowy utwór tamtego wieczoru, w którym można było usłyszeć tego charyzmatycznego i bardzo wszechstronnego basa.

Wszyscy soliści © Maksymilian Rychły

Tuż po nim zaprezentowała się, także z Łodzi, Aleksandra Borkiewicz-Cłapińska, jednak aria Julii „Ah, je veux vivre” z „Romea i Julii” Charlesa Gounoda przeznaczona dla sopranu koloraturowego okazała się zbyt dużym wyzwaniem dla jej stosunkowo małego, delikatnego głosu. Zdecydowanie korzystniej wypadła ona w repertuarze lirycznym – „O mio babbino caro” Pucciniego (2. część koncertu) oraz w duecie z Bernadettą Grabias („Barcarola” z „Opowieści Hoffmanna” Offenbacha) czy scenach zbiorowych z „Traviaty” oraz „Aidy”.

Podobnie znany raczej ze śpiewania kameralistyki Mateusz Zajdel, który ewidentnie forsował głos przy wysokich dźwiękach arii Cavaradossiego „Recondita armonia” z pierwszego aktu „Toski” Pucciniego. Na szczęście udało mu się zatrzeć negatywne wrażenie w drugiej części, dzięki duetowi z Iloną Krzywicką „O soave fanciulla”, również kompozycji Pucciniego, tym razem zamykającej pierwszy akt opery „Cyganeria”.

Zresztą, to właśnie Ilona Krzywicka okazała się najciekawszym głosem i osobowością sceniczną tamtego wieczoru. Młoda solistka obdarzona gęstym, potężnym i krystalicznie czystym sopranem dramatycznym urzekła dojrzałością śpiewu i interpretacji, zarówno solo (fenomenalna w „Vissi d’arte” z drugiego aktu „Toski”), jak i w duetach – ze wspomnianej już wcześniej „Cyganerii” oraz „Madamy Butterfly”, gdzie partnerował jej na scenie tenor Mykhailo Malafii. Jej częstsza obecność na scenach operowych byłaby dla polskich teatrów niezaprzeczalną korzyścią.

Aleksandra Borkiewicz-Cłapińska, Bernadetta Grabias © Maksymilian Rychły

Sam Malafii, pochodzący z Ukrainy, to interesujący tenor lirico spinto o pięknej barwie głosu, którego nigdy przedtem nie miałam okazji posłuchać. Jego wykonanie arii księcia Kalafa „Nessun dorma”, najpopularniejszej i najchętniej śpiewanej arii tenorowej wszechczasów, było bardzo poprawne.

Zgoła odmienne wrażenie wywarł na mnie jego rodak, baryton Stepan Drobit, od kilku sezonów solista Opery Śląskiej. Choć bardzo ambitny i pracowity, nie dojrzał jeszcze do śpiewania partii barona Scarpii, jednego z najmroczniejszych charakterów w literaturze operowej. W jego „Te Deum” z pierwszego aktu „Toski” zabrakło choć odrobiny ognia oraz pewności siebie. Być może była to kwestia tremy, gdyż w drugiej części koncertu Drobit z powodzeniem wykonał kuplety Torreadora z „Carmen” Bizeta, nagrodzone gromkim aplauzem.

Bernadetta Grabias, solistka Teatru Wielkiego w Łodzi, wcielała się już w postać Eboli na rodzimej scenie i to właśnie jej arię „O, don fatale” z opery Verdiego „Don Carlo” usłyszała w jej wykonaniu cieszyńska publiczność. To artystka dysponująca ciemnym mezzosopranem, bardzo świadoma sceny, a naturalność w sztuce interpretacji sprawia, że każdy jej występ ogląda z przyjemnością.

Małgorzata Mendel gratuluje wykonawcom © Maksymilian Rychły

Nietuzinkowym punktem programu okazały się sceny zbiorowe z „Traviaty” oraz „Aidy”, nieczęsto wykonywane podczas koncertów galowych. Wytworzyły zdrowy balans pośród najpopularniejszych operowych arii i duetów. Chór i Orkiestra Opery Śląskiej w Bytomiu stanęły na wysokości zadania dzięki owocnej współpracy z dyrygentem Igorem Dohovičem. A wszystkie te muzyczne perły zalśniły niczym oprawione w diadem za sprawą na wskroś merytorycznej i bardzo skondensowanej konferansjerki, za którą odpowiadała Małgorzata Mendel.

Pomimo zróżnicowanego poziomu wykonań koncert pozostawił po sobie aurę nostalgii do czasów, gdy piękne wnętrza wypełniały dźwięki najpiękniejszej muzyki i ten stan rzeczy utrzymywał się na porządku dziennym. To także okazja do posłuchania głosów zarówno dojrzałych, jak i tych wciąż nie do końca oszlifowanych. Dlatego też Festiwal „Viva il canto” wart jest rekomendacji oraz powrotów w historyczne zakątki Cieszyna, miasta na pograniczu dwóch nacji i kultur.