Kompozytor pochodzi z Nowego Orleanu, przez lata fascynował się jazzem i jak sam mówi, nie planował tworzenia muzyki operowej. Swój operowy debiut (a jest nim właśnie „Czempion”, według libretta nagrodzonego Pulitzerem Michaela Cristofera) określił jako operę w jazzie (a nie jazz-operę).
To pełna dramatu, muzyczna opowieść o życiu słynnego amerykańskiego boksera, Emile’a Griffitha. Na ringu odnosił on sukcesy, jednak poza nim nieustannie zmagał się ze swoją tożsamością, nie zawsze wychodząc z tych potyczek zwycięsko. Prapremiera odbyła się w St. Louis, Loretto-Hilton Center for the Performing Arts, 15 czerwca 2013 roku, a premiera obecnej inscenizacji w MET – 10 kwietnia 2023 roku. W sezonie 2022/23 zostanie pokazana sześciokrotnie.
„Czempion” to drugie dzieło Blancharda, które zostanie pokazane na scenie Metropolitan Opera. Premiera „Fire shut up in my bones” w Nowym Jorku odbyła się 27 września 2021 roku i została uznana za przełomowy moment dla historii amerykańskiej opery. (…) Punkt wyjścia dla czegoś nowego, odświeżenie tego, dokąd może nas zabrać opera („Washington Post”). Dzieło określono jako świeże, wzruszające. Poetyckie, przejmujące, czasem ponuro zabawne, zawsze niezwykle efektowne („The New York Times”). W sezonie 2021/22 odbyło się 8 spektakli.
Terence Blanchard uważa, że współczesna opera powinna odnosić się do obecnej sytuacji, komentować rzeczywistość. – To właśnie robił Puccini. To właśnie robili wszyscy ci twórcy. Brali historie, które były istotne dla ich społeczności i je wystawiali. I myślę, że opera – nie chcę mówić, że jest to obowiązek – ale może mieć odpowiedzialność, aby naprawdę wpływać na życie wielu ludzi.
Ryan Speedo Green wciela się w rolę młodego Griffitha, w starszą wersję bohatera, prześladowaną przez wydarzenia z przeszłości, bas-baryton Eric Owens. Dwóm wybitnym śpiewakom na scenie partnerują: sopranistka Latonia Moore, jako Emelda Griffith, matka boksera oraz Stephanie Blythe, jako właścicielka baru, Kathy Hagen.
Dyrektor muzyczny Met, Yannick Nézet-Séguin, prowadzi chór i orkiestrę przez pełną zaskakujących niespodzianek partyturę Blancharda. Za reżyserię odpowiada James Robinson, znany z uwielbianych przez widzów „Porgy i Bess” oraz „Fire Shut Up in My Bones”. Choreografię stworzyła Camille A. Brown, również pracująca wcześniej przy tych produkcjach.
– To najbardziej napełniona akcją opera, jaką widziałem – mówi bas-baryton Ryan Speedo Green o nowym dziele słynnego jazzowego kompozytora, Terence’a Blancharda. „Financial Times” okrzyknął zaś „Czempiona” poruszającym, barwnym i nadspodziewanie delikatnym utworem.
W przeddzień rocznicy, 18 kwietnia 2023 roku, odbył się koncert „Remembering Together” w Charles Bronfman Auditorium w Tel Awiwie, w siedzibie Filharmonii Izraelskiej im. Bronisława Hubermana. Zabrzmiały: Adagietto z opery „Raj utracony” Krzysztofa Pendereckiego, „Koncert na trąbkę i orkiestrę B-dur op. 94” Mieczysława Wajnberga oraz „VII Symfonia A-dur op. 92” Ludwiga van Beethovena. Solistą był Reinhold Friedrich (trąbka).
20 kwietnia ten program został powtórzony w Rappaport Hall w Haifie, a 22 kwietnia ponownie w Charles Bronfman Auditorium w Tel Awiwie.
Kolejny koncert Izraelska Orkiestra Filharmoniczna pod batutą Łukasza Borowicza zagrała 23 kwietnia, również w Charles Bronfman Auditorium w Tel Awiwie. W programie znalazły się „Uwertura Ruy Blas, op. 95” Felixa Mendelssohna, „II Koncert klarnetowy” Carla Marii von Webera oraz „VII Symfonia A-dur op. 92” Ludwiga van Beethovena. Solistą był Yevgeny Yehudin (klarnet).
Łukasz Borowicz jest szefem Orkiestry Filharmonii Poznańskiej, dyrektorem muzycznym Filharmonii Poznańskiej oraz Pierwszym Dyrygentem Gościnnym Filharmonii Krakowskiej. Regularnie dyryguje najlepszymi orkiestrami świata, dając dowód swoich umiejętności w repertuarze symfonicznym, jak i operowym. Co roku, na Wielkanocnym Festiwalu Ludwiga van Beethovena prezentuje nieznane dzieła operowe, w cyklu „Nieznane opery”.
Francuski balet fantastyczny „Giselle” to ukoronowanie stylu romantycznego w balecie. Wieśniaczka Gizela zakochuje się w przystojnym młodzieńcu, nie wiedząc, że to książę Albert w przebraniu. Książę nie może ożenić się z ubogą panną, ma już zresztą narzeczoną. Gdy prawda wychodzi na jaw, Gizela umiera z rozpaczy i dołącza do wił – duchów dziewcząt, które zmarły przed ślubem.
„Giselle” miała zresztą swoją światową prapremierę w Paryżu, w nieistniejącym już budynku Académie royale de musique. Retransmitowany spektakl jest grany w eklektycznym Pałacu Garniera w Paryżu.
Spektakl jest próbą odtworzenia prapremierowej choreografii tego dzieła, której autorami byli Jean Coralli i Jules Perrot. Rekonstrukcji podjęli się dwaj wybitni choreografowie: Patrice Bart i Jewgienij Poliakow. Na scenie zobaczymy też klasyczne kostiumy i dekoracje. W role Gizeli i Alberta wcielili się pierwsi soliści Paryskiej Opery Narodowej: Dorothée Gilbert i Mathieu Ganio.
Przedstawienie przygotowane przez balet Opéra national de Paris trwa około 2 godzin i 25 minut (w tym jedna przerwa). Retransmisja, na którą zaprasza Kino Maestro.pl odbędzie się w sieci Multikino o godz. 18.00. Bilety można kupić tutaj.
Organizatorzy bowiem (Julian Cochran Foundation, Globalworth i Koszyki) z sukcesem są w stanie dowieść, że muzyka klasyczna jest absolutnie dla każdego i sprawdza się w każdej sytuacji. Niecodzienna możliwość obcowania z klasyką w tak „codziennym” miejscu, jakim jest Hala Koszyki, ma przekonać do tego jeszcze nieprzekonaną publiczność.
To oczywiście wpływa na przyjęty sposób prezentowania operowych arcydzieł. Nie widziałem pierwszej „Opery na Koszykach” (była to „Cyganeria”). „Carmen”, we wspaniałym klezmerskim podejściu w aranżacji Stefana Plewniaka („orkiestrą” były skrzypce, akordeon i kontrabas) okazała się fascynującym, osadzonym we współczesności spektaklem operowym, z autorskim odczytaniem treści tego dramatu. Nieszczęsny Don José, postać sprzeniewierzającą się swojemu pracodawcy, doskonale kreowaną wtedy przez Łukasza Załęskiego, był pracownikiem ochrony. Carmen w zmysłowej prezentacji Natalii Kawałek przedstawiała archetyp galerianki. Grzegorz Pelutis był uosobieniem człowieka sukcesu i celebryty (w oryginale sławnego torreadora), a Micaela Sylwii Stępień zwyczajną, zakochaną i zagubioną w miejskiej dżungli dziewczyną.
W uwspółcześnionych fragmentach inscenizacji wszystko się zgadzało, także dramatycznie. W pewnej chwili przestało być śmiesznie, a tragiczne zakończenie, z przejmującym rozszalaniem Don José prawdziwie przejęło widzów. Ale moim zdaniem także dlatego, że ta historia mogła wydarzyć się tu i teraz, pośród ludzi odwiedzających galerię, chcących miło spędzić czas i dobrze zjeść.
Wiele pisano o znaczeniu hal targowych w życiu miasta, były to swoiste centra codzienności towarzyskiej, można było tam robić zakupy, spotkać się z przyjaciółmi na kawie lub winie, zarówno w dzień, jak i późnym wieczorem. Koronnym przykładem mogą być słynne, nieistniejące już dziś Les Halles w Paryżu, słynny kwartał handlowo-rozrywkowy I dzielnicy stolicy Francji. Dzienne targowisko przeradzało się w nocy w miejsce uczt i rozkoszy ziemskich. A rano przychodzono tu na legendarną, leczącą skutki szaleństw, zupę cebulową.
Także w Polsce przestrzenie postindustrialne są rewitalizowane. Można wskazać chociażby Manufakturę czy kompleks OFF Piotrkowska w Łodzi, Stary Browar w Poznaniu, Konesera, Halę Gwardii, Elektrownię Powiśle czy właśnie Halę Koszyki w Warszawie. Zamknięty dworzec Warszawa Główna w sezonie letnim staje się wielkim klubem. Dobrze, że tak się dzieje, te miejsca, niegdyś ważne dla miejskich społeczności, często popadają w ruinę. Z wykorzystaniem wspaniałej architektury i atmosfery przeszłości mogą zyskać drugie życie, zwłaszcza, że znajdują się w sercach miast. Jak legendarna Hala Koszyki na ulicy Koszykowej w Warszawie.
„Czarodziejski flet”, wolnomularski manifest Mozarta, opowiada historię pełną tajemniczych symboli. I jak każde wielkie dzieło zawiera wiele ukrytych znaczeń, pozwalających na właściwie nieograniczone pole interpretacji. Barrie Kosky w swoim słynnym przedstawieniu, prezentowanym także w Teatrze Wielkim w Warszawie, osadził akcję utworu w realiach komiksu i filmu niemego w klimacie ekspresjonizmu rodem z „Gabinetu Doktora Caligari”. Królowa Nocy jest w tej inscenizacji wielką pajęczycą. „Czarodziejski flet” Achima Freyera pokazywany kilkanaście lat temu także w Warszawie rozgrywał się w szkole. Wielokrotnie podejmowano próby adaptacji dla dzieci, warto wspomnieć w „Krainie czarodziejskiego fletu” w reżyserii Ryszarda Karczykowskiego, wystawiony w Teatrze Muzycznym ROMA, w czasach, gdy dyrektorem był tam Bogusław Kaczyński.
A moim skojarzeniem odnośnie zmagań nocy i dni jest skomponowany w rytmie poloneza utwór zespołu Maanam pt. „Elektro Spiro kontra Zanzara”. Kora kupiła kiedyś we Włoszech tak właśnie nazywające się urządzenie do zabijania komarów i napisała wspaniały tekst, w którym Elektro Spiro jest królem dnia, Zanzara panią nocy. Ta walka jest stara jak świat, ta walka jest jak świat stara – śpiewała wokalistka.
„Czarodziejski flet” w przeciwieństwie do „Carmen” jest opowieścią symboliczną i baśniową. Ale i w tym przypadku realizatorzy przedsięwzięcia potrafili dostosować treść do okoliczności i opowiedzieć ją współcześnie. Zniknęły smoki, geniusze i wpisana w dzieło fantastyczność.
Kierownictwo artystyczne powierzono Danae Eleni, brytyjsko-grecka sopranistka kreowała też partię Paminy. Eleni poszukiwała w swoim odczytaniu arcydzieła Mozarta współczesnych, nierzadko kontrowersyjnych i wpisanych w lokalność znaczeń. Moim zdaniem udało się to znakomicie, choć puryści mogliby kręcić nosem. Królowa Nocy (Katarzyna Dreilich) była właścicielką (władczynią) nocnego klubu, nightlife to wszakże długie nocne biesiadowania, wzbogacane koncertami. I tu gwiazdą pewnego wieczornego Live Jazz Show miała być artystka o pseudonimie Pamina, ale jej występ, ku przerażeniu i wściekłości Królowej Nocy odwołano.
Dreilich miała możliwość zaprezentować obie wymagające arie swojej bohaterki, ukazując niezwykłą brawurę dramatycznej koloratury ciemnego głosu o pięknym brzmieniu. Artystka potrafiła wzbić się w swojej wściekłości w czeluście odmętów piekła. Królowa Nocy to przecież czarownica, najbardziej „czarny” z charakterów tego dzieła i jej śpiew, wbrew obecnej tradycji, według której obsadza się w tej partii głosy lżejsze, powinien brzmieć mocno. Także aktorsko śpiewaczka potrafiła uzasadnić wokalny wyraz matczynej rozpaczy.
Trzy Damy Królowej Nocy, jej trzy oddane służące, to kelnerki w jej restauracji, wspaniale przedstawione w niekończących się ansamblach przez Katarzynę Belkius (Pierwsza Dama), Zuzannę Nalewajek (Druga Dama) i Magdalenę Plutę (Trzecia Dama). To trudne role, Damy śpiewają w nieustannym tercecie, żadna z nich nie ma możliwości solistycznego popisu, tu zbiorowo brzmiały świetnie. Także aktorsko bawiły ich wzajemne stosunki, zwłaszcza walki o względy znudzonego Tamina między Damą Drugą i Trzecią.
Papageno był szefem kuchni w restauracji, dosłownie przyspawanym do telefonu komórkowego i randkowych aplikacji. Łukasz Hajduczenia zaprezentował ogromną swobodę aktorską i piękne śpiewanie. Artysta ma ogromne doświadczenie na polu muzyki cerkiewnej różnych okresów i stylów, ja pamiętam jego wspaniałą kreację Orfeusza Glucka w Warszawskiej Operze Kameralnej. Hajduczenia potrafił być tu zarówno fajtłapą, jak i bohaterem, co udowodnił orgiastyczną radością po odnalezieniu ukochanej. Aleksandra Dyrna pełniła w spektaklu rolę Narratora i dużym zaskoczeniem, zarówno dla Papagena, jak i publiczności było jej ujawnienie się jako Papageny, po stwierdzeniu, że mężczyźni nigdy nie widzą niczego, co jest najbliżej… Hajduczenia i Dyrna doskonale odśpiewali duet „Pa pa pa pa”, będący obietnicą tysiąca Papagenów i Papagenek.
Tamino, zakochał się w Paminie na podstawie plakatu, a nie, jak czytamy w libretcie, obrazu. Walka o Paminę toczy się o jej występ, gwiazda ucieka od matki i wybiera koncert jazzowy w galerii sztuki prowadzonej przez stylizowanego na mafiosa Króla Dnia, Sarastra. Michał Romanowski być może nie do końca dotknął mroków niskich dźwięków tej partii, ale ukazał fantazję i potencjał swojego głosu. Oczywiście w tej konkretnej sytuacji wszyscy artyści śpiewali na mikroportach, nagłośnienie pozostawiało trochę do życzenia, ale wszystko można było wysłyszeć.
Wydawać by się mogło, że piękny, okrągły i ciekawy głos Danae Eleni, bardzo zresztą belcantowy, jest odrobinę zbyt dramatyczny do roli Paminy, choć scenicznie artystka w scenach odrzucenia, rozpaczy i radości była wspaniała. Jacek Szponarski brzmiał subtelnie i mozartowsko, choć brakowało mi więcej ujmującej kantyleny. Muszę jednak podkreślić, jak bardzo przekonujący był, w roli przypadkowego przechodnia, i jak się potem okazało, gwiazdy jazzu, artysta odnalazł się wokalnie i aktorsko w świetle tej targowo-halowej koncepcji.
Natalya Gaponenko partnerowała artystom przy fortepianie, czujnie ich śledząc, ale także nadając swoją grą czarodziejskiej magii tego niezwykłego wieczoru.
Miałem jeszcze jedno skojarzenie, związane z patronem Fundacji OREFO. „Opera na Koszykach” jest wspaniałą kontynuacją popularyzacji opery, czyli tym, czym oczywiście w innym miejscu i czasie zajmował się Bogusław Kaczyński. I wydaje mi się, że ta wizja mogłaby przypaść mu do gustu.
Koncerty Akademii Operowej to wspaniała okazja, by posłuchać utalentowanych, rozwijających się artystów, o których za chwilę może być bardzo głośno. To tutaj karierę rozpoczynali m. in. Józef Jakub Orliński, Andrzej Filończyk, Krzysztof Bączyk, czy Hubert Zapiór.
Program, realizowany od 2011 roku, ma za zadanie wspierać rozwój kariery zawodowej młodych, utalentowanych artystów sztuki operowej. Kształcą się tu również pianiści. Stałymi profesorami Akademii są: Izabela Kłosińska, Olga Pasiecznik, Katelan Trần Terrell oraz Michał Biel. W gronie pedagogów gościnnych znaleźli się m.in.: Dearbhla Collins, Helmuth Deutsch, Brian Dickie, Andrzej Dobber, Hedwig Fassbender, Dale Fundling, Anita Garanča, Brenda Hurley, Vesselina Kasarova, Tomasz Konieczny, Mariusz Kwiecień, Topi Lehtipuu, Sergei Leiferkus, Jerzy Marchwiński, René Massis, Sophia Muñoz, Lech Napierała, Eytan Pessen, Maciej Pikulski, Ewa Podleś, David Pountney, Matthias Rexroth, Neil Shicoff, Dmitry Vdovin i Edith Wiens.
21 kwietnia 2023 roku przygotowano koncert upamiętniający 80. Rocznicę Powstania w Getcie Warszawskim. Odtworzone zostaną archiwalne nagrania wierszy Jerzego Ficowskiego, w interpretacji poety, udostępnione przez Fundację im. Jerzego Ficowskiego. Usłyszymy utwory Maurice’a Ravela, Szymona Laksa, Mieczysława Wejnberga, Viktora Ullmanna, Yuliya Meitusa, Abrahama Goldfadena, Andrzeja Zaryckiego, Hannsa Eislera i Kazimierza Oberfelda.
Wystąpią: Oleksandra Diachenko, Justyna Khil, Magdalena Lucjan, Zuzanna Nalewajek, Mariana Poltorak, Dominika Stefańska, Sylwia Ziółkowska oraz Adrian Domarecki, Jakub Foltak, Adrian Janus, Aleksander Kaczuk-Jagielnik, Jan Kubas, Krzysztof Lachman, Sebastian Mach, Nazar Mykulyak i Grzegorz Pelutis.
Przy fortepianie zasiądą: Tetiana Boilo, Klara Janus, Rozalia Kierc, Olha Kozlan, Gabriela Lasota, Michał Skowronek, Paulina Storka, Natalia Pawlaszek i Matteo Zoli.
Pełny program koncertu „Próżno byś szukał w oknach zapalonych świeczek…” znajduje się tutaj.
Pod dachami Krakowa i Kazimierza studiowano Ewangelię i Talmud, a Kazimierz Jagiellończyk modlił się̨ pod sklepieniem ozdobionym przez nowogrodzkich malarzy z okolic Pskowa w gotyckiej Kaplicy Świętokrzyskiej Katedry Wawelskiej. Kraków jest miastem, w które przez wieki wielki twórczy wkład wnosili przedstawiciele innych niż polska kultur – osadnicy niemieccy, żydowscy kupcy i lekarze, włoscy przedsiębiorcy, architekci i muzycy, a wszyscy oni żyli i działali pod opiekuńczymi skrzydłami litewskiej dynastii Jagiellonów – ten barwny opis autorstwa Jerzego Łysińskiego, otwierający Festiwal, jest jego kwintesencją. W myśl tej wielokulturowości, nie tylko Krakowa, ale i całego kraju, na estradzie Filharmonii Krakowskiej wybrzmią muzyczne akcenty kultury łacińskiej, bizantyjskiej, żydowskiej i orientalnej. A tym samym, również̇ reprezentowanych je religii.
Koncert inaugurujący Festiwalu 4 Tradycji, zaplanowany na piątek 21 kwietnia 2023 roku o godz. 19.30 (powtórzony dnia następnego, 22 kwietnia o godz. 18.00), to przykład tradycji bizantyjskiej w muzyce. W programie znalazła się Liturgia uroczysta cenionej ukraińskiej kompozytorki współczesnej, Łesi Dyczko. Dzieło to wykona Chór Filharmonii Krakowskiej pod batutą Alexandra Humali oraz troje solistów: sopranistka Solomiia Pavlenko, tenor Tomasz Świerczek oraz baryton Patryk Wyborski.
W niedzielę, 23 kwietnia o godz. 18.00 wystąpi Klezmorim Trio w składzie: Karolina Stasiowska (altówka, śpiew), Marcin Wiercioch (akordeon) i Piotr Południak (kontrabas). Zespół zaprezentuje program powstały z inspiracji aszkenazyjską kulturą galicyjskiej diaspory – najpopularniejsze utwory i piosenki w języku Jidisz oraz tradycyjne żydowskie i współczesne melodie w autorskich aranżacjach (powtórka koncertu 28.04 w Centrum Sztuki Mościce w Tarnowie).
Kolejne koncerty Festiwalu 4 Tradycji oscylowały będą w klimatach Orientu. 25 kwietnia o godz. 19.30 w sali koncertowej Filharmonii Krakowskiej wystąpi gruziński chór męski Basiani. Publiczność będzie mogła usłyszeć tradycyjne gruzińskie pieśni polifoniczne oraz pieśni ludowe, jak również chrześcijańskie hymny kościelne z okresu XI-XII wieku. W pieśniach zespołu usłyszeć będzie można brzmienie specyficznego głosu, krimanchuli, czyli gruzińskiego jodłowania. Występy chóru Basiani opisywano w prasie amerykańskiej i europejskiej jako nieziemskie i fascynujące doznania czy brzmienie prosto z nieba.
W tym samym wątku kulturowym znajduje się również koncert Karoliny Cichej & Spółki z projektem „Karaimska mapa muzyczna”, który odbędzie się 27 kwietnia 2023 roku o godz. 19.30.
Festiwal zakończy koncert symfoniczny z obszaru tradycji łacińskiej, czyli występ Orkiestry Filharmonii Krakowskiej pod batutą Sebastiana Perłowskiego. W programie usłyszymy Concerto grosso na orkiestrę symfoniczną Bolesława Szabelskiego, Sinfonia Sacra Andrzeja Panufnika (w 60. rocznicę powstania dzieła) oraz Koncert fortepianowy op. 13 Józefa Kofflera z udziałem solisty Adama Kośmieji. Wydarzenie to odbędzie się w piątek, 28 kwietnia o godz. 19.30. Koncert powtórzony zostanie następnego dnia, już w ramach kolejnego festiwalu – Muzyka Polska odNova.
Śpiewak operowy, ale także tancerz breakdance i model Jakub Józef Orliński budzi fascynację, zwłaszcza wśród najmłodszych. Pomiędzy Nowym Jorkiem, Warszawą i Barceloną kontratenor ujawnia trzy aspekty swojego muzycznego życia.
Polski kontratenor wspomina swoją karierę w słynnej Julliard School, w której studiował, i opowiada, jak zaczęła się jego kariera w Metropolitan Opera. W Warszawie powraca do miejsc swojego dzieciństwa i przywołuje repertuar pieśniarski. W Barcelonie przekazuje swoją miłość do włoskiej muzyki barokowej i opowiada o współpracy z zespołem Il Pomo d’oro i dyrygentem Stefanem Plewniakiem.
Podróż, która rzuca światło na trzy aspekty życia artysty, przerywana jest filmami wideo nakręconymi przez reżysera, nadając temu dokumentowi intymny charakter zabarwiony zabawą.
– Ta wspaniała książka zafascynowała mnie od samego początku. Nie mogę jej odłożyć. Czytam ją bez przerwy, przy posiłkach, w teatrze, na ulicy, wszędzie.
Jest rok 1828. Francuski kompozytor Hector Berlioz (1803–1869) zachwyca się I częścią „Fausta” Goethego w przekładzie Gérarda de Nervala i komponuje „Huit scènes de Faust” (Osiem scen z Fausta). Po 18 latach, w trakcie podróży koncertowej po Austrii, Węgrzech, Czechach i Śląsku postanawia zrewidować i rozwinąć materiał w 4 aktową legendę dramatyczną „Potępienie Fausta”.
– Kiedy byłem w drodze, napisałem brakujące wersety, gdy przyszły mi do głowy pomysły muzyczne. Partyturę komponowałem, kiedy i gdzie mogłem – w wagonie, w pociągu, na parowcach.
Berlioz pracował nad „Potępieniem Fausta” jak szalony (opętany?). Stworzył dzieło monumentalne, oszałamiające, które podobnie jak arcydzieło Goethego, na którym się opiera, wymyka się łatwej kategoryzacji. Niezwykła rozpiętość dzieła wykracza poza tradycyjne formy, stając się symfonicznym i operowym snem. Dzieło zarazem intymne i kameralne, a jednocześnie imponujące scenami zbiorowymi, niewiarygodnie piękne i rażąco surowe jednocześnie. Berlioz uważał, że współczesne techniki produkcji teatralnej nie były w stanie dostatecznie ożywić jego dzieła scenicznie tak by zrealizować ten szalony operowy sen. Warto też dodać, że realizacja wizji scenicznej zawartej w „Potępieniu Fausta” wiązałaby się z ogromnymi nakładami finansowymi. Być może dlatego prapremiera w paryskiej Opéra-Comique w 1846 roku nie okazała się sukcesem, a sławę dziełu przyniosły dopiero o kilka lat późniejsze wykonania koncertowe.
Na taki właśnie wariant wystawienia „Potępienia Fausta” zdecydował się Teatro San Carlo w Neapolu w lutym 2023. W Teatro Politeama odbyły się cztery prezentacje legendy dramatycznej Berlioza z udziałem Chóru (przygotowanego przez José Luisa Basso) i Orkiestry Teatro San Carlo pod dyrekcją Pinchasa Steinberga z udziałem międzynarodowego grona solistów – Johna Osborna w partii tytułowego Fausta, Danieli Barcellony jako Małgorzaty, Ildara Abdrazakova w roli Mefistofelesa.
Ten zgromadzony przez Teatro San Carlo znakomity „tercet” wokalny to śpiewacy, którzy doskonale czują operę – mają ją we krwi. I dało się to odczuć podczas wykonania w Teatro Politeama, które w wielu momentach odchodziło od wersji koncertowej na rzecz wersji scenicznej. Owszem, orkiestra zajmowała miejsca na scenie, artyści występowali w strojach koncertowych a nie kostiumach, ale działania sceniczne trójki głównych bohaterów, interakcje pomiędzy postaciami czy używanie elementów wyposażenia sceny np. krzeseł jako rekwizytów, dawały poczucie, że trwa świetny spektakl operowy.
Włoska mezzosopranistka Daniela Barcellona w partii Małgorzaty zachwycała głosem pełnym młodzieńczego blasku (mimo, że artystka jest w dojrzałym wieku) , szczególnie podobało mi się jej wykonanie arii „D’amour l’ardente flamme”. Amerykański tenor John Osborne na początku koncertu zdawał się lekko mocować z partią Fausta, ale ze sceny na scenę jego głos brzmiał coraz lepiej, a jego występ można uznać za bardzo udany (świetne wykonanie „Nature immense, impénétrable et fière”). Niekwestionowanym wokalnym bohaterem wieczoru był rosyjski bas Ildar Abdrazakov jako Mefistofeles. Znakomicie oddał demoniczność postaci – jest szyderczo-zabawny w „Pieśni o pchle” (Une puce gentile), uwodzicielsko-ironiczny w arii „Devant la maison”czy niebezpiecznie romantyczny w „Voici des roses”.
Słowa uznania i gratulacje należą się również artystom Chóru i Orkiestry Teatro San Carlo i izraelskiemu dyrygentowi Pinchasowi Steinbergowi.
Obie realizacje, w których wystąpi Krzysztof Bączyk, są jednymi z najstarszych pozycji repertuarowych MET. Premiera „Aidy” odbyła się w 1988 roku, w spektaklu w reżyserii Sonji Frisell śpiewali wtedy Leona Mitchell, Plácido Domingo, Fiorenza Cossotto, Sherrill Milnes i Paul Plishka, dyrygował James Levine. Do tej pory tę „Aidę” pokazano ponad 250 razy.
W dwóch planowanych na kwiecień (27 i 30) i czterech na maj (6,10,13,18) przedstawieniach wystąpią Angela Meade i Leah Crocetto w partii tytułowej, Olesya Petrova (Amneris), Marcelo Alvarez (Radames), George Gagnidze (Amonasro) oraz Christian Van Horn (Ramfis). Dyrygować będzie Paolo Carignani.
„Cyganeria” w legendarnej produkcji Franca Zeffirellego (reżyseria i scenografia) jest jeszcze starsza. W 1981 roku w premierowym spektaklu śpiewali m. in. Teresa Stratas, José Carreras i Renata Scotto, która wtedy kreowała partię Musetty. Dyrygował James Levine. Od tego czasu to przedstawienie pokazano ponad 500 razy.
Krzysztof Bączyk wcieli się rolę Colline’a 26 i 29 maja oraz 1,4 i 9 czerwca, a towarzyszyć mu będą Susanna Philips jako Mimi, Latonia Moore – Musetta, Charles Castronovo – Rudolf, Quinn Kelsey – Marcello i Iurii Samoilov (Schaunard). Spektakle poprowadzi James Gaffigan, dyrygent, który w Metropolitan Opera zadebiutował w 2018 roku właśnie „Cyganerią”.
Krzysztof Bączyk jest absolwentem Akademii Muzycznej w Poznaniu, uczestniczył w Programie Młodych Artystów Akademii Operowej przy Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Zadebiutował w Teatrze Wielkim w 2016 roku, kreując Publiusza w „Łaskawości Tytusa” Wolfganga Amadeusza Mozarta. Kariera młodego, 33-letniego basa rozwija się wspaniale. Artysta występował na wielu scenach świata (Cagliari, Sztokholm, Zurych, Paryż, Madryt, Barcelona, Bilbao czy Chicago), pojawiał się na ważnych festiwalach muzycznych (Aix-en-Provence, Arena di Verona czy Glyndebourne).
W sierpniu 2023 roku wystąpi na słynnym festiwalu w Salzburgu, zaśpiewa tytułowego bohatera w „Weselu Figara”, w reżyserii Martina Kušeja i pod muzyczną dyrekcją Raphaëla Pichona.
Konkurs, który organizowany jest przez Małopolskie Centrum Kultury SOKÓŁ w Nowym Sączu potrwa do 13 maja i jak zwykle rozegra się w trzech etapach. Pierwsze dwa oraz koncert laureatów odbędą się w widowiskowej sali SOKOŁA w Nowym Sączu. Natomiast finałowe przesłuchania będzie można obejrzeć na deskach Opery Krakowskiej. Młodym śpiewakom towarzyszyć będzie Orkiestra Opery Krakowskiej pod dyrekcją Piotra Sułkowskiego.
– Tegoroczny, jubileuszowy, XX Międzynarodowy Konkurs Sztuki Wokalnej im. Ady Sari będzie wyjątkowy ze względu na nagrodę, która uczci pamięć zmarłej pod koniec ubiegłego roku Pani Prof. Heleny Łazarskiej, założycielki Konkursu. To właśnie dzięki prof. Łazarskiej imię naszej patronki, Ady Sari, wciąż jest obecne na kulturalnej mapie świata. Jestem dumna, że pani profesor obdarzyła mnie zaufaniem powierzając mi w 2015 roku funkcję dyrektor artystycznej festiwalu i konkursu – powiedziała Małgorzata Walewska.
Śpiewaków będzie oceniało międzynarodowe jury, w którym poza Małgorzatą Walewską (przewodnicząca) i Wojciechem Maciejowskim (sekretarz) zasiądą: Marcin Habela – Dziekan Wydziału Wokalnego w Haute École de Musique de Genève w Szwajcarii; Beata Klatka – Dyrektor Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki oraz Kierownik AKADEMII OPEROWEJ Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie; Dominik Licht – Konsultant w zakresie castingu w Duńskiej Operze Królewskiej w Kopenhadze; Rebekah Rota – Dyrektor Opery w Wuppertalu w Niemczech (od sezonu 2023/2024) oraz Keith Bernard Stonum – Dyrektor Artystyczny Jungen Oper im NORD (Staatsoper Stuttgart, Niemcy), śpiewak.
W Nowym Sączu, na konkursowej estradzie, swoje kariery rozpoczynali tacy artyści jak m.in.: Piotr Beczała, Andrzej Dobber, Milijana Nikolić, Anna Simińska, Anna Lubańska, Aleksandra Kubas-Kruk, Hanna Elisabeth Müller, Andrzej Lampert, Adriana Ferfecka, Hubert Zapiór, Miriam Albano czy Arnold Rutkowski.
Gabriela Legun (wówczas Gołaszewska), polska sopranistka, która wygrała Konkurs cztery lata temu, tak wspomina swoje doświadczenie: Konkurs Ady Sari był jednym z najważniejszych momentów w mojej karierze. To właśnie w Nowym Sączu po raz pierwszy dałam się poznać szerszej publiczności. Konkurs obserwuje wiele osób, które mogą mieć wpływ na naszą zawodową przyszłość. I tak dokładnie było w moim przypadku. Wygrana zaowocowała angażami między innymi w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej czy Operze Śląskiej w Bytomiu.
Na przesłuchania I i II etapu Konkursu wstęp jest wolny. Na koncert finałowy (III etap Konkursu) wstęp na podstawie bezpłatnych wejściówek, które dostępne będą w kasie Opery Krakowskiej od 20 kwietnia. Wstęp na koncert Laureatów na podstawie bezpłatnych wejściówek, do odebrania w kasie MCK SOKÓŁ od 4 maja.
Cały Konkurs będzie również transmitowany na stronie www.adasari.pl.
ORFEO Fundacja im. Bogusława Kaczyńskiego jest jednym z patronów medialnych jubileuszowej XX edycji Konkursu, a także jednym z fundatorów nagrody pozaregulaminowej.
Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie, aby zapewnić Tobie najlepsze wrażenia, zapamiętując Twoje preferencje i powtarzające się wizyty. Klikając „Akceptuj wszystko”, wyrażasz zgodę na użycie WSZYSTKICH plików cookie. Możesz jednak odwiedzić „Ustawienia plików cookie”, aby wyrazić kontrolowaną zgodę.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Funkcjonalne pliki cookie pomagają w wykonywaniu pewnych funkcji, takich jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.
Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.
Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób odwiedzający wchodzą w interakcję ze stroną internetową. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o wskaźnikach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.
Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania odwiedzającym odpowiednich reklam i kampanii marketingowych. Te pliki cookie śledzą odwiedzających w witrynach i zbierają informacje w celu dostarczania dostosowanych reklam.
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania witryny. Te pliki cookie zapewniają anonimowe działanie podstawowych funkcji i zabezpieczeń witryny.