REKLAMA

Polscy artyści na świecie: Łukasz Załęski zadebiutuje w roli Pinkertona na Bregenzer Festpiele

Pływająca scena z amfiteatrem na świeżym powietrzu nad brzegiem Jeziora Bodeńskiego jest miejscem, w którym odbywają się wielkie przedstawienia operowe. Jeśli pogoda nagle się zepsuje, 1700 z 4500 widzów może zostać przeniesionych do Teatru.

„Madama Butterfly”, jedna z najpopularniejszych oper w historii teatru muzycznego, zostanie na Seebühne wystawiona po raz pierwszy. Spektakl wyreżyseruje Andreas Homoki, dyrektor artystyczny Opernhaus w Zurychu. Magiczna scenografia Michaela Levine’a z subtelnymi pejzażami wprowadzi do Jeziora Bodeńskiego japoński styl, wzbogacony przez kolorowe kostiumy Antony’ego McDonalda. McDonald współpracował już w Bregenzji przy „Balu maskowym” i „Cyganerii”. Enrique Mazzola, który był odpowiedzialny za produkcję „Rigoletta”, będzie dyrektorem muzycznym. W tegorocznej produkcji jednym z coachów wokalnych była Anna Marchwińska.

Łukasz Załęski występuje na niemal wszystkich scenach operowych w Polsce. Profesjonalną karierę sceniczną rozpoczął w 2010 roku występując w prapremierze „Kochanków z klasztoru Valdemosa” Marty Ptaszyńskiej w Teatrze Wielkim w Łodzi. W 2013 roku ukończył Akademię Muzyczną w Łodzi w klasie profesora Krzysztofa Bednarka. Posiada w swoim repertuarze ponad dwadzieścia pierwszoplanowych partii operowych i operetkowych. Jego najważniejsze role operowe to: Faust w „Potępieniu Fausta” Hektora Berlioza, Książę w „Rusałce” Antonina Dworzaka, Nemorino w „Napoju miłosnym” Gaetana Donizettiego, Stefan w „Strasznym dworze” Stanisława Moniuszki oraz Rudolf w „Cyganerii” Giacoma Pucciniego. Artysta śpiewa też partie Verdiowskie: Alfreda w „Traviacie”, Księcia Mantui w „Rigoletcie” i Fentona w „Falstaffie”.

W jego dorobku płytowym znajdują się nagrania oper Stanisława Moniuszki: „Beata (partia Maxa) oraz „Hrabina” (partia Kazimierza). Jest laureatem I Nagrody I Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego, a także zdobywcą nagrody specjalnej dla najlepszego tenora Konkursu. Swój warsztat wokalny szlifował pod okiem tak znakomitych artystów, jak Izabela Kłosińska, Teresa Żylis-Gara, Kałudi Kałudow, Andrzej Dobber, a także Olga Peretyatko. Był uczestnikiem Akademii Operowej Teatru Wielkiego – Opery Narodowej.

Próby do „Madame Butterfly" na senie Bergenzer Festpiele © Karl Forster
Próby do „Madame Butterfly” na scenie Bergenzer Festpiele © Karl Forster

Łukasz Załęski wystąpi na scenie Bregenzer Fespiele dziewięć razy: 23, 26 i 29 lipca oraz 2, 5, 7 i 12, 16 i 21 sierpnia 2022 roku. W tej produkcji Butterfly zaśpiewają Celine Byrne, Elena Guseva i Barno Ismatullaeva. Suzuki będą Claudia Huckle, Aytaj Shikhalizada i Annalisa Stroppa. Brian Mulligan, Brett Polegato, Yngve Søberg wykreują Sharplessa, a innymi Pinkertonami będą Edgaras Montvidas i Otar Jorjikia.

Scena Młodych: David Roy, uczestnik Accademia Rossiniana „Alberto Zedda” w Pesaro, zaśpiewa Don Alvara

Rossini Opera Festival jest w całości poświęcony Gioachino Rossiniemu. Jego celem jest odrodzenie i poznanie dziedzictwa muzycznego związanego z kompozytorem, który zostawiając znaczną część swojego majątku radzie miasta Pesaro, dał początek Konserwatorium Muzycznemu i Fundacji jego imienia. Fundacja Rossiniego zajmuje się wydawaniem krytycznych opracowań oper, dążąc do upowszechnienia wszystkich, także mniej znanych dzieł poprzez badania muzykologiczne, spektakle teatralne i publikacje.

W roku 2022 ROF odbywa się po raz 43. Zawsze prezentowanych jest kilka oper scenicznie, w „Hrabim Ory”, utworze niesłusznie uznawanym za kopię „Podróży do Reims” u boku Juan Diego Floreza wystąpi Polak Andrzej Filończyk.

Akademia Rossiniowska ma miejsce każdego roku w okresie Festiwalu. Poświęcona jest kwestiom wokalnym i dramaturgicznym związanym z restytucją dorobku Rossiniego. Plan nauczania obejmuje wykłady teoretyczne, uczestnictwo w próbach festiwalowych oraz lekcje interpretacji wokalnej, skoncentrowane głównie na „Podróży do Reims”. Wybrani studenci wystąpią w spektaklach 13 i 15 sierpnia. Kursy w tym roku prowadzone były przez Intendanta ROF, słynnego tenora, Ernesto Palacio. Wspierali go dyrygent i pianista Rubén Sánchez-Vieco oraz tenor Luca Canonici. Oprócz Davida Roya, w tegorocznej edycji bierze udział także inny polski baryton, Janusz Nosek. W tym roku Accademia Rossiniana „Alberto Zedda” odbyła się po raz 34.

„Il viaggio a Reims”, opera, a właściwie, jak się ją określa, wielka kantata sceniczna, przez wiele lat uznawana było za zaginioną. W 1984 roku dzieło zrekonstruowano i wystawiono właśnie w Pesaro, co rozpoczęło triumfalny renesans „Podróży”, pomimo trudności obsadowych: w operze występuje kilkunastu protagonistów. W Warszawie „Il viaggio a Reims” pojawiło się w 2003 roku, w fenomenalnej inscenizacji i obsadzie, z udziałem m.in.: Ewy Podleś (Melibea) oraz Rockwella Blake’a (Libenskoff), pod dyrekcją Alberto Zeddy. Przedstawienie wyreżyserował Tomasz Konina. Don Alvara kreowali Adam Kruszewski i Mariusz Godlewski.

Słynna inscenizacja hiszpańskiego reżysera Emilia Sagi rozgrywa się w luksusowym spa. Produkcja prezentowana wcześniej m. in. w Madrycie, Bilbao i Tokio, na stałe zagościła w Pesaro, gdzie od 2001 r. wystawiana jest podczas każdej edycji Rossini Opera Festival, z udziałem adeptów Akademii Rossiniowskiej. David Roy wykona partię Don Alvara, granda hiszpańskiego, generała marynarki, zakochanego w polskiej markizie Melibei. Janusz Nosek będzie z kolei Baronem Trombonokiem, niemieckim majorem zafascynowanym muzyką.

Accademia Rossiniana „Alberto Zedda” 2022 © Ph Amati Bacciardi
Accademia Rossiniana „Alberto Zedda” 2022 © Ph Amati Bacciardi

David Roy jest absolwentem Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy w klasie prof. Adama Zdunikowskiego. Jest laureatem kilku konkursów wokalnych, m. in. I Nagrody na II Ogólnopolskim Konkursie Wokalnym im. Bogdana Paprockiego (2021) oraz II Nagrody (pierwszej nie przyznano) na XIX Międzynarodowym Konkursie Sztuki Wokalnej im. Ady Sari w Nowym Sączu. Występował na scenie Opera Nova w Bydgoszczy, m.in. jako Hrabia w „Weselu Figara” Wolfganga Amadeusza Mozarta, Belcore w „Napoju miłosnym” Gaetana Donizettiego oraz Miecznik w „Strasznym dworze” Stanisława Moniuszki. W styczniu 2022 roku miał miejsce jego warszawski debiut, na scenie Polskiej Opery Królewskiej, a był to tytułowy Figaro w „Cyruliku sewilskim” Gioachina Rossiniego.

Juliusz Cezar przybędzie do Tarnowskich Gór. „Händel Opera Academy” w Tarnogórskim Centrum Kultury

„Giulio Cesare” jest bez wątpienia jedną z najczęściej wystawianych oper Jerzego Fryderyka Händla. Jest ona kwintesencją geniuszu kompozytora. Zabiera nas w podróż poprzez najsłodszą, najpiękniejszą, najszczęśliwszą, ale i najsmutniejszą muzykę kiedykolwiek napisaną. Historia ma miejsce w Starożytnym Egipcie. Opowiada o miłości Cezara i Kleopatry; o nienawiści pomiędzy Kleopatrą i jej bratem Ptolemeuszem; o romansie Ptolemeusza, Achilli i Kornelii oraz o zemście Sekstusa, syna Kornelii. Jednym słowem to barokowy dramat w całej swej okazałości.

„Händel Opera Academy” to studia i seminaria operowe dedykowane dziełom Händla. Uczestnicy biorą udział w warsztatach mistrzowskich z cenionymi wykonawcami muzyki dawnej. Doskonalą swoje umiejętności zarówno wokalno-aktorskie, jak i technikę gry na instrumentach historycznych. Warto wspomnieć, że coachami wokalnymi są przy tej produkcji Sonia Prina i Roberto Jachini Virgili.

Na scenie Tarnogórskiego Centrum Kultury opera zabrzmi 28, 29 i 30 lipca o godz. 18:00. Spektakl wyreżyseruje Szymon Komarnicki, za scenografię i kostiumy odpowiadają Zuzanna Ostropolska-Nalewaja i Maria Pawlicka. Kleopatrami będą Julia Grizzell, Maja Sremec, Paulina Sá Machado. Juliusza Cezara zaśpiewają Valeria Farrera oraz Volodymyr Ivan Lymar. Ptolomeusza (Tolomeo) kreować będzie Dagny von Mering; Denise Michelle Reynoard i Magdalena Pikuła wcielą się w Sektusa. Nieszcześliwą Kornelię wykona Maite Cathérine de Wit, wystąpią także Grzegorz Zajączkowski (Achilla) i Darya Lukashyk (Nireno).

Orkiestrą La Villanesca zadyryguje hiszpański skrzypek Enrique Gomez-Cabrero Fernandez. Wystawił on w Polsce już dwie prapremiery oper: „Giove in Argo” Antonia Lottiego (Szczawno Zdrój, 2019) oraz „Issipile” Antonia Bioniego (Opera na Zamku w Szczecinie, październik 2021).

Polscy artyści na świecie: Anna Marchwińska po raz czternasty na Festiwalu w Bregencji

Anna Marchwińska studiowała na Akademii Muzycznej im F. Chopina w Warszawie. Ukończyła także Stanford University w Kalifornii i Juilliard School of Music w Nowym Jorku. Brała udział w wielu letnich festiwalach muzycznych, m.in.: Music Academy of the West w Santa Barbara, Tanglewood Music Center, Merola Opera Program w San Francisco oraz Chautauqua Festival (1999).

W latach 1997-2001 była wykładowcą w Juilliard School Opera Center i Vocal Arts Department, współpracowała wtedy także z operowymi scenami Nowego Jorku: Metropolitan Opera i New York City Opera. Od 2002 związana jest z Teatrem Wielkim – Operą Narodową, jest tam kierownikiem korepetytorów solistów. Specjalizuje się w muzyce kameralnej, zarówno wokalnej, jak i instrumentalnej. 

Anna Marchwińska współpracuje z Festiwalem w Bregencji od 2009 roku. Przygotowywała tam m.in. pozycje z polskiego repertuaru: „Króla Rogera” Karola Szymanowskiego (2009), „Pasażerkę” Mieczysława Weinberga (2010) i „Kupca weneckiego” Andrzeja Czajkowskiego (2013).

Anna Marchwińska na tle dekoracji do „Turandot”, 2015 © Paolo Carignani

W tej edycji Bregenzer Festpiele Marchwińska jest coachem wokalnym solistów zaproszonych do nowej inscenizacji „Madame Butterfly” Giacomo Pucciniego w reżyserii Andreasa Homoki i dyrekcji muzycznej Enrique Mazzolego. Jest to jej siódma produkcja na Seebühne, poprzednio były to: „Aida” (2009), „Andrea Chénier” (2011-2012), „Czarodziejski flet” (2013-2014), „Turandot” (2015-2016), „Carmen” (2017-2018) oraz „Rigoletto” (2019-2021).

Artystka regularnie gra też w orkiestrze Wiener Symphoniker, w ubiegłym sezonie wykonała partię klawesynu w „Stworzeniu świata” Josepha Haydna, pod dyrekcją kolumbijskiego dyrygenta Andrésa Orozco-Estrady. Współpracuje też w ramach Opera Studio, gdzie uczestniczyła w przygotowaniach do „Wesela Figara” „Così fan tutte”, „Don Giovanniego” Wolfganga Amadeusza Mozarta i „Eugeniusza Oniegina” Piotra Czajkowskiego. Występuje z recitalami w ramach serii „Musik und Poesie”.

Anna Marchwińska na tle dekoracji do „Madame Butterfly", 2022 © Michał Ciećka
Anna Marchwińska na tle dekoracji do „Madame Butterfly”, 2022 © Michał Ciećka

Festiwal w Bregencji odbywa się w lipcu i w sierpniu. Założeniem wydarzenia jest prezentacja słynnych dzieł operowych na specjalnie zbudowanej scenie na Jeziorze Bodeńskim. Spektakularne produkcje w otwartej przestrzeni wykorzystują zdobycze współczesnej techniki. Organizatorzy od początku utworzenia Festiwalu mają też ambicję pokazywania dzieł mniej znanych na scenie Festspielhaus. W tym roku będzie to „Siberia” Umberto Giordana.

Radość słuchania. Krakowska inscenizacja „Hermiony” Gioachina Rossiniego na Royal Opera Festival

W przeciwieństwie do prezentowanej tydzień wcześniej w ramach Royal Opera Festival „Armidy” Gioachino Rossiniego, „Hermiona” miała znacznie mniej scenicznego szczęścia. Prapremiera dzieła odbyła się 27 marca 1819 w neapolitańskim teatrze San Carlo, zaledwie cztery miesiące po triumfalnym sukcesie „Riccarda i Zoraidy” (opery obecnie niemal niewystawianej), była ona wielkim fiaskiem kompozytora i dzieło zostało zapomniane na ponad 150 lat.

Hermiona była córką Heleny Trojańskiej i Menelaosa, siostrzenicą Klitajmestry i Agamemnona, a co za tym idzie, kuzynką Orestesa. Jean Racine w tragedii „Andromacha” skupił się na konflikcie miłosnym, tworząc też przejmujący teatr psychologiczny. Odszedł w nim jednak od różnych wersji mitu. Andromacha, według mitologii, została jednak żoną Pyrrusa i urodziła mu kilkoro dzieci. Nie ocaliła też swojego syna. Ponieważ przepowiednia mówiła, że Astyanaks odbuduje zniszczoną Troję, chłopiec został strącony z murów przez Odyseusza lub Pyrrusa. Adaptacji sztuki Racine’a na potrzeby operowego libretta dokonał Andrea Leone Tottola, jednak tytułową bohaterką uczynił nie Andromachę, lecz jej rywalkę Hermionę.

Rossini przez całe swe życie był twórcą otwartym na nowe możliwości i rozwiązania muzyczne, poszukiwał nowoczesnych form muzycznego dramatu scenicznego. Jak pisał Stendhal, nad „Hermioną” unosi się cień Christopha Willibalda Glucka. W formalnej strukturze to dzieło nawiązuje też do utworów Claudia Monteverdiego. Kompozycja, pomimo pulsujących emocji, zwłaszcza w pierwszej części, ma strukturę statyczną, niemal oratoryjną. Prawie żadna z postaci nie ma samodzielnej arii, choć wszyscy protagoniści są doskonale „wyposażeni” wokalnie. Andromacha, po oryginalnej introdukcji z chórem, wykonuje olbrzymią scenę rozpaczy. Bardzo zapracowanych jest także dwóch tenorów, Pyrrus i Orestes. Wielka scena Pyrrusa „Balena il man del figlio” jest w ogóle jednym z największych osiągnięć Łabędzia z Pesaro, w trakcie tej sceny wszyscy bohaterowie, przedstawiając własne stanowiska, łączą się w gigantycznym i upajającym ansamblu.

Tytułowa bohaterka wykonuje w II akcie wielką scenę obłędu, przywodzącą na myśl przyszłe heroiny pokroju Anny Boleny, Łucji czy Normy. Rossini napisał tę partię dla wielkiej ówczesnej śpiewaczki Isabelli Colbran. Hermiona jest oszalała z miłości, intryguje i namawia do zbrodni, trudno nazwać ją bohaterką pozytywną i trudno pokochać tak dwuznaczną postać.

„Hermiona” Gioachina Rossiniego w Filharmonii Krakowskiej – scena zbiorowa © Izabela Kaim-Kalinowska
„Hermiona” Gioachina Rossiniego w Filharmonii Krakowskiej – scena zbiorowa © Izabela Kaim-Kalinowska

Jest to dzieło, które wymaga ogromnych sił wykonawczych: sopranu, kontraltu i dwóch wytrzymałych, sprawnych tenorów; najpewniej z tego też powodu jest tak rzadko prezentowane na scenach i estradach. „Hermiona” po raz pierwszy w XX wieku pojawiła się, ze znacznymi skrótami, w 1977 roku w Sienie. Oprócz Kazue Shimady w partii tytułowej wystąpili w niej Eduardo Gimenez (Orestes), Bruno Sebastian (Pyrrus) i Silvana Mazzieri (Andromacha). Dziesięć lat później miała miejsce legendarna produkcja: w 1987 roku na festiwal Rossiniego w Pesaro zaproszono tak wielkie gwiazdy, jak Montserrat Caballé (Hermiona), Marilyn Horne (Andromacha), Chris Merritt (Pyrrus) i Rockwell Blake (Orestes), spektakl pod dyrekcją Gustava Kuhna był transmitowany przez włoską telewizję RAI i nadal można obejrzeć go na Youtube.

Wielką Ermioną została Anna Caterina Antonacci, biorąc udział w kilku produkcjach, m. in. w San Francisco, Buenos Aires, Glyndebourne czy Rzymie. W brytyjskim prawykonaniu w 1992 roku towarzyszył jej w partii Pyladesa Jacek Laszczkowski. W 2008 r. w Pesaro Ermionę śpiewała Sonia Ganassi. Fragmenty opery zaprezentowano podczas wspaniałej Gali Sylwestrowej w 2001 roku, pod dyrekcją Alberta Zeddy. Ewa Podleś, poza pierwszy raz w historii wykonaną orkiestrową wersją kantaty „Giovanna d’Arco”, zaśpiewała także introdukcję Andromachy; olbrzymią zaprzepaszczoną szansą była rezygnacja z płytowej edycji tego koncertu…

W 2003 roku w Filharmonii Śląskiej w Katowicach po raz pierwszy w Polsce zaprezentowano „Ermionę” w całości. W wersji koncertowej wystąpili wówczas m.in.: Kyungsun Choi w roli tytułowej, Ryu-Kyung Kim (Andromacha), David Adams (Pyrrus) i Michael Belnap (Orestes), dyrygował Peter Tiboris.

Aurora Faggioli (Andromacha) i Moisés Marín (Pyrrus) © Izabela Kaim-Kalinowska

Mając w pamięci legendarne wykonanie z Pesaro oraz mistrzowską interpretację Ewy Podleś jako Andromachy, wybierałem się do Krakowa, aby posłuchać tej wspaniałej opery, nie licząc jednocześnie na nadzwyczajne fajerwerki wokalne. Myliłem się, i jest to jedna z najprzyjemniejszych moich pomyłek. Spektakl „Hermiony” rozpoczyna się jeszcze przed uwerturą, widzowie słyszą przejmujący i przejmująco wykonany lament Andromachy wygłoszony przez mezzosopranistkę Aurorę Faggioli, kreującą tęże postać w przedstawieniu; tekst został napisany przez reżysera spektaklu, Jochena Schönlebera. Na estradzie Filharmonii Krakowskiej stworzył on teatralną scenę: operował głównie grą śpiewaków i chórzystów, kilkoma prostopadłościanami, na których czasami pojawiały się projekcje, pochyłym podestem. Przede wszystkim tworzył jednak atmosferę przy pomocy świateł.

Nie mieliśmy więc do czynienia z jakimś semiscenicznym wykonaniem, lecz z pełnowymiarowym spektaklem operowym. Obrazy z uwertury pojawiające się na kubikach, pokazywały zarówno Troję, może też Syrię, przede wszystkim jednak Ukrainę. Reżyser opowiedział widzom w spektaklu, co się dzieje z ludźmi po traumie zagłady, której albo doświadczyli, albo której dokonywali. Uniwersalna, ponadczasowa muzyka Rossiniego doskonale sprawdza się w tego typu ascetycznych produkcjach.

Orkiestra Filharmonii Krakowskiej, zasiadająca na parterze w miejscu wymontowanych kilku rzędów foteli, od pierwszych taktów zagrała po mistrzowsku. Jestem pewien, że niemała to zasługa doskonałego dyrygenta, Antonino Foglianiego, swoją drogą godnego kontynuatora – co słychać było w czasie całego spektaklu – legendy rossiniowskiej interpretacji, Alberto Zeddy. Wykonania Zeddy charakteryzowała niezwykła lekkość i puszystość muzyki Rossiniego, przede wszystkim jednak dbałość o wykonanie każdej najdrobniejszej uwagi kompozytora. Na przykład akcentując pauzę (zaznaczoną przez mistrza z Pesaro) w finale „Dziewicy z jeziora” pokazał, że zakończenie wbrew pozorom wcale nie jest radosne i główna bohaterka śpiewając o radości wcale w swoim związku szczęśliwa nie będzie, lecz trawiona tęsknotą za innym bohaterem opery.

Takie smaczki pokazał również Fogliani. Chciałbym zwrócić uwagę na jeden z nich: w czasie finału I aktu dwukrotnie dynamika orkiestry jest tłumiona, a na pierwszy plan wychodzą krótkie frazy grane przez dwóch kontrabasistów; ten przejmujący i niepokojący dźwięk zapowiada katastrofę II aktu. Dyrygent dbał o piękne brzmienie orkiestry, choć muszę przyznać, że w kwintecie (szczególnie chodzi mi o skrzypce) nawet przy dużej dynamice smyczki mogłyby bardziej muskać struny, a nie je dramatycznie cisnąć. Fogliani to troskliwy partner dla wokalistów, reagował na każde ich spowolnienie bądź przyspieszenie, czuł, kiedy skatowanemu koszmarnie trudnymi fragmentami śpiewakowi czy śpiewaczce dać chwilę oddechu i odpoczynku. To naprawdę wielki mistrz.

Pracował on ze świetnymi muzykami orkiestry Filharmonii Krakowskiej, uważnymi, wrażliwymi i – co wcale nie jest oczywiste dla wielu muzyków – muzykalnymi! Świetnie brzmiały wszystkie sekcje orkiestry, a niewielkie solowe wejścia sprawiały mi dużą radość i satysfakcję – flet w uwerturze, waltornia (waltornia!) w scenie Andromachy oraz parokrotnie klarnet. Pełnokrwistymi aktorami zarówno pod względem muzycznym, jak i scenicznym, okazali się artyści chóru Filharmonii. W scenie Andromachy chór męski, ustawiony na balkonie, zabrzmiał czysto, klarownie, homogenicznie, harmonicznie i przejmująco. Potem już na scenie chórzyści, 12 pań i 12 panów, śpiewali z pamięci swoje kwestie, jednocześnie wykonując zadania aktorskie. Nie dziwi więc, że zarówno dyrygenta, orkiestrę, jak i artystów chóru nagrodzono na koniec entuzjastyczną owacją.

Są artyści, którzy „zabijają” arię czy wręcz całą partię, to znaczy wykonują ją tak doskonale, że później trudno jest słuchać innych wykonawców. Trochę się obawiałem, że mając w uszach Andromachę w kreacji Ewy Podleś, mogę być niesprawiedliwy w ocenie Aurory Faggioli. Nie jest ona kontraltem, to klasyczny mezzosopran, ciemny w barwie, bogaty w alikwoty choć nieco matowy w brzmieniu. Andromacha w jej wykonaniu była przejmującą w swej rozpaczy wdową po Hektorze oraz wzruszała w swej trosce o przyszłość syna. Faggioli umiejętnie wykorzystuje przymioty swego głosu do malowania barwnej, targanej emocjami postaci. Dba też o jednolite brzmienie, chociaż ja nie miałbym nic przeciwko temu, aby czasem porzuciła rejestr głowowy i zakończenie dramatycznych fraz wykonała rejestrem piersiowym. Stworzyła zupełnie inną postać niż Ewa Podleś czy, wcześniej, Marilyn Horne, nie usiłowała nikogo naśladować, a to co zaproponowała było przejmujące, poruszające i bardzo oryginalne.

Tytułowa bohaterka, sopranistka Serena Farnocchia obdarzona jest kremowym w barwie oraz równie kremowym w brzmieniu głosem. Technika oraz bogata wyobraźnia pozwoliły jej stworzyć postać obrzydliwie wręcz podłą i zazdrosną, ale jedocześnie zmusiła widzów, żeby jej współczuć; to była wspaniała kreacja. Bardzo trudną rolę tenorową Orestesa kreował młody artysta Patrick Kabongo. We wspominanej wyżej rejestracji z Pesaro partię tę wykonywał Rockwell Blake, znany z niekończącego się oddechu. Kabongo nie szarżował, nikogo nie naśladował, zdawał sobie sprawę ze swoich ograniczeń (które, jestem pewien, wraz z wiekiem przeminą) i nigdy nie przekroczył granicy słyszalnego wysiłku. Gdy tylko w jakichś kulminacjach można było wyczuć, że artysta może się męczyć, natychmiast reagował doskonały dyrygent, Antonino Fogliani. Pragnę jednak mocno podkreślić, Kabongo nie miał żadnych problemów, ponieważ zna swój instrument i panuje nad nim, natomiast można było przeczuć, że jeśli dyrygent nie zareaguje, problemy mogą się pojawić.

Wreszcie kolejny tenor, Moisés Marín jako Pyrrus. Jego partia jest równie wymagająca i równie obszerna jak wiele z ról wagnerowskich, jednak zadanie miał o wiele trudniejsze, bowiem nie mógł po wagnerowsku „ryczeć”, lecz musiał prezentować nieskazitelne belcanto. Jego kreacja wydała mi się arcymistrzowska. Głos Marína jest bardzo jednolity w barwie we wszystkich rejestrach, nie ma żadnych dźwięków doczepionych ani wyciśniętych, dzięki doskonałej technice mógł się po prostu skupić na psychologicznym obrazie swojego bohatera. Podkreślić także trzeba ogromną samoświadomość artysty; on doskonale wie co może zrobić, a czego nie powinien nawet próbować. Na koniec trzeba dodać, że natura obdarzyła jego głos bogatą, świetlistą barwą.

Z zasady, gdy pisze się o jakimś spektaklu, wymienia się dla porządku wykonawców drugiego i trzeciego planu. W przypadku krakowskiej produkcji takich artystów nie było, wszyscy byli doskonale przygotowani, doskonale brzmiący, doskonale interpretujący swoje role. Zauszników obu głównych bohaterów kreowali tenor Chuan Wang oraz bas-baryton Jusung Gabriel Park. Swoimi wykonaniami udowodnili, że obaj są gotowi do kreowania ról pierwszoplanowych, a ich piękny muzycznie oraz trudny technicznie duet okazał się ich triumfem. W małej tenorowej partii zaprezentował się Bartosz Jankowski jako Attalo. W swych wejściach i wstawkach zaprezentował piękny w barwie głos, świetną technikę oraz doskonałą świadomość sceniczną.

„Hermiona” Gioachina Rossiniego w Filharmonii Krakowskiej podczas Royal Opera Festival © Izabela Kaim-Kalinowska

Powiernicą Hermiony była obserwowana przeze mnie z uwagą od jakiegoś czasu Mariana Poltorak. Także ona interpretacyjnie i wokalnie gotowa jest do kreowania pierwszoplanowych partii, czuje ona doskonale Rossiniego i belcanto. Sopranistka Katarzyna Guran śpiewała partię opiekunki przebywającego w niewoli syna Andromachy. Aktorsko i interpretacyjnie była wprost doskonała, a w nielicznych niestety wejściach wokalnych pokazała głos piękny w barwie.

Stojąca owacja była zarówno spontaniczna, jak i w pełni zasłużona. Wieczór w Filharmonii Krakowskiej, choć wydawał się niestety tak krótki, dostarczył mi ogromnej radości słuchania pięknego dzieła w doskonałym wykonaniu. Wykonanie to z dumą mogłoby być pokazane w czasie festiwalu Rossiniego w Pesaro. Program Royal Opera Festival zostanie powtórzony na niemieckim festiwalu Belcanto Opera Festival ROSSINI IN WILDBAD, jestem pewien reakcji publiczności!

Krynica po raz 55. polską stolicą opery i operetki

Malownicze górskie uzdrowisko, już od ponad półwiecza, przez jeden tydzień w roku celebruje muzykę klasyczną. Krynica zajmowała szczególne miejsce w sercu Jana Kiepury, tenora, którego splendor w czasach przedwojennych stał się już niemal legendarny. To tutaj koncertował, ku radości mieszkańców i kuracjuszy. To tutaj wypoczywał wraz z żoną, uznaną śpiewaczką i aktorką Martą Eggerth. Tutaj także, w 1933 roku, z jego inicjatywy wybudowano hotel Patria – ówczesny synonim luksusu. Na wystawnych przyjęciach u Kiepury pojawiali się m.in. Hanka Ordonówna, Jadwiga Smosarska, Eugeniusz Bodo, Tadeusz Dołęga-Mostowicz, generał Bolesław Wieniawa Długoszowski, a nawet Juliana, królowa Holandii.

Festiwalowi im. Jana Kiepury początek dała miłość do muzyki. Wydarzenie w 1967 roku zainicjował Stefan Półchłopek, wielbiciel talentu słynnego tenora i długoletni Szef Kultury Uzdrowiska. W pierwszej edycji wystąpili czołowi polscy artyści operowi tacy jak Delfina Ambroziak, Andrzej Hiolski, czy Wiesław Ochman. W Krynicy gościła także Marta Eggerth, która w liście do Stefana Półchłopka pisała: Już przed kilku tygodniami otrzymałam wycinki z gazet włoskich i niemieckich o tym Festiwalu. I choć wydarzenie trwało wówczas tylko dwa dni, dało początek wieloletniej tradycji operowego święta.

Z upływem czasu, Festiwal rozrastał się i zyskiwał na popularności. W 1984 roku dyrektorem artystycznym został Bogusław Kaczyński. Pełnił tę funkcję przez 28 lat, zapraszając tak wielkie nazwiska jak Xenia Grey, Maria Fołtyn, Giuseppe di Stefano, Cesare Mazzonis (dyrektor La Scali w latach 80.), Bogdan Paprocki, Kałudi Kałudow, Seta del Grande, Mira Zimińska-Sygietyńska, Iwona Borowicka, czy wspomniana już Marta Eggerth. Na scenach Pijalni Głównej, Muszli Koncertowej czy Starego Domu Zdrojowego, regularnie występowali Wanda Polańska, Grażyna Brodzińska, Bogna Sokorska, Ewa Podleś, Małgorzata Walewska, Jerzy Mechliński, czy Aleksander Teliga.

Jubileuszowa, 55. edycja Festiwalu przypada w 120. rocznicę urodzin jego Patrona, Jana Kiepury oraz 110. rocznicę urodzin Marty Eggerth i ma być hołdem dla obojga. Dyrektor artystyczny i twórca programu, prof. Tadeusz Pszonka, podczas konferencji prasowej zapowiedział obecność znamienitych wykonawców, godnych tejże rocznicy. Publiczność może zatem oczekiwać wydarzeń niezwykle różnorodnych, z udziałem znanych i lubianych artystów oraz spektakli o ciekawych, barwnych inscenizacjach.

Festiwal rozpocznie się w sobotę, 6 sierpnia, „Koncertem Trzech Tenorów”. Nawiązując do tradycji występów zapoczątkowanych przez José Carrerasa, Plácida Dominga i Luciano Pavarottiego, zabrzmią słynne arie i duety operowe, tym razem w wykonaniu polskich śpiewaków: Rafała Bartmińskiego, Tomasza Kuka i Dominika Sutowicza. Partnerować im będą trzy sopranistki: Adriana Ferfecka, Eliza Kruszczyńska i Agnieszka Kuk. Artyści wystąpią z towarzyszeniem Chóru i Orkiestry Filharmonii Krakowskiej pod batutą Wiktora Bockmana.

Jan Kiepura z żoną śpiewaczką i aktorką Martą Eggerth przed hotelem Patria, rok 1937 © Narodowe Archiwum Cyfrowe
Jan Kiepura z żoną śpiewaczką i aktorką Martą Eggerth przed hotelem Patria, rok 1937 © Narodowe Archiwum Cyfrowe

Drugi wieczór festiwalowy to recital gwiazdy. Zaproszenie Aleksandry Kurzak do Krynicy, już od kilku edycji było marzeniem dyrektora Tadeusza Pszonki. Światowej sławy śpiewaczka wykona najpiękniejsze arie sopranowe skomponowane przez Pucciniego, Rossiniego, Dworzaka, Gounoda i Charpentiera. Towarzyszyć jej będzie Śląska Orkiestra Kameralna, którą poprowadzi od lat koncertujący z artystką, a obecnie związany z Operą Wrocławską, Bassem Akiki.

9 sierpnia publiczność będzie miała okazję przenieść się w gorące klimaty za sprawą koncertu „Wieczór przebojów – hiszpańskie zarzuele i nie tylko”. Wystąpią cieszący się międzynarodowym uznaniem soliści Iwona Sobotka (sopran) i Arnold Rutkowski (tenor) oraz pianistka Beata Szałwińska. Zagra Orkiestra Filharmonii Krakowskiej pod batutą Zbigniewa Gracy.

Przez kolejne wieczory, na scenie krynickiej Pijalni Głównej zagoszczą spektakle: operetkowe („Baron Cygański” Straussa z Opery Śląskiej w Bytomiu i „Hrabina Marica” Kalmana z Opery Krakowskiej) oraz baletowy („Giselle” Adama z Opery Lwowskiej). 10 sierpnia wystąpi także Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” z programem będącym muzyczną podróżą przez kraje Europy.

Festiwal zwieńczy koncert Grażyny Brodzińskiej, operetkowej divy, należącej do czołówki ulubionych śpiewaczek Bogusława Kaczyńskiego. Wraz nią wystąpią Sławomir Naborczyk (tenor), Jakub Milewski (baryton), Balet Teatru Muzycznego w Lublinie oraz Orkiestra Filharmonii Zabrzańskiej pod dyrekcją Sławomira Chrzanowskiego. W programie koncertu przewidziane są słynne arie i duety operetkowe oraz tak bardzo wyczekiwane co roku przez widzów, pieśni z repertuaru Jana Kiepury: „Brunetki, blondynki” Roberta Stolza, czy „Ninon” Bronisława Kapera.

Wśród pojawiających się codziennie kameralnych koncertów popołudniowych (Stary Dom Zdrojowy, godz. 15:00), uwagę przykuwa recital Olgi Pasiecznik, solistki m.in. Polskiej Opery Królewskiej. Wystąpią także utalentowani muzycy z Polski i zagranicy oraz laureaci konkursów wokalnych. Wcześniej zaś, na godzinę 12:00, zaplanowane są „Spotkania z gwiazdą” na Deptaku.

Obok licznych koncertów, recitali oraz spektakli, atrakcją Festiwalu będą także Mistrzowskie Warsztaty Operowe. Szlifowaniem talentów młodych śpiewaków zajmą się pedagodzy: prof. Eva Blahova, światowej sławy baryton Mariusz Kwiecień oraz prof. Tadeusz Pszonka.

55. Jubileuszowy Festiwal im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju

Warto także zwrócić uwagę na wystawę autorstwa Juliusza Multarzyńskiego „Marcelina Sembrich-Kochańska”, dedykowaną jednej z niewielu polskich śpiewaczek okresu przedwojennego, która zrobiła międzynarodową karierę. Na okoliczność jubileuszu Festiwalu, wydany został album „Krynica śpiewające miasto”, będący wspólnym dziełem Agnieszki Malatyńskiej-Stankiewicz oraz Adrianny Pulchny. Urokliwe, ciche poza sezonem, zaś latem przepełnione turystami uzdrowisko pełne zieleni i zabytkowej architektury, na tydzień ogarnie magia muzyki. Festiwal wzbudza nostalgię do czasów, gdy Jan Kiepura, oblegany przez wielbicieli, kroczył krynickim Deptakiem i z uśmiechem rozdawał autografy. Słynny tenor stał się swoistym symbolem Krynicy, zaś Festiwal jego imienia – jej wizytówką, znaną na terenie całego kraju oraz poza jego granicami.

Głos, który pokona wszystko. Sondra Radvanovsky na 12. Festiwalu NDI Sopot Classic

Tradycją powstałego w 2011 roku festiwalu jest „Gala Operowa” z udziałem słynnego artysty, występującego na najważniejszych scenach i w salach koncertowych całego świata. W poprzednich edycjach Opera Leśna gościła m.in. Piotra Beczałę, Aleksandrę Kurzak, Roberto Alagnę, Rolando Villazóna i Ildara Abdrazakova. Zaproszenie Sondry Radvanovsky było niezwykle udaną kontynuacją tego cyklu.

Jedna z największych gwiazd współczesnej opery udowodniła bowiem, jak wybitną jest interpretatorką kreowanych przez siebie utworów, ale także po prostu jak zjawiskową jest śpiewaczką. Jej występ okazał się cudowną ucztą muzyczną, to była też symboliczna podróż przez arie, style i epoki, z wyjątkowym zaprezentowaniem warsztatu belcanta i umiejętnie stosowanymi środkami aktorskiego wyrazu.

Radvanovsky ukończyła prestiżowy Lindemann Young Artist Development Program przy Metropolitan Opera. Śpiewała tam początkowo mniejsze role, takie jak Hrabina Ceprano w „Rigoletcie” (debiut na tej scenie w 1996 roku), Kapłanka w „Aidzie” czy Kate Pinkerton w „Madame Butterfly”. Przełom w karierze nastąpił już w 1998 roku, krytycy zwrócili uwagę na jej Antonię w „Opowieściach Hoffmanna”. Właściwie od tej pory artystka lśni na firmamencie operowym, specjalizując się przez ostatnie kilkanaście lat w dziełach Verdiego i belcantowym repertuarze Gaetana Donizettiego (słynne trzy Królowe Tudorów) czy Vincenza Belliniego. Jej „Norma” uznawana jest za jedną z najwybitniejszych kreacji tej partii w historii. Na scenie Metropolitan wystąpiła ponad 200 razy, regularnie pojawia się w La Scali, Covent Garden, Operze Bawarskiej, Lyric Opera w Chicago i na innych legendarnych scenach całego świata.

Sondra Radvanovsky wykonuje Pace, pace mio Dio , 12. NDI Sopot Classic 2022 © Krzysztof Mystkowski
Sondra Radvanovsky wykonuje Pace, pace mio Dio , 12. NDI Sopot Classic 2022 © Krzysztof Mystkowski

Słynna sopranistka konsekwentnie i świadomie rozszerza też swój repertuar, powoli odchodzi od partii „średniego Verdiego”, na rzecz ról bardziej dramatycznych (np. „Turandot”). W październiku 2022 roku na nowojorskiej scenie zadebiutuje w nowej produkcji „Medei” Luigiego Cherubiniego. Zaśpiewa krwiożerczą partię tytułową, idąc śladami Marii Callas, Grace Bumbry czy najdoskonalszej dla mnie Magdy Olivero.

Podczas występu w Sopocie Radvanovsky zaprezentowała swoje koronne partie, w których święciła i święci wielkie sukcesy. Program koncertu symbolicznie spięty był klamrą „Mocy przeznaczenia”. Zaczęto od uwertury, a wstrząsające „Pace, pace mio Dio” Leonory było ostatnią, przewidzianą w wieczorze pozycją. Ta modlitwa o pokój nawiązywała do wydarzeń w Ukrainie, piękne żółto-niebieskie światła budowały przejmujący nastrój. Leonorę z „Trubadura” (z bardzo rzadko wykonywaną, oryginalnie napisaną przez Verdiego podwójną cabalettą) i Bolero Eleny z „Nieszporów sycylijskich” śpiewa teraz inaczej niż przed laty, z bardziej dramatyczną koloraturą i mocniejszym atakowaniem dźwięków.

Radvanovsky w sposób fascynująco indywidualny interpretuje śpiewane utwory. Jej głos, o nieco „rdzawym”, metalicznym brzmieniu można rozpoznać po kilku sekundach. Potrafi też wokalnie zmieniać kolory i odcienie brzmienia, posługuje się olśniewająco sprawną koloraturą dramatyczną, umiejętnie stosuje rejestr piersiowy. Nie boi się też wyrazowo mocniejszych środków emisji, takich jak westchnienie, szept czy krzyk. Dzięki mistrzowskiej technice śpiewaczka koncentruje się na psychologii postaci, stosując zawsze trafione i nie zawsze przewidywalne rozwiązania wokalne. Głos Radvanovsky może zrobić właściwie wszystko.

Sondra Radvanovsky w finałowym koncercie 12. Festiwalu NDI Sopot Classic 2022 © Krzysztof Mystkowski
Sondra Radvanovsky w finałowym koncercie 12. Festiwalu NDI Sopot Classic 2022 © Krzysztof Mystkowski

Wydaje się, że arie werystyczne i dramatyczne to w tej chwili jej największa specjalność, ale artystka śpiewa je z dbałością o piękne brzmienie głosu, o belcanto. Jej Tosca była właściwie buntem wobec Boga, w tej interpretacji Floria to osoba na granicy desperacji i rozpaczy. Po „Vissi d’arte” w połowie pierwszej części występu publiczność nagrodziła ją owacją na stojąco i niewiele brakowało, abyśmy posłuchali tej arii jeszcze raz… W śmierci Manon Lescaut Pucciniego, „Sola, perduta, abbandonata”, pokazała z kolei walkę z nadchodzącą agonią tak, że widzowie w milczeniu zamarli. Wspaniała była aria Adriany Lecouvreur Francesca Cilei, także zaśpiewana z autorskim odczytaniem interpretacyjnym. Cudowną i lżejszą Laurettą z Pucciniowskiego „Gianni Schicchi” pokazała przewrotność i fantazję innego gatunkowo śpiewania.

Ale kulminacją występu była pieśń Rusałki z opery czeskiego kompozytora Antonina Dworzaka, dzieła szczególnie jej bliskiego. Ten utwór zadedykowała swojemu ojcu; Czechowi z urodzenia, zapowiadając to z łamiącym się ze wzruszenia głosem. Wykonanie na scenie umieszczonej w środku lasu, ze świecącym gdzieś w tle księżycem, wniosło do tego i tak niezwykłego już koncertu tajemniczość i magię.

Wojciech Rajski, prowadząc Orkiestrę Polskiej Filharmonii Kameralnej w Sopocie z ogromnym wyczuciem partnerował śpiewaczce, stosując, gdzie trzeba, rozlewną rzewność, ale także nerwowy dramatyzm brzmienia. Bolero potrafił wzbogacić południowym kolorytem (myślałem, że nawet trochę hiszpańskim). „Vissi d’arte” było przejmującym orkiestrowo tłem, „Rusałka” w wyrazie instrumentalnym stała się niesamowicie słowiańska. Także on był wielkim bohaterem tego wieczoru.

Sondra Radvanovsky i Wojciech Rajski, Sopot Classic 2022 © Krzysztof Mystkowski
Sondra Radvanovsky i Wojciech Rajski, Sopot Classic 2022 © Krzysztof Mystkowski

Radvanovsky wykonała trzy bisy, jeszcze raz zaśpiewała Toskę i Rusałkę. Ale w pierwszym encore błysnęła musicalową arią z „My Fair Lady” pokazując jeszcze inne oblicze. Po takim koncercie miałem ochotę „przetańczyć całą noc”, zwłaszcza, że noc się dopiero zaczynała.

Antonina Campi oceni śpiewaków po raz trzeci

W trwającym pięć dni konkursie (30 sierpnia – 3 września) wezmą udział młodzi śpiewacy wielu narodowości. Będą oni oceniani przez międzynarodowe jury (dyrektorów teatrów muzycznych, menedżerów ds. obsad i agentów operowych) pod przewodnictwem Ewy Vesin, śpiewaczki i dyrektora artystycznego Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Antoniny Campi z Miklaszewiczów. W tegorocznej edycji w kapitule zasiądzie m. in.: Izabela Kłosińska, Casting Director Teatru Wielkiego Opery Narodowej, Alex Fernandez, Casting Director Teatro Municipal de Santiago w Chile i Auditorio de Tenerife w Hiszpanii oraz Andrea de Amici z mediolańskiej agencji InArt Management.

W koncercie finałowym laureaci wykonają program składający się z arii operowych. Towarzyszyć im będzie Orkiestra Akademii Beethovenowskiej pod dyrekcją Maestro Tadeusza Kozłowskiego. Będzie to jedno z największych wydarzeń muzyki klasycznej na Lubelszczyźnie w 2022 roku i jednocześnie inauguracja nowego sezonu artystycznego w Centrum Spotkania Kultur w Lublinie.

Przesłuchania I i II etapu (z fortepianem) są otwarte dla publiczności – uczestnicy wykonają zróżnicowany stylistycznie program składający się z arii operowych oraz pieśni. Towarzyszyć im będą renomowani pianiści konkursowi: Justyna Skoczek (Wrocław/Kraków), Olga Tsymbaluk (Kraków), Mischa Kozłowski (Warszawa) i Marcin Kozieł (Wiedeń). Koncert finałowy z towarzyszeniem orkiestry odbędzie się 3 września o godz. 18.00.

W programie wydarzenia znajdują się również imprezy towarzyszące: warsztaty wokalne, lekcje pokazowe oraz interaktywny wykład o sztuce operowej, który będzie tłumaczony na potrzeby osób z niepełnosprawnością.

Tegoroczna edycja imprezy to już dziesiąte wydarzenie, które nieprzerwanie od 2017 roku organizuje Centrum Spotkania Kultur w Lublinie wraz ze Stowarzyszeniem im. Richarda Straussa. Zgłoszenia do Konkursu przyjmowane są do 18 lipca.

„Dyrektor Teatru” na finał Letniego Festiwalu Opery Krakowskiej

Zamówienie cesarza Józefa II na Singspiel, niemiecką odmianę̨ opery komicznej z mówionymi dialogami i wstawkami muzycznymi, zastało Mozarta podczas pracy nad „Weselem Figara”. Monarcha wydawał wówczas prywatne przyjęcie w oranżerii Pałacu Schönbrunn. Atrakcją wieczoru miał być́ swoisty „pojedynek” między niemieckim Singspielem a włoską operą buffa. Do rywalizacji stanęły dwa dzieła operowe: „Prima la musica e poi le parole” Antonia Salieriego oraz właśnie „Dyrektor Teatru”. Plotka głosi jakoby sam cesarz zaproponował tematykę obu utworów.

Jednoaktowa komedia Gottlieba Stephaniego Jr., która posłużyła Mozartowi za libretto, piętnuje rządzące osiemnastowiecznym teatrem schematy towarzyskie, strukturalne i finansowe. Pojawiają się zatem: rywalizacja podczas przesłuchań́, przepychanki o pozycję w zespole czy wysokość́ gaż, jak również nepotyzm. Problemy te, pomimo upływu czasu, nie tracą na aktualności. Nie mając jednak decydującego wpływu na ostateczne zwycięstwo Sztuki. Nad teatrzykiem zakulisowych utarczek i animozji triumfuje Teatr, ten, z którym obcują̨ widzowie, zasiadając w półmroku i ciesząc się przedstawieniem operowym.

Mozart zamknął akcję w klamrę̨ efektownej uwertury w stylu buffo i finałowego „wodewilu”. Pomiędzy scenami wplótł dwie wirtuozowskie arie sopranistek oraz tercet, w którym tenor usiłuje uspokoić́ pokłócone artystki. Reszta to kwestie wypowiadane przez aktorów. W krakowskiej realizacji materiał muzyczny zostanie poszerzony o fragmenty innych dzieł scenicznych genialnego Salzburczyka, m.in.: „Idomeneo”, „Così fan tutte” oraz „Don Giovanniego”.

Libretto „Dyrektora Teatru” pełni swoistą funkcję zwierciadła dla pracowników instytucji. W inscenizacji Opery Krakowskiej po przeciwnych stronach lustra znajdą się także wykonawcy i publiczność́. Dojdzie jednak do zamiany miejsc. Podczas gdy widzowie zasiądą̨ na scenie, akcja komedii będzie rozgrywała się na widowni. Jak podkreślają̨ realizatorzy, sięgając po ten zabieg, chcą̨ pokazać́, że tajemnica teatru – również̇ operowego – tkwi w przekroczeniu granicy rampy scenicznej, zaś spektakl może zaistnieć tylko wówczas, gdy rodzi się̨ pomiędzy widzem a artystą. Spektakl będzie zakończeniem 24. Letniego Festiwalu Opery Krakowskiej.

Krakowską realizację wyreżyseruje Beata Redo-Dobber (według pomysłu inscenizacyjnego Bogusława Nowaka), zaś kierownictwo muzyczne będzie pełnił Tomasz Tokarczyk. Za scenografię i kostiumy odpowiedzialny jest Ryszard Melliwa. Wśród wykonawców zobaczymy Monikę Korybalską (Wielka Pfeil), Katarzynę Oleś-Blacha (Pani Herz), Karolinę Wieczorek (Panna Silberklang) Roberta Gierlacha (Buff) oraz Wojciecha Gierlacha (Frank, dyrektor teatru).

Premiera odbędzie się 15 lipca, o godz. 18.30. Spektakl zostanie pokazany też 16 lipca.

Polscy artyści na świecie: Rafał Siwek i Ewa Płonka na festiwalu Arena di Verona

Rafał Siwek zadebiutował w werońskim amfiteatrze w 2005 roku jako Coline w „Cyganerii” Giacoma Pucciniego. Ponad osiem lat temu, w 2014 roku, kreował partię Timura w „Turandot”. Spektaklem dyrygował Daniel Oren, reżyserem i scenografem był Franco Zeffirelli, legenda włoskiej sceny operowej. Rok później polski bas był tam Komandorem w „Don Giovannim” Wolfganga Amadeusza Mozarta, także w reżyserii Zeffirellego, spektakl prowadził Stefano Montanari. W 2018 roku wystąpił w dwóch produkcjach arcydzieł Giuseppe Verdiego, zaśpiewał Ramfisa w „Aidzie” i Zachariasza w „Nabuccu”. Siwek pojawia się w Arena di Verona właściwie co roku. Prawie zawsze towarzyszy mu wierna grupa wielbicieli z Polski. W 99. edycji Arena di Verona Opera Festiwal 2022 Siwek zaśpiewa 7 razy: wystąpi jako Zachariasz (7, 10 lipca i 3 września) oraz Ramfis (1 i 9 lipca oraz 21 i 27 sierpnia).

Rafał Siwek jako Zachariasz w Arena di Verona ©EnneviFoto
Rafał Siwek jako Zachariasz w Arena di Verona © EnneviFoto

Ewa Płonka z sukcesem kreuje partie sopranu dramatycznego, takie jak tytułowa Aida, Lady Makbet w „Makbecie” Verdiego, Turandot i właśnie Abigaille. Artystka jest absolwentką Juilliard School, gdzie ukończyɫa program operowy Artist Diploma in Opera Studies. Jest również absolwentką poznańskiej Akademii Muzycznej. Początkowo śpiewała partie mezzosopranowe. Przełomową rolą był debiut w roli Azuceny w „Trubadurze” w Operze we Frankfurcie. Wystąpiła także jako Giovanna Seymour w „Annie Bolenie” Donizettiego w sezonie 2018-2019 w Badisches Staatstheater w Karlsruhe.

Ewa Płonka jako Abigaille w Arena di Verona © EnneviFoto
Ewa Płonka jako Abigaille w Arena di Verona © EnneviFoto

Rafał Siwek i Ewa Płonka spotkali się w „Nabuccu” dwukrotnie, 7 i 10 lipca. W produkcji Arnauda Bernarda jako tytułowy bohater towarzyszył im baryton Roman Burdenko. Spektaklem dyrygował Daniel Oren. Oboje artyści powrócą do „Nabucca” w Weronie, ale już nie zaśpiewają razem. Ewa Płonka wystąpi 23 lipca, z Amartuvshinem Enkhbatem (Nabucco) i Michelem Pertusim (Zachariasz). Rafal Siwek zaśpiewa w ostatnim przedstawieniu w tym sezonie, 3 września, partię tytułową wykona Luca Salsi, a Maria José Siri będzie Abigaille.