Jakub Szmidt rozpoczął studia wokalne w 2017 roku w Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. Jest absolwentem studiów licencjackich w klasie śpiewu solowego ks. dra hab. Pawła Sobierajskiego, prof. AM w Katowicach. W maju 2019 roku został laureatem III nagrody oraz nagrody specjalnej na XXI Międzynarodowym Konkursie Wokalnym im. Imricha Godina we Vrablach na Słowacji. W 2021 roku zdobył III miejsce w Międzynarodowym festiwalu i Konkursie Sztuki Wokalnej im. Ady Sari w Nowym Sączu.
Zadebiutował na deskach Opery Śląskiej w Bytomiu rolą Serwacego w dziele „Verbum nobile” Stanisława Moniuszki, biorąc udział w przedstawieniu przygotowanym przez Wydział Wokalno-Aktorski AM w Katowicach w koprodukcji z Operą Śląską. Doskonali swe umiejętności wokalne na kursach mistrzowskich prowadzonych przez m. in. Mariusza Kwietnia, Piotra Beczałę, Johna Norrisa czy Thomasa Heyera. Jako uczestnik Studia Operowego ma też szansę nie tylko dalej się rozwijać, ale także śpiewać mniejsze role basowe, takie jak np. Służący w „Zagładzie domu Usherów” Philippa Glassa, czy właśnie Angelotti w „Tosce”.
Jakub Szmidt pojawi się na scenie Opery w Hanowerze 28 stycznia. Spektakl, w reżyserii Vasily’ego Barkhatova poprowadzi muzycznie James Hendry.Ewa Vesin zaśpiewa partię tytułową, jej ukochanym Cavaradossim będzie Rodrigo Porras Garulo, a okrutnym Baronem Scarpią Pavel Yankovsky.
Dnia 1 stycznia stanowisko dyrektora naczelnego Teatru Wielkiego w Łodzi objął Marcin Nałęcz-Niesiołowski. Jego zastępcą ds. artystycznych został Rafał Janiak. Obu powołał Zarząd Województwa Łódzkiego, a funkcje pełnić będą do końca sezonu 2026/27.
Marcin Nałęcz-Niesiołowski zapowiedział, że w każdym kolejnym sezonie planuje wystawienie minimum czterech premier, dwóch premier operowych, musicalowych bądź operetkowych i dwóch baletowych. Zadeklarował, że zależy mu na prowadzeniu instytucji w oparciu o stały, etatowy zespół solistów-śpiewaków, w myśl idei teatru repertuarowego, z gościnnie zapraszanymi solistami. Dyrektorzy zapewnili, że jeszcze w tym sezonie do współpracy będą zapraszani, oprócz artystów na stałe związanych z teatrem, inni dyrygenci, m. in. Michał Dworzyński i ukraińska dyrygentka Victoria Zhadko. Zapowiedziano ogłaszanie repertuaru ze znacznym wyprzedzeniem oraz regularne granie spektakli operowych i baletowych, co niestety nadal nie jest normą w polskich teatrach.
Na spotkaniu zostały również poruszone kwestie finansowania instytucji i współpracy z organizatorami teatru. Przedłużona została umowa o współprowadzenie Teatru Wielkiego w Łodzi przez Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pomimo trwających kłopotów finansowych i przedłużającego się od wielu miesięcy płacowego sporu zbiorowego, nowy dyrektor zadeklarował, na chwilę obecną, utrzymanie cen biletów i rozwiązanie wewnętrznych trudności instytucji.
W najbliższych miesiącach w repertuarze pojawią się przede wszystkim tytuły operowe ze stałego repertuaru teatru (z wyłączeniem muzyki kompozytorów rosyjskich): „Wesele Figara”, „Cyrulik sewilski”, „Requiem”, „Aida”, „Madama Butterfly”, „Dziewczyna z Dzikiego Zachodu”, „Turandot”, „Carmen” oraz operetki J. Straussa II: „Noc w Wenecji” (długo oczekiwane wznowienie tytułu, opóźnione z powodu pandemii) i „Baron Cygański” w wizjonerskiej reżyserii Tomasza Koniny; a także spektakle baletowe: „Don Kichot”, „Ziemia Obiecana”, „Kopciuszek”, „Grek Zorba” oraz Tryptyk baletowy „Bolero/Mandragora/Displaced”.
Na zakończenie bieżącego sezonu odbędzie się premiera „Fausta” Charlesa Gounoda, w reżyserii Ewy Rucińskiej i pod muzycznym kierownictwem Rafała Janiaka. Na sezon 2023/24 planowane są cztery premiery. Pierwszą będzie spektakl baletowy w choreografii Jacka Przybyłowicza do muzyki polskich kompozytorów – „Kościelec 1909” Wojciecha Kilara, „Odwieczne pieśni” Mieczysława Karłowicza oraz – stanowiące trzon spektaklu – „Harnasie” Karola Szymanowskiego. Kierownictwo muzyczne obejmie Marcin Nałęcz-Niesiołowski. Na listopad zaplanowano premierę opery „Raj Utracony” Krzysztofa Pendereckiego, połączoną z obchodami 90. rocznicą urodzin kompozytora. Będzie to kontynuacja projektu poprzedniej dyrekcji; spektakl wyreżyseruje Michał Znaniecki.
Na kolejne miesiące zapowiedziano nową inscenizację „Traviaty” oraz „Skrzypka na dachu”. Pod koniec sezonu 2023/24, podczas kolejnej edycji Łódzkich Spotkań Baletowych odbędzie się baletowa premiera „Romea i Julii” z muzyką Hectora Berlioza. Rafał Janiak podkreślił, że chciałby, aby premiery baletowe odbywały się z muzyką wykonywaną na żywo.
Bernadetta Grabias ukończyła studia na Akademii Muzycznej w Łodzi, jest pedagogiem śpiewu na tej uczelni oraz solistką Teatru Wielkiego w Łodzi. Jej repertuar operowy obejmuje m. in. liczne role w operach włoskich Wolfganga Amadeusza Mozarta, Gioachina Rossiniego, Vincenza Belliniego, Gaetana Donizettiego, Giuseppe Verdiego, Giacomo Pucciniego i Francesco Cilei oraz francuskich Jacquesa Offenbacha, Camille Saint-Saënsa i Georgesa Bizeta.
Jest półfinalistką Międzynarodowego Konkursu Śpiewaczego Hansa Gabora Belvedere w Wiedniu (2006 rok) oraz półfinalistką prestiżowego Międzynarodowego Konkursu Muzycznego im. Królowej Elżbiety Belgijskiej w Brukseli (2004 rok), na którym podczas kolejnej edycji w 2008 roku zdobyła III nagrodę. Do Brukseli powróciła w 2020 roku, aby wystąpić w Teatrze Królewskim La Monnaie De Munt w roli Brigitty w „Umarłym mieście” Ericha Korngolda.
Już 29 stycznia wystąpi tam w roli Łariny w premierze „Eugeniusza Oniegina”. Istotą inscenizacji Laurenta Pelly’ego będą sfrustrowani ludzie, przedstawieni jako zabawki losu. Minimalistyczna scenografia ma podkreślić ich smutek, jednocześnie zapewnić tło sprzyjające ekspresji ich uczuć i wewnętrznych udręk. Stronę muzyczną premiery przygotowuje Alain Altinoglu.
W roli tytułowej wystąpią Stephane Degout i Yuriy Yurchuk, Tatianę zaśpiewają Sally Matthews i Natalia Tanasii, zaś rolę Leńskiego wykonają Bogdan Volkov i Sam Furness. Zaplanowano jedenaście spektakli w dniach 29 i 31 stycznia oraz 1, 2, 4, 5, 7, 9, 10, 12 i 14 lutego. Spektakl jest przygotowywany w koprodukcji z Duńską Operą Królewską w Kopenhadze.
We Wrocławiu, pomiędzy rocznicami urodzin i śmierci kompozytora, odbędą się koncerty, podczas których zostaną wykonane jego dzieła. Ten międzynarodowy projekt realizowany jest co trzy lata.
Lutosławski zapisał się na kartach historii nie tylko jako wybitny polski kompozytor, ale także dyrygent oraz pianista. Urodził się 25 stycznia 1913 roku w Warszawie w rodzinie ziemiańskiej, posiadającej majątek w Drozdowie nad Narwią. Jego zainteresowanie sztuką przejawiało się już w latach dzieciństwa – wzrastał w tradycji rodzinnego muzykowania. Tworzył w burzliwym dla Polski czasie, a wybuch II wojny światowej przerwał jego dobrze zapowiadającą się karierę.
Po wojnie włączył się w działania Związku Kompozytorów Polskich, poświęcił się odbudowie polskiego życia muzycznego oraz organizacji Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień”. Oryginalne podejście do formy, eksplorowanie możliwości brzmieniowych, a także doskonałe umiejętności w zakresie instrumentacji zapewniły Lutosławskiemu miejsce w panteonie najwybitniejszych kompozytorów w historii polskiej muzyki klasycznej. Z jednej strony był on kontynuatorem tradycji, z drugiej zaś śmiało czerpał ze zdobyczy dwudziestowiecznej awangardy. Został odznaczony Orderem Orła Białego.
Sylwetka Witolda Lutosławskiego oraz literatura muzyczna, jaką po sobie pozostawił, nieustannie inspirują kolejne pokolenia artystów i melomanów. Dla uczczenia pamięci zmarłego 7 lutego 1994 roku mistrza, jego imię nadano Filharmonii Wrocławskiej. Dwadzieścia lat później, od momentu powstania Narodowego Forum Muzyki, nadal pozostaje on patronem instytucji. Wraz z CD Accord, NFM tworzy niepowtarzalną serię wydawniczą poświęconą temu kompozytorowi – Witold Lutosławski. Opera omnia – prezentującą wszystkie jego dzieła. Powstała ona z inicjatywy dyrektora NFM Andrzeja Kosendiaka – pomysłodawcy projektu. W nagraniach wzięli udział uznani polscy i zagraniczni artyści, m. in. Aleksandra Kurzak, Agata Zubel, Jacek Kaspszyk, Stanisław Skrowaczewski, Garrick Ohlsson i Jean Deroyer, a także zespoły NFM. Idea projektu zakłada przede wszystkim promowanie twórczości Witolda Lutosławskiego. Propagatorami spuścizny kompozytora od lat są współcześnie działający wielcy artyści – m.in. Sir Simon Rattle czy Anne-Sophie Mutter. Witold Lutosławski World Days to inicjatywa mająca na celu jeszcze szersze rozpowszechnienie jego twórczości.
Na przełomie stycznia i lutego 2023 roku odbędą się cztery koncerty, podczas których na estradzie pojawią się muzycy światowego formatu, m.in. zwycięzca VIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina – Garrick Ohlsson, a także ceniony australijski skrzypek oraz dyrygent, dyrektor artystyczny Australijskiej Orkiestry Kameralnej – Richard Tognetti. Wśród wykonawców nie zabraknie również muzyków należących do zespołów Narodowego Forum Muzyki – NFM Filharmonii Wrocławskiej pod dyrekcją maestro Giancarla Guerrero, NFM Orkiestry Leopoldinum, Lutosławski Quartet, LutosAir Quintet, a także chórów: Chóru Dziewczęcego NFM i Chóru Chłopięcego NFM. Spośród katalogu dzieł Lutosławskiego, w ramach projektu zabrzmią m.in. powstała na zamówienie Chicago Symphony Orchestra słynna III Symfonia „Partita”, nawiązująca do przedklasycznej osiemnastowiecznej tradycji muzyki instrumentalnej, czy „Livre pour orchestre”, w którym artysta sięgnął po aleatoryzm kontrolowany. Twórczość Witolda Lutosławskiego to nie tylko symfonie czy koncerty instrumentalne, lecz także dzieła przeznaczone dla najmłodszych. Piosenki dla dzieci jego pióra powstały w głównej mierze w okresie dziesięciolecia powojennego. Wybrane z nich zabrzmią podczas jednego z koncertów w ramach Witold Lutosławski World Days w wykonaniu Chóru Dziewczęcego NFM i Chóru Chłopięcego NFM pod dyrekcją Małgorzaty Podzielny.
Bohuslav Martinů napisał piętnaście oper, komponował także symfonię, muzykę baletową, utwory kameralne i wokalne. W sumie skomponował prawie czterysta utworów.
W latach pięćdziesiątych Royal Opera House w Londynie zamówiła u Martinů operę „The Greek Passion”. Dzieło to cieszyło się międzynarodowym uznaniem i było wykonywane od Tessalonik, przez Zurich po Nowy Jork. Jego symfonie były z powodzeniem wykonywane w Stanach Zjednoczonych. Dziś sporadycznie niektóre utwory tego kompozytora są nagrywane i wykonywane.
Teatro Comunale di Bologna przygotowało semi-sceniczną produkcję tej pochodzącej z 1959 roku opery. Przedstawienie odbyło się w Auditorium Manzoni. Wyreżyserował ją Gianmaria Aliverta, natomiast Oksana Lyniv poprowadziła Orchestra del Teatro Comunale di Bologna.
„Mirandolina” to opera komiczna oparta na XVIII wiecznym tekście Carlo Goldoniego, który już za swoich czasów doczekał się operowej adaptacji dokonanej przez Antonia Salieriego.
Ciężko mi zrozumieć, dlaczego od czasów swojej premiery „Mirandolina” była jedynie kilkakrotnie prezentowana poza Czechami. Bohuslav Martinů stworzył imponujące dzieło. Kompozytor napisał bogatą, mieniącą się barwami, żywiołową muzykę. Jest tutaj sporo odniesień do bel canta, ale dzieło w żadnym stopniu nie jest pastiszem. Kompozytor w sposób oryginalny operuje orkiestrą, a jego linie wokalne, choć przywołują włoską tradycję, są odarte z włoskich manieryzmów takich jak powtórzenia, melizmaty czy też nazbyt wybujała ornamentyka. To teatr muzyczny w głębokim znaczeniu tego słowa, muzyka i libretto idą tutaj ramię w ramię. Kompozytor nie potrzebuje powtarzać fraz ani nadmiernie ozdabiać linii wokalnych. Muzyka prezentuje nam fabułę, są one tutaj nierozerwalnie splecione.
Oksana Lyniv zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Dyrygowała pewnie i bardzo ekspresyjnie, prezentując dość wartkie tempa. Pod jej batutą muzyka Martinů brzmiała bogato i żwawo, niemal tanecznie.
Bardzo sprawnie z tytułową rolą poradziła sobie Olga Dyadiv. Jej głos brzmiał naturalnie, był okrągły, a zarazem aktorski. Operowała też świetnym frazowaniem, choć chwilami miałem wrażenie, że zbytnio kontroluje głos, zamiast dać się ponieść żywiołowej muzyce Martinů. Przekonujący scenicznie był Leonardo Cortellazzi jako Fabrizio. Tradycje bel canta najlepiej wybrzmiały w roli Cavaliere di Ripafratta, którą zaprezentował Omar Montanari, to było prawdziwie komediowe, porywające wykonanie.
Ogromne brawa za reżyserię należą się Gianmarii Aliverto. Reżyser w prosty sposób stworzył naturalnie zabawną i teatralną produkcję, przenosząc widzów do współczesnego spa, gdzie pośród klientów i pracowników rozgrywa się intryga Goldoniego. Spektakl jest muzyczny, zabawny i wciągający. Czego więcej oczekiwać? Oby więcej takich produkcji. I oby więcej dzieł Bohuslava Martinů na światowych scenach.
„Carmina Burana” to kantata sceniczna powstała na bazie średniowiecznej poezji o tematyce egzystencjalnej. Treść każdej z dwudziestu pięciu części napisanej w języku łacińskim porusza zagadnienia filozoficzne. Podkreśla rolę fortuny jak wyznacznika kolei ludzkiego losu, stawia pytania o charakterze uniwersalnym. Ponadto opiewa afirmację życia, gloryfikuje szczęście i przyjemności płynące z doczesnego, ziemskiego bytowania.
Carl Orff skomponował swoje dzieło na chór, orkiestrę i troje solistów inspirując się muzyką renesansową i barokową. Dzięki temu, mimo iż powstało ono w latach 30. XX wieku, brzmi niezwykle niewspółcześnie, choć wcale nie archaicznie. Hipnotyzuje i porywa słuchacza w barwny muzyczny korowód już od pierwszych taktów. Chór pełni rolę swoistego narratora, zamykając całość w klamrę częścią O, Fortuna. W ten sposób całość utworu staje się alegorią koła fortuny, wciąż obecnego w wielu kulturach.
Na scenie Filharmonii im. Karola Szymanowskiego w Krakowie zaprezentują się wszystkie zespoły instytucji – orkiestra, chór mieszany, chór chłopięcy z sekcją dziewczęcą oraz utworzony w czerwcu ubiegłego roku chór dzieci z Ukrainy, a ponadto – chór społeczny ukonstytuowany do tego projektu w ramach Zimowej Akademii Śpiewu.
Zimowa Akademia Śpiewu to świeży projekt Filharmonii Krakowskiej, z listopada ubiegłego roku. Inicjatywa stworzenia chóru amatorskiego zgromadziła około pięćdziesiąt osób, które na co dzień śpiewają w różnych formacjach chóralnych Krakowa. Robią to jednak z pasji do śpiewu i muzyki, nie zawodowo. Włącznie, zaśpiewa i zagra ponad dwustu artystów, co jest nieczęstą sytuacją w gmachu filharmonii.
Całość poprowadzi Alexander Humala, w charakterze solistów wystąpią natomiast Ewa Tracz – sopran, Adam Sobierajski – tenor i Tomasz Rak – baryton. Koncert zostanie wykonany dwukrotnie, w piątek, 27 stycznia o godz. 19.30 oraz w sobotę, 28 stycznia o godz. 18.00.
Była to okazja, aby powspominać tę niezwykle barwną postać, jaką był pan Bogusław. Program uroczystości był bardzo urozmaicony. Oprócz zaproszonych kolegów i znajomych, którzy mieli nam przybliżyć jego postać z czasów dzieciństwa i wczesnej młodości, organizatorzy przewidzieli także czytanie urywków książki, biografii Bogusława Kaczyńskiego – pióra Anny Lisieckiej, wydanej w 2022 roku przez Wydawnictwo MUZA pt. „Będę sławny, będę bogaty”. Finisaż wzbogacił także występ uczniów z Zespołu Szkół Muzycznych im. Fryderyka Chopina w Białej Podlaskiej: Julii Kalickiej i Aleksandra Żyły, laureatów wielu konkursów. Młodym skrzypkom towarzyszyła przy fortepianie Maria Trofymchuk.
Na wstępie dyrektor muzeum pan Rafał Izbicki powiedział: Finisaż to czas na podsumowanie całej wystawy, a jednocześnie podziękowanie tym wszystkim, którzy przyczynili się do tego, aby wystawa mogła powstać w tak pięknej formie. W pierwotnym zamyśle miała być w dwóch salach, ale w trakcie prac nad nią i w związku z ogromną ilością eksponatów – także użyczonych od mieszkańców Białej Podlaskiej – zdecydowano się powiększyć ją o kolejne 2 sale. Ekspozycję zobaczyła bardzo różnorodna publiczność: zarówno starsi bialczanie znający pana Bogusława, jak również liczne grupy młodzieży szkolnej, żołnierzy, przyjezdnych turystów, a także więźniowie z zakładów karnych.
Pan Prezydent Michał Litwiniuk, który jako drugi przywitał wszystkich zebranych, powiedział: Wszyscy znamy Bogusława Kaczyńskiego jako wielką postać polskiej kultury i bywalca światowych salonów, przyjaciela światowej sławy gwiazd opery, operetki i musicalu, ale wystawa, którą zorganizowaliśmy już przy okazji 4. edycji festiwalu jego imienia w Białej Podlaskiej, poświęcona Bogusławowi Kaczyńskiemu, pokazuje go również jako urodzonego w Białej Podlaskiej mieszkańca grodu nad Krzną, który swoje dzieciństwo i młodość spędził między bialczanami. To tutaj rozwijał swoje szerokie, bo przecież nie tylko muzyczne pasje, którymi później – realizując swoją wielką, imponującą karierę – tak pięknie Polaków i miłośników sztuki na całym świecie zarażał. Wystawę odwiedziło 1700 osób. Tylu z nas mogło bezpośrednio podziwiać tę ekspozycję, która pokazywała go także jako małego chłopca w tym rodzinnym środowisku niewielkiego przecież miasta, przyjaciela swoich koleżanek i kolegów, ucznia naszych szkół, zdobywcę swoich pierwszych umiejętności w grze na instrumentach, młodego, utalentowanego, podziwianego podczas koncertów, których udzielał jako kilkulatek – geniusza, przyszłą wielką postać świata muzyki. A na zakończenie dodał: Jego przygodę z muzyką kontynuujemy wraz z jego przyjaciółmi z Fundacji ORFEO.
Jednocześnie wspomniał o kilku propozycjach programu tegorocznego, 5. już Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego, a także o gwiazdach, które w tym roku zagoszczą w bialskim Amfiteatrze, zapraszając już teraz zebranych gości na te wydarzenia, między innymi: występ znakomitej orkiestry Rajko z Budapesztu, solistów i orkiestry Lwowskiej Opery Narodowej oraz artystów Teatru Muzycznego w Lublinie ze spektaklem „Kraina uśmiechu” Lehara.
Spotkanie w muzeum prowadzili wspólnie: Krzysztof Korwin-Piotrowski – pomysłodawca, kurator i autor koncepcji artystycznej wystawy, a jednocześnie dyrektor artystyczny Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego – oraz Gabriela Kuc-Stefaniuk, rzeczniczka Urzędu Miasta Biała Podlaska.
Krzysztof Korwin-Piotrowski na wstępie powiedział: Wystawa spełniła swój cel. Kolejne osoby mogły dowiedzieć się o Bogusławie Kaczyńskim czegoś szczególnego. Chciałem pokazać go w nieco odmienny sposób, jako człowieka który był marzycielem. Wszystkie cztery sale, każda o inne tematyce, miały pokazać nam Bogusława w różnych sytuacjach, podczas pracy, realizacji swoich planów, jak też podczas podróży czy w rodzinnej Białej Podlaskiej z bliskimi. W tak zwanej sali światowej mamy jego biurko z lampą Aladyna i starym przedwojennym telefonem, książki, które wydawał i kolekcję płyt. Mamy też mapę świata, gdzie są zaznaczone jego podróże, ponieważ był w Afryce i Azji, w Ameryce Południowej oraz wielokrotnie w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, a także w wielu krajach Europy. Sala ma mnóstwo roślin i kwiatów. Jest w niej też kolekcja słoni, które uwielbiał – oczywiście wszystkie z trąbą do góry, bo był przesądny. Natomiast plakaty i zdjęcia z Festiwalu im. Jana Kiepury, którego był dyrektorem przez 28 lat, przenoszą nas na deptak i do Pijalni Głównej w Krynicy-Zdroju. (…) W sali teatralnej – mówił dalej pan Krzysztof – chciałem pokazać jego wspaniałą karierę jako dyrektora Teatru Muzycznego ROMA w Warszawie w latach 1994-1998. (…) W sali telewizyjnej mamy różne eksponaty telewizyjno-filmowe, kamery, stary telewizor Belweder z lat 50-tych oraz kolekcję płyt muzyki poważnej i rozrywkowej.(…) Sala bialska to wspomnienia z dzieciństwa i młodości. Zdjęcia rodziców, siostry, ukochane Serpelice, w których spędzał każde wakacje oraz udekorowany świątecznie stół, obraz z Matką Boską na ścianie i choinka jako symbol jego miłości i przywiązania do bliskich i tradycji. Ta scenografia przypomina o tym, jak pewnego roku, będąc w Ameryce na Florydzie, w ostatniej chwili wykupił bilet na samolot, aby Święta Bożego Narodzenia spędzić z rodziną w Białej Podlaskiej.
Zaproszeni na kanapę koledzy z dzieciństwa Bogusia – Janusz Denisiuk i Jan Hałabuda – odpowiadając na pytania prowadzących, ze wzruszeniem opowiadali historie sprzed lat. Dzięki nim mogliśmy poznać zupełnie nieznane do tej pory urywki z jego życia.
Pan Denisiuk najdłużej znał Bogusia, bo już od wczesnych dziecięcych lat. Chodzili razem do tego samego przedszkola. Pamięta, że mieściło się ono w pobliżu ryneczku, na ulicy Sadowej, a prowadziła je pani Sidorowiczowa.
Znacznie lepiej w pamięci zapadły mu czasy szkoły średniej, gdzie, jak wspomina: Raz w miesiącu były tak zwane Artosy. Do Kraszaka przyjeżdżali artyści z operetki z Lublina, z Warszawy i w auli chłopcy zasiadali. Na koniec był zawsze quiz muzyczny i kiedy padało pytanie, to tylko jedna ręka była w górze – Bogusław Kaczyński, i w nagrodę zawsze jakąś książkę dostawał. Miał ten talent od młodości.
– Szkoła miała doskonały fortepian marki Steinway – powiedział Jan Hałabuda. Nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi pana Denisuka, stwierdził, że uczniowie z Kraszaka, czekając na przyjazd artystów, którzy czasami spóźniali się, słuchali popisów Bogusia zasiadającego przy fortepianie, który zawsze był gotowy, aby zagrać.
Drogę muzyczną – jak wspomina pan Denisiuk – zaczynał Boguś w ognisku muzycznym, kierowanym przez pana Wincentego Światłowskiego. Pierwszym instrumentem był akordeon, z czasem Boguś także uczestniczył w sekcji fortepianu. Oprócz tego pobieraliśmy jeszcze lekcje prywatne – mówił pan Denisiuk, który również chodził do ogniska muzycznego. Uczył nas profesor Bernard Kędziora, który przychodził do każdego do domu, konkretnego dnia, na konkretną godzinę. (…) Zawsze Szkoła Muzyczna na koniec roku organizowała występy swoich uczniów. To odbywało się albo w technikum, albo w osławionej Skali. I tam właśnie Boguś grał na akordeonie. Grywał też na akademiach w szkole, a także raz lub dwa razy do roku na zabawach szkolnych, na które zapraszaliśmy nasze wspaniałe koleżanki z Liceum Emilii Plater. W sali stał fortepian, na którym Boguś nam grał, bo nie było żadnej orkiestry. Bawiliśmy się przy muzyce fortepianowej.
Wokół niego [Bogusia] był zawsze wianuszek pięknych, mądrych dziewcząt, wszystkie takie najładniejsze z Białej Podlaskiej – powiedział Janusz Denisiuk. Zwrócił uwagę na fotos na jednej ze ścian w sali muzeum, na którym był Boguś i jedna z jego wielbicielek – Joanna Kajetanowicz – córka znanych państwa z Białej (jej mama była dentystką). Joanna mieszka teraz w Holandii. Dziewczyny kochały się w Bogusiu, bo był niezwykle przystojnym mężczyzną. Ela Wyględowska była wyjątkową postacią. Studiowała romanistykę. Pisała do Bogusia przepiękne listy, chociaż – jak wspomina pan Denisiuk: była narzeczoną mojego kolegi. Zmarła nieszczęśliwie w wieku trzydziestu kilku lat.
Kiedy studiował i mieszkał w Warszawie, to często przyjeżdżał do Białej. Spotykał się z kolegami, organizowali modne w tamtych czasach prywatki. Jedną z nich wspomina także pan Denisiuk, którą to sam zorganizował. Był sierpień lub wrzesień, było tak gorąco, że jeden z uczestników zabawy zdjął koszulkę i wszedł na stół, gdzie odtańczył twista. Nie wiedzieli, że te ich zabawy obserwuje sąsiadka. Kiedy mama wróciła do domu, z oburzeniem powiedziała: Sąsiadki mówiły mi, że dziewczyny tańczyły na stole na golasa.
Nieco późniejsze, łańcuckie lata, wspomina pan Jan Hałabuda – lekarz. Kiedy w 1981 roku pan Bogusław objął kierownictwo festiwalu w Łańcucie, Hałabuda jako lekarz festiwalowy był tam 8-krotnie. Wprawdzie, jak powiedział: bez wynagrodzenia, ale za to była to dla mnie uczta duchowa. Jednocześnie na prośbę Bogusia objął opieką jego ojca. Było to po śmierci pani Julii (1980) – matki pana Bogusława. Jan Kaczyński nie był pacjentem uciążliwym, jedynie dwa razy skorzystał z pomocy lekarskiej pana Hałabudy. Był człowiekiem wyjątkowym, niezwykle oczytanym, można powiedzieć, że był intelektualistą, człowiekiem o krystalicznym charakterze. Boguś z pewnością coś odziedziczył po ojcu – powiedział Hałabuda. Kiedy po raz pierwszy w 1981 roku objął festiwal – mówił dalej – nie był chętnie przyjmowany przez łańcuckie środowisko. Ale znalazła się jedna pani – Cecylia Błońska, która była redaktorem w Rzeszowie – i ona torowała Bogusiowi drogę. A ja „byłem za” doktora i kierowcę, bo Boguś nie miał wtedy samochodu, a benzyna była na kartki. Ja benzyny nie otrzymałem, ale Kaczyński dostał w komitecie. Jak powiedział, że potrzebuje ją na festiwal w Łańcucie, to zaraz, już za godzinę były talony w recepcji. Nie jeździliśmy na żadne ekscesy, ale Boguś często nagrywał opowiastki festiwalowe w Radiu Rzeszów. A do Rzeszowa było jakieś 16 kilometrów. A tak dwa razy 16 i jeszcze gdzieś – to trochę tej benzyny było potrzebne.
Opowiadania pana Denisiuka i Hałabudy urozmaicało czytanie urywków z książki, a także występy młodych artystów, którzy od zebranych w sali muzealnej gości dostali zasłużone gromkie brawa. Zagrali oni utwory Niccolo Paganiniego, Henryka Wieniawskiego i Adama Andrzejowskiego. Porywająca gra na skrzypcach rokuje im wielką karierę.
Nastrój spotkania był wyjątkowy. Wspaniałe eksponaty z domu pana Bogusława, przywiezione z Warszawy, ogrom zdjęć, słoni, różne bibeloty i pamiątki z licznych wyjazdów, płyty, zdjęcia, obrazy. Przepięknie wyeksponowane dokumenty i dyplomy, podświetlone nagrody, a to wszystko tonące wśród zieleni, którą kochał pan Bogusław. W tle słychać było arie z operetek i oper, wykonywane przez znakomitych śpiewaków. Śpiewaków, których tak bardzo cenił pan Bogusław i chciał ocalić ich od zapomnienia, opowiadając o nich podczas swoich występów. Uczył ludzi rozumieć muzykę poważną, zarażał miłością do niej. ORFEO Fundacja im. Bogusława Kaczyńskiego nadal realizuje te jego marzenia i plany, które przerwała jego przedwczesna śmierć 21 stycznia 2016 roku.
PODZIĘKOWANIA DLA:
Zbigniewa Napierały – Przewodniczącego Rady Fundacji ORFEO im. Bogusława Kaczyńskiego w Warszawie – za udostępnienie eksponatów;
Krzysztofa Korwina-Piotrowskiego – Dyrektora Artystycznego Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego, za pomysł, scenariusz, koncepcję artystyczną i realizację wystawy;
Anny Habrewicz – Dyrektor Zarządu Fundacji i Ewy Titow za współpracę przy realizacji ekspozycji;
Michała Litwiniuka – Prezydenta Białej Podlaskiej;
Rafała Izbickiego – dyrektora i Grzegorza Kurpety – kierownika Działu Historii Muzeum Południowego Podlasia w Białej Podlaskiej i pracowników różnych działów, zaangażowanych w realizację wystawy;
Izabeli Chełkowskiej – za koncepcję artystyczną wystawy plenerowej o Bogusławie Kaczyńskim;
Cezarego Żeglińskiego – za opracowanie graficzne wystawy plenerowej o Bogusławie Kaczyńskim;
dr Jacka Siebla – dyrektora Muzeum Historii Katowic i Katarzyny Gliwy – kierowniczki Działu Teatralno-Filmowego;
Waldemara Robaka – dyrektora Zespołu Szkół Muzycznych im. Fryderyka Chopina w Białej Podlaskiej;
prof. Krystyny Doktorowicz (dziekan) i Norberta Rudzika ze Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach;
Festiwal otrzymał dofinansowanie ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego, w ramach programu „Muzyka”, realizowanego przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca.
To będzie czwarte spotkanie Sinfonii Varsovii z Markiem Janowskim. Koncert w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej, podobnie jak poprzednie, sięgnie do sztandarowego repertuaru romantycznej symfoniki. Do tej pory były to utwory Beethovena i Brahmsa, tym razem „III Symfonia Es‑dur” Beethovena zostanie zestawiona z dziełem innego wiodącego kompozytora początku XIX wieku – „V Symfonią B-dur” Franza Schuberta. Program dopełni „Chaconne” z „Polskiego Requiem” Krzysztofa Pendereckiego, wieloletniego dyrektora muzycznego i artystycznego Sinfonii Varsovii.
Marek Janowski należy do światowej czołówki współczesnych dyrygentów operowych i symfonicznych. Na przestrzeni ostatniego pół wieku dyrygował produkcjami w najważniejszych teatrach operowych świata, m. in. w Metropolitan Opera w Nowym Yorku, Wiener Staatsoper, Bayreuther Festspielhaus i Bayerische Staatsoper w Monachium. Od lat 90. jego uwaga skupia się na twórczości symfonicznej ze szczególnym naciskiem na wykonawstwo dzieł repertuaru niemieckiego.
Od wielu lat występuje z wybranymi orkiestrami jako dyrygent gościnny, m. in. z Berliner Philharmoniker, WDR Sinfonieorchester Köln, NDR Elbphilharmonie Orchestra, orkiestrą Festiwalu Muzycznego w Bayreuth, Budapest Festival Orchestra, Tonhalle-Orchester Zürich, Orchestre de la Suisse Romande, Orchestre Philharmonique de Radio France, orkiestrą Filharmonii w Oslo, Orkiestrą Symfoniczną NHK, a także zespołami ze Stanów Zjednoczonych, takimi jak San Francisco Symphony, Chicago Symphony Orchestra czy National Symphony Orchestra.
Nagrał dziesiątki dzieł operowych i symfonicznych, w tym tetralogię „Pierścień Nibelunga” Ryszarda Wagnera ze Staatskapelle Dresden (1980–1983) i z Rundfunk-Sinfonieorchester Berlin (Pentatone 2016) oraz całość twórczości symfonicznej kompozytorów: Ludwiga van Beethovena z WDR Sinfonieorchester (Pentatone 2020), Johannesa Brahmsa z Pittsburgh Symphony Orchestra (Pentatone 2020), Antona Brucknera z Orchestre de la Suisse Romande (Pentatone 2015), Hansa Wernera Henzego z Rundfunk-Sinfonieorchester Berlin (Wergo 2008–2014) i Alberta Roussela z Orchestre Philharmonique de Radio France (RCA Victor 1995).
Janowski pełni obecnie funkcję dyrektora artystycznego i głównego dyrygenta Filharmonii Drezdeńskiej. Wcześniej był m.in. dyrektorem muzycznym Philharmonisches Orchester Freiburg (1973–1975), dyrektorem muzycznym Opernhaus Dortmund (1973–1979), dyrektorem muzycznym Orchestre Philharmonique de Radio France (1984–2000), głównym dyrygentem Gürzenich-Orchester w Kolonii (1986–1990), pierwszym gościnnym dyrygentem Deutsches Symphonie-Orchester Berlin (1997–1999), dyrektorem muzycznym Orchestre Philharmonique de Monte-Carlo (2000–2005), głównym dyrygentem Filhamonii Drezdeńskiej (2001-2003) i dyrektorem artystycznym Rundfunk-Sinfonieorchester Berlin (2002–2016).
Koncert odbędzie się 21 stycznia 2023 o 19:00 w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej.
Premiera miała miejsce niespełna 15 lat temu, 28 listopada 2008 roku w hali „Globus” w Lublinie, zaś na deskach Teatru dwa miesiące później. Historię nieszczęśliwie zakochanej, borykającej się ze śmiertelną chorobą kurtyzany Violetty Valery, zainspirowaną „Damą kameliową” Alexandra Dumasa syna, wyreżyserował Waldemar Zawodziński. Orkiestrę poprowadził Jacek Boniecki. Zaś o choreografię zadbała Janina Niesobska.
Główną partię sopranową podczas premierowego wieczoru powierzono Joannie Woś. Charyzmatyczna śpiewaczka zachwyciła zarówno widzów, jak i krytyków. Adam Czopek nie szczędził komplementów pod jej adresem, pisząc: Stworzyła ona w pełni wiarygodną kreację wokalno-aktorską, która na długo zapadnie w pamięć tych, co mieli możliwość jej obejrzenia. Recenzent podkreślił także cały szereg walorów spektaklu: Przedstawienie zostało dopracowane w każdym szczególe zarówno pod względem inscenizacyjnym, jak i muzycznym. Premierę nagrodzono owacją na stojąco. Czy wznowienie powtórzy sukces sprzed lat?
Wszystko wskazuje na to, że tak będzie, gdyż zarówno Zawodziński jak i Niesobska niemal natychmiast po przyjeździe do Lublina rozpoczęli intensywne próby z solistami i baletem. Oboje artyści współpracowali ze sobą wielokrotnie, m.in. przy takich tytułach jak „Nabucco”, „Bal Maskowy”, „Holender Tułacz”, „Cyganeria”, „Opowieści Hoffmanna”, „Raj utracony” czy „Borys Godunow”. Natomiast o stronę muzyczną tym razem zadba utalentowany dyrygent młodego pokolenia Vincent Kozlovsky.
Jako Violetta Valery wystąpią dwie znakomite, doświadczone w tej roli sopranistki: Edyta Piasecka i Karina Skrzeszewska. Każda z nich już kilkakrotnie kreowała postać tytułowej „zbłąkanej” w teatrach na terenie całej Polski. W tym także w Lublinie: Piasecka w 2014, zaś Skrzeszewska w 2015 roku. Alfredem, ukochanym protagonistki, stanie się aż trzech tenorów: Pavlo Tolstoy (ma na swoim koncie udział w „Traviacie” m. in. w Operze Wrocławskiej, Teatrze Wielkim – Operze Narodowej, Operze Krakowskiej, Teatrze Wielkim w Łodzi), śpiewający na etacie solisty Teatru Muzycznego w Lublinie Sławomir Naborczyk oraz pochodzący w Ukrainy Oleg Lanovyi. Barytonową partię ojca Alfreda, Georgia Germonta, zaśpiewają Zbigniew Macias, Leszek Skrla i Grzegorz Pazik, zaś w przyjaciółkę Violetty, Florę Bervoix, wcielą się Dorota Szostak-Gąska oraz Mariola Zagojska.
„Traviatę” grano na lubelskiej scenie do 2015 roku. W ciągu kilku ostatnich lat pełnowymiarowe przedstawienia operowe już praktycznie nie pojawiały się w repertuarze Teatru Muzycznego. Będzie to zatem miły powrót do przeszłości i ukłon w stronę widzów stęsknionych za klasyką. Odświeżona obsada solistów znanych i podziwianych przez melomanów jest gwarantem wysokiego poziomu wykonawstwa i niezapomnianych muzycznych wrażeń. Pierwszy z czterech zaplanowanych spektakli już 25 lutego.
To najsłynniejsza opera kompozytora. Piotr Maculewicz pisze na stronie Filharmonii Narodowej: Na początku swojej kariery Christoph Willibald Gluck chętnie korzystał z konwencjonalnych tekstów najsławniejszego librecisty epoki, Pietra Metastiasia. Przełomem okazało się spotkanie z Ranierim de’Calzabigim (początkowo jednym z epigonów, później zaś – krytyków idiomu metastazjańskiego). Włoch, długo działający w Paryżu i zafascynowany nowymi oświeceniowymi prądami, uważał styl obrosłej konwencjami dramma per musica za nienaturalny, nieoddający prawdziwej ekspresji uczuć. Za nieracjonalne uznawał mechaniczne powtórzenia da capo, krytykował pustą wirtuozerię ówczesnych gwiazd sceny. Pierwszym owocem ich operowej współpracy (po balecie „Don Juan:, 1761) była opera „Orfeo ed Euridice” wystawiona w wiedeńskim Burgtheater w 1762.
Dzieło to dołączyło do długiego szeregu wspaniałych umuzycznień mitu orfickiego, obecnego w operze od samego jej florenckiego zarania na przełomie XVI i XVII wieku. W rolę Orfeusza wcielił się sławny kastrat Gaetano Guadagni, pierwszą zaś Eurydyką była Lucia Clavereau. „Orfeo ed Euridice” była formą tzw. azione teatrale, prezentowaną z założenia kameralnie, w skromnej inscenizacji, przeznaczoną raczej do prywatnych wykonań.
Innowacje Glucka i jego librecisty wyrażały się w przełamaniu dominacji arii da capo na rzecz struktur stroficznych i rondowych, preferowaniu sylabicznej deklamacji tekstu, rezygnacji z recytatywu secco na rzecz ekspresyjnego accompagnato, ponadto w swobodnych, dalekich od schematyzmu następstwach różnych form muzycznej narracji, koncypowanych integralnymi scenami, nie zaś rozwijanych wokół statycznych arii.
19 stycznia w Filharmonii Narodowej Orkiestrę i Chór Il Giardino d’Amore poprowadzi jej twórca, Stefan Plewniak. W partii tytułowej wystąpi Jakub Józef Orliński, towarzyszyć mu będą Natalia Kawałek (jako Eurydyka) i Sylwia Stępień (jako Amor). Dzień wcześniej, 18 stycznia, dzieło zostało zaprezentowane w Filharmonii w Szczecinie.
Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie, aby zapewnić Tobie najlepsze wrażenia, zapamiętując Twoje preferencje i powtarzające się wizyty. Klikając „Akceptuj wszystko”, wyrażasz zgodę na użycie WSZYSTKICH plików cookie. Możesz jednak odwiedzić „Ustawienia plików cookie”, aby wyrazić kontrolowaną zgodę.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Funkcjonalne pliki cookie pomagają w wykonywaniu pewnych funkcji, takich jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.
Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.
Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób odwiedzający wchodzą w interakcję ze stroną internetową. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o wskaźnikach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.
Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania odwiedzającym odpowiednich reklam i kampanii marketingowych. Te pliki cookie śledzą odwiedzających w witrynach i zbierają informacje w celu dostarczania dostosowanych reklam.
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania witryny. Te pliki cookie zapewniają anonimowe działanie podstawowych funkcji i zabezpieczeń witryny.